czwartek, 7 czerwca 2012

(Twórczość Własna) Samotna wojowniczka


Dawno nie pisałem niczego autorskiego... Mam nadzieję, że nikomu nie przeszkadza taka przerwa między kolejnymi fanfikami.

Samotna wojowniczka: Ruiny

Rekia szła polną drogą. Minęły już dwa tygodnie od opuszczenia rodzinnej wioski. Zawsze chciała podróżować, zwiedzać świat i pomagać ludziom, tak jak jej rodzice. Oni kiedyś też byli awanturnikami. Ale chociaż Rekia po kryjomu zawsze ćwiczyła mieczem ojca, to słyszała od rodziców, że jej przeznaczeniem jest życie w wiosce. Miała tego dość. Długo się szykowała i pewnego wieczora zabrała zbroję matki i miecz ojca, trochę jedzenia i wyruszyła w podróż. Marzyła o wielkich przygodach, walce z potworami i pomaganiu innym.

Miała dwadzieścia lat, długie, rude włosy, który połyskiwały w słońcu. Czerwone, metalowe elementy pancerza odbijały słońce. Rekia była zmęczona. Od dwóch tygodni niewiele zjadła a nie udało jej się nic osiągnąć. Wędrowała przez drogi i lasy.  Jedynie z czym walczyła to zwierzęta, na które polowała, żeby coś zjeść. Miała już dość i myślała, czy nie powinna wrócić do domu. I wtedy dotarła do tej wioski.

Wioska Niube położona była przy opuszczonych już szlakach i Rekia trafiła do niej tylko przypadkiem. Gdy weszła, zdziwiło ją, że wokół jest cicho i pusto. Domy były pozamykane, nikt nie wychodził. Ale czuła, że tu są ludzie, że patrzą na nią przez okna. Czy się jej bali? Gdy weszła na środek wioski, zauważyła gospodę. Weszła więc do środka. Drzwi były otwarte, ale w środku było też cicho. Podeszła do baru.
- Czy ktoś tu jest? – spytała – Chciałabym kupić coś do jedzenia.
Z za drzwi wyszła stara kobieta, na której twarzy widać było strach.
- Proszę… - mówiła – Już nic nie mamy…
- Jak to?
- Zabraliście nam wszystko…
- My? Ale ja jestem sama.
- Panienka nie jest z tych zbójców, co tu byli?
- Nie! Jestem tylko samotną wędrowniczką. Nic nikomu nie chcę złego zrobić.
- O jak dobrze – kobieta uśmiechnęła się i podeszła – Przepraszam, ale żyjemy w strachu. Kilka dni temu w ruinach zamku, niedaleko wioski zamieszkała banda zbójców. Zabrali nam wszystkie pieniądze i jedzenie, a oprócz tego…
- Co?
- Dziewczęta z wioski…
- Łotry – Rekia zacisnęła pięść – Pomogę wam!
- Ale panienko…
- Spokojnie, jestem wojowniczką. Paru zbójców to dla mnie żaden kłopot! Gdzie jest ten zamek?

Widziała już w oddali baszty zrujnowanego zamku. Z tego, co mówili wieśniacy, zbójców było tylko kilku. Powinna dać sobie z nimi radę, jeżeli uda jej się ich zaskoczyć i po kolei eliminować. Postanowiła poczekać do wieczora, podkraść się do ruin po cichu i zająć się jednym po drugim. Wiedziała, że nie ma szans ze wszystkimi na raz, ale nie miała zamiaru tak walczyć. Odczekała w ukryciu, a kiedy słońce ukryło się za chmurami, wślizgnęła się w mury zrujnowanego zamku. Zobaczyła pierwszego ze zbójców, śpiącego pod bramą, z halabardą u boku. Uśmiechnęła się, podeszła do niego i bez słowa przycisnęła dłoń do jego ust, żeby w tej samej chwili przejechać mieczem po gardle. Krew splamiła jej dłoń, ale zbój padł martwy. Wytarła rękę o ciuchy trupa i zostawiła go pod murem, żeby wyglądał jakby nadal spał.

Ruszyła dalej, zastanawiając się, gdzie ukryto porwane dziewczyny. Widziała światło palące się w jednej z wież. Postanowiła więc to sprawdzić. Cicho jak kot dotarła do wieży, przy wejściu do której stał uzbrojony w dzidę zbój. Rekia podeszła do niego od tyłu i nagle z całej siły wbiła miecz w jego plecy, tak że ostrze wyszło tam, gdzie powinno być serce. Zbój zabulgotał, i osunął się na jej ostrze, martwy. Odepchnęła ciało i ruszyła po schodach na górę. Słyszała dobiegające stamtąd jęki kobiet. Zadowolona z łatwych sukcesów i pewna siebie, wpadła do środka, z mieczem ciągle ze śladami krwi na ostrzu. Zatrzymała się. W sali, na podłodze siedziało kilka dziewcząt. Większość była naga, ale część miała na sobie dość frywolne stroje, niewiele ukrywające. Na środku, na tronie siedziała młoda kobieta o ciemnych włosach, ubrana w obcisły, fioletowy komplet, przypominający strój sado-maso. W reku trzymała bat. Jej wysokie buty lizały cztery klęczące dziewczyny. Rekia dostrzegła, że przy ścianie komnaty było łóżko, na którym siedział zbój. Między jego nogami klęczała inna dziewczyna.

