czwartek, 7 czerwca 2012

(Final Fantasy VII) Kanał


Wrzuciłem sobie na ruszt FF VII, więc możecie się spodziewać jeszcze czegoś więcej z tej gry.

Tytuł: Kanał
Z: Final Fantasy VII
Rating: NC-17

Tifa powoli podniosła się z zimnej, wilgotnej podłogi. Kiedy Don Corneo uruchomił zapadnię, podłoga pod nią zniknęła i przez krótką chwilę gdzieś spadała. Potem ocknęła się. Była sama, Clouda ani Aeris nie było nigdzie widać. Barmanka z „Siódmego Nieba” rozejrzała się po okolicy. Była w jakichś kanałach, znajdujących się pewnie pod burdelem Dona. Wokół śmierdziało. Półmrok rozświetlało blade światło lamp.

Nie mając wyboru, Tifa ruszyła przed siebie. Nie wiedziała, w którym kierunku powinna iść, ale lepsze było to niż stanie. Nie była też słabiutką księżniczką, potrafiła się bronić. Martwiło ją tylko, że nie wie, gdzie może być wyjście. Słyszała tylko czum płynącej wody. Spojrzała na nią. Była ciemna i gęsta, na dodatek paskudnie śmierdziała. Tifa poczuła, jak coś się w jej brzuchu cofa. Oparła się o ścianę, z trudem wstrzymując wymioty. Musiała się stąd wydostać, im szybciej tym lepiej.

Po kilkunastu minutach drogi poczuła, że chyba trochę kręci jej się w głowie. Przywykła już nawet trochę do smrodu kanałów, ale miała lekkie zawroty. Dalej nie było żadnego śladu na wyjście, tylko monotonny, podziemny korytarz i płynąca w jego środku struga nieczystości. Nawet chodnik, którym szła, był śliski i lepki. I wtedy Tifa zauważyła drabinę przyczepioną do ściany. Prowadziła ku klapie w suficie. Był tylko jeden kłopot – drabina znajdowała się po drugiej stronie kanału. Tifa zatrzymała się. Musiała dostać się na drugą stronę. Ale jak? Gdy tu szła, nie widziała żadnego mostka. Może jakiś był dalej? Ale nie widziała przed sobą niczego takiego.

Spojrzała jeszcze raz na wypełniony gęstą cieczą kanał. Musiałaby go przejść wpław albo przepłynąć, nie wiedziała jaki był głęboki. Jak tylko pomyślała o tym, to poczuła, że znowu żołądek podchodzi jej do gardła. Nurt nie był aż tak szybki i sądziła, że dałaby sobie z nim radę. Ale wchodzić do tego czegoś… Dreszcz przebiegł po jej plecach. Ale jej oczy patrzyły na drabinę, która była tak blisko.

Walcząc z obrzydzeniem, Tifa powoli zrobiła krok w kierunku kanału. Jeszcze raz zatrzymała się, oddychając płytko i powoli. Prawie widziała to wszystko, co tam płynie, w tej gęstej, cuchnącej brei. Nie widziała oczywiście dna i to ją jeszcze bardziej martwiło. Siadła na ziemi i zdjęła z nóg wysokie, ciężkie buty oraz skarpety. Trzymając je w jednej ręce, powoli zrobiła krok i wsunęła bosą stopę do kanału. Był głęboki, bo siedząc przy nim nie dotykała dna. Gęsta, lepka maź dotykała jej skóry. Walcząc z obrzydzeniem, Tifa weszła. Jej stopa dotknęła dna, pokrytego śliskim, lepkim śluzem, kiedy zanurzyła się trochę powyżej pasa.

Nurt był mocny, ale idąc powoli, Tifa jednak była w stanie z nim dać sobie radę. Gorzej było z obrzydlistwem, w którym brnęła. Zamknęła oczy, starając się nie oddychać nosem i nie patrzyć na to, w czym jest zanurzona. Musiała uważać, bo nawet nie wyobrażała sobie, co by się stało, gdyby się poślizgnęła. Ten śmierdzący, oślizły szlam otaczał ją ze wszystkich stron. Ale była już prawie w połowie drogi i skoro dotarła tu, to czuła pewność, że dalej też jej się uda. Musiało jej się udać. Wiedziała, że jak już wróci do baru, to dużo czasu spędzi pod prysznicem. Wolałaby, żeby Cloud jej nie zobaczył wcześniej.