Na widok Rekii ciemnowłosa uśmiechnęła się. Kopnięciem odsunęła od siebie dziewczyny i wstała, patrząc na przybyłą.
- O, widzę, że nowa ofiara sama przyszła… No, na co czekasz, rozbieraj się… Jak tu podejdziesz i z własnej woli wyliżesz mi buty, to może będę dla ciebie dobrą panią... może...
- Tyyy…. – Rekia nie czekała, rzuciła się w jej stronę w mieczem, tnąc z furią powietrze. Kobieta jednak bez trudnu uniknęła jej ciosu, który spadł na drewniany tron. Miecz wbił się głęboko w drewno. Zanim Rekia zdążyła go wyciągnąć, usłyszała świst. Bicz owinął się wokół jej ręki, pociągając ją do tyłu i na ziemię. Widziała jeszcze oddalającą się rękojeść wbitego w tron miecza.
- Brać ją! – krzyknęła kobieta i nagle wszystkie dziewczyny dookoła rzuciły się na Rekię. Ich ręce zacisnęły się na jej kończynach, rozrywały jej ciuchy. Wojowniczka szarpała się, ale nie mogła z nimi walczyć, było ich za wiele. Czyjeś palce wślizgnęły się między jej nogi, inne dłonie zamknęły się na jej piersiach. Czuła przesuwające się po niej języki. Ktoś, nie widziała już nawet dobrze kto, pocałował ją, sprawiając, że nie mogła krzyczeć.

Po chwili została ustawiona na kolanach. Jej strój był cały w strzępach. Silne ręce dziewczyn trzymały ją w tej pozycji. Ciemnowłosa kobieta podeszła do niej.
- Gotowa na dołączenie do mojego haremu? – spytała.
- Ty zboczona suko… co im zrobiłaś?
- To, co zaraz zrobię z tobą…
- Nigdy… - Rekia szarpnęła się mocno, ale niewolnice kobiety nie pozwalały jej na najmniejszy ruch.
-  Czas się przekonać… Achim, chodź tu!

Po tych słowach podszedł do nich zbój. Jedna z dziewcząt wzięła w ręce jego członka i zaczęła go masować, aż stał się sztywny. Wisiał na wysokości twarzy Rekii. Dziewczyna patrzyła na naprężoną, sztywną męskość wycelowaną w nią.
- Bierz go do buzi.
- Nie ma mowhmmmm!!! – Rekia chciała odpowiedzieć, ale w tej samej chwili mężczyzna złapał wojowniczkę za głowę i zanurzył swojego penisa w jej ustach. Dziewczyna szarpała się i krztusiła. W tym samym czasie trzymające ją dziewczyny lizały jej kark, masowały piersi, a ich palce delikatnie muskały jej łono. Było tego za dużo, nawet dla niej. Słyszała śmiech tamtej kobiety, kiedy jej głowa poruszała się rytmicznie do przodu i do tyłu. Jej czerwone usta owinięte były wokół członka, jądra zbója ocierały się o jej twarz. Czyjeś palce boleśnie szczypały jej nabrzmiałe sutki, podczas gdy dłonie masowały jej brzuszek, uda, pośladki. Ciepły język lizał jej kark. Któraś z kobiet całowała jej ucho, inna pokrywała pocałunkami jej plecy.

- Ghmmm!! Mhhmmm!!! – wielki członek kneblował ją. Nie mogła jednak powstrzymać tego, że było jej coraz lepiej. Intensywne pieszczoty kobiet rozpalały jej ciało, podniecając schwytaną wojowniczkę. Rekia przeklinała własną słabość, czuła gromadzącą się między nogami wilgoć, ciepło rozbudzone w jej ciele, dziwną przyjemność, rozchodzącą się od stóp do głowy. Dłonie rytmicznie masowały i ugniatały jej duże, pełne piersi, a palce zaciskały się mocno na jej twardych jak diamenty sutkach. Palce coraz głębiej zanurzały się w jej mokrej kobiecości, a kiedy dotknęły też jej guziczka rozkoszy, Rekia poczuła, że nie ma już sił walczyć.

Wydała z siebie pełen rozkoszy okrzyk dokładnie w tej chwili, w której mężczyzna przed nią jęknął i wystrzelił nasienie, prosto w jej twarz. Strumień gęstego, ciepłego płynu okrył jej policzki, wargi, nos, powieki, oczy, spływał po brodzie. Rekia jęczała z rozkoszy. Czuła, jak palce wędrują po jej twarzy, jak czyjeś usta zlizują nasienie z jej warg, żeby zaraz potem połączyć się z nimi w długim, namiętnym pocałunku. Nikt jej już nie trzymał, jej ręce same owinęły się wokół jednej z kobiet, z którą połączyła się w uścisku. Było jej tak dobrze, że zupełnie zapomniała, co się stało, po co tu przyszła i jak się tu znalazła. Język kobiety odkrywał jej usta, a ona odwdzięczała się tym samym. Kolano tamtej poruszało się między nogami Rekii, sprawiając, że wojowniczka znowu czuła nadchodząca rozkosz.

Nie doczekała jej jednak, bo w tej samej chwili ktoś złapał ją za jej rude włosy i szarpnął do tyłu. Rekia opadła na ziemię, oddychając głęboko, a nad nią stała kobieta o ciemnych włosach. Głośny świst znowu wypełnił pomieszczenie, gdy trzymana przez tamtą szpicruta spadła na tyłek Rekii, zostawiając na nim czerwony ślad. Dziewczyny odsunęły się od niej. Wojowniczka klęczała na zimnej, kamiennej podłodze, zaciskając zęby, kiedy kolejne razy znaczyły czerwonymi śladami jej okrągłe, jędrne pośladki. Spadał na nią cały deszcz ciosów. Co gorsza, Rekia czuła, że mimowolnie ją to podnieca, że znowu zaczyna robić się wilgotna. Nie liczyła nawet, ile ich spadło, zanim skończyły się. Kobieta podeszła do niej bliżej i podsunęła jej pod twarz swój wysoki obcas.
- Liż! Pokaż, że jesteś moją niewolnicą. Teraz i zawsze!

Rekia posłusznie wysunęła język, który dotknął lśniącej, czarnej skóry. Pocałowała czubek buta, stopniowo posuwając się coraz wyżej, czując na skórze buta ślady śliny pozostałych niewolnic. Gdy podniosła wzrok, zobaczyła, jak kobieta sięga po wiszącą u jej pasa błyszczącą, złotą obrożę i otwiera ją, żeby założyć ją swojej niewolnicy. Przypomniała sobie, że widziała takie u tamtych dziewczyn. Wszystkie emanowały jakąś energią, pewnie magiczną.
- Czas na ciebie – powiedziała kobieta, pochylając się nad Rekią – Dołącz do nich i zostań kolejną z moich niewolnic.

Wiedząc, że drugiej szansy nie będzie miała, Rekia wytężyła wszystkie siły i zerwała się do góry, wyrywając od pasa kobiety sztylet, który tam wisiał. Wyciągnęła go z pochwy w powietrzu i z okrzykiem rzuciła się na tamtą. Obie padły na ziemię, ale kobieta nie poruszała się już. Ostrze sztyletu trzymanego w obu rękach Rekii wbiło się w jej serce. Wokół martwego ciała powiększała się kałuża krwi.

- Uważaj! – Rekia usłyszała dziewczęcy krzyk i zaraz zeskoczyła z ciała martwej kobiety, na które spadło uderzenie zbója. Jego ręka zacisnęła się na jej ramieniu. Był to mocny uchwyt, którego osłabiona wojowniczka nie była w stanie zerwać. Zbój przyciągnął ją do siebie. Jego dłoń zacisnęła się na jej nadgarstku i sztylet opadł na ziemię.
- Suko! – wychrypiał, patrząc na nią z nienawiścią – Zapłacisz za to, co zrobiłaś mojej pani! Wyrypię cię, a potem zabiję!
Rekia krzyknęła, kiedy wszedł w nią, jego wielki penis bez trudu rozchylił jej wargi sromowe i wcisnął się do środka.
- Ahhhh!!!! – jej głośny jęk wypełnił salę. Czuła, jak coś pęka w środku. Mężczyzna nie zwalniał, podniecony odebraniem jej dziewictwa. Aż nagle zachrypł. Jego uchwyt puścił, a z ust wystrzelił strumień krwi. Padł na ziemię, do tyłu, a Rekia w ostatniej chwili uratowała się przed upadkiem. Za martwym zbójem stała jedna z dziewczyn, trzymając sztylet. Wojowniczka dostrzegła, że tamta nie ma szyi obroży. Pozostałe też nie.
- Dzięki – powiedziała, podnosząc się – Przyszłam was uratować, wysłali mnie ludzie z wioski…

Siedzące do tej pory niepewnie na ziemi dziewczyny zaczęły krzyczeć z radości. Rekia popatrzyła na martwe ciała. Widziała też strużkę krwi po wewnętrznej stronie swoich ud. Drogo zapłaciła za swoją pierwszą przygodę, za swoją chęć pomagania innych. Gdy odprowadzała dziewczyny do wioski, zastanawiała się, czy dalej chce tak żyć. Wiedziała już, jakie niebezpieczeństwa mogą czekać na samotną wojowniczkę. Pomyślała jednak też, ilu ludzi, którzy mogą potrzebować jej pomocy, jest na świecie. Zrozumiała, że nie może zawrócić ze swojej drogi…

1 komentarz:

  1. Tym razem bohaterce się udało hehe. Miła odmiana, ale wolę jak przegrywają :)

    OdpowiedzUsuń