Coś owinęło się wokół jej ręki, którą miała wyciągniętą w bok, utrzymując równowagę. Obróciła głowę. Zielona, oślizła macka owijała się wokół jej nadgarstka. Tifa krzyknęła, szarpiąc rękę do siebie. W drugiej trzymała buty. Rzuciła je szybko na drugi brzeg kanału i wolną rękę zacisnęła wokół macki. Dzięki swojej sile zdołała uwolnić ją i ruszyła przed siebie, szybciej niż poprzednio.  Wtedy poczuła, jak coś śliskiego otacza ją w pasie. Sięgnęła ręką w kierunku macki, która dotykała jej brzucha, ale wtedy kolejna macka złapała jej nadgarstek, zaraz potem także drugi. Tifa starała się iść do przodu, ale nie mogła. Czuła jak pod powierzchnią wody kolejne macki okręcają się wokół jej stóp.

Tuż przed nią wynurzyła się kolejna macka. Jej końcówka była szeroka i różowawa. Wysunęła się do wyskości głowy Tify i zbliżyła do jej twarzy. Barmanka z Seventh Heaven wzdrygnęła się, gdy to paskudztwo dotknęło jej policzka, zostawiając na nim mokry, ślizgi ślad. Czuła w nosie jego obrzydliwy zapach. Szaprnęła mocno rękami, ale nie mogła się wyzwolić. Macka zbliżyła się do jej ust. Tifa zacisnęła zęby, a czubek tego ohydztwa dotykał jej warg, zostawiając na nich wilgotne, lepkie ślady.

- Nie!! – krzyknęła Tifa, kiedy poczuła, jak coś wsuwa się pod jej skórzaną spódniczkę,  dotykając materiału majtek i wsuwając się pod nie. W momencie w którym otworzyła usta, macka naprzeciwko nich wsunęła się szybko do środka. Zduszony jęk wydobył się z niej, kiedy ta obrzydliwa rzecz penetrowała jej usta, zostawiając w nich swój smak. Tifa czuła, jakby miała się porzygać. W tym samym czasie dwie kolejne, wąskie macki wsunęły się pod jej bluzkę, zrywając jej stanik i okręcając się wokół piersi Tify. Ich czubki drażniły jej sutki, które szybko stwardniały. Tifa czuła się, jakby ktoś próbował z niej wyciskać mleko.

W tym samym czasie dwie macki między jej nogami rozdarły wreszcie wilgotne majtki i wdarły się do środka, wsuwając się do obu otworów na raz. Tifa, mająca zatkane usta, nie była w stanie nawet głośno protestował, kiedy była gwałcona przez wszystkie macki na raz. Jej usta, jej cipka, jej odbyt, jej piersi – wszystko było ich ofiarą. Słyszała kiedyś miejskie legendy o takich potworach, ale zawsze sądziła, że to tylko bajki, które opowiada się po to, żeby dziewczyny nie chodziły w takie miejsca. Ale teraz na własnym ciele przekonywała się, że to nie bajki.

Obie macki między jej nogami poruszały się coraz szybciej, do przodu i do tyłu. Tak samo robiła macka w jej ustach, a te owinięte wokół jej piersi ślizgały się i wiły wokół jej cycków, zaciskając się coraz mocniej. Tak samo robiła macka w jej ustach, a te owinięte wokół jej piersi ślizgały się i wiły wokół jej cycków, zaciskając się coraz mocniej. Dziewczyna starała się utrzymać równowagę. Drugi brzeg był tak niedaleko. Liczyła, że uda jej się w końcu uwolnić ręce i może sięgnąć tam. Póki macki trzymały jej ręce i nogi nie mogła nic zrobić, a panicznie bała się stracić równowagę i runąć w tę breję, w której by się pewnie utopiła.

- Urghmmmm!!!!! – jęknęła, gdy nagle coś ciepłego i gęstego wypełniło jej usta. Krztusząc się i dławiąc, Tifa musiała to obrzydlistwo połykać. W tym samym momencie czuła, jak coś podobnego wypełnia jej odbyt a zaraz potem – cipkę. Czuła, jak macki wycofują się z niej, gdy miała wolne usta, wypluła ile tylko była w stanie. Czuła że ma to w sobie. Macki zwolniły też zaciśnięty uchwyt na jej piersiach. Ale zanim Tifa zdążyła zastanowić się, co dalej, pojawiły się nowe macki.

Szarpiąc się rozpaczliwie, Tifa starała się wyrwać, rozpryskując na wszystkie strony ściek, w którym po pas stała. Drugi brzeg był tak blisko. Trzymała usta zamknięte, kiedy kolejna macka zbliżyła się do nich. Czuła ten obrzydliwy dotyk na swoich ustach. Ale kiedy jeszcze raz macki wdarły się między jej nogi, nie mogła powstrzymać głośnego jęku. Na tą chwilę czekała macka przed jej twarzą. Zaraz też znowu coś cieńkiego owinęło się wokół jej piersi. Czuła też, że kolejne macki owijają się ciasno wokół jej ud. Nie wiedziała nawet już, ile to trwało. Słabła, nie mogła już nawet utrzymać się na nogach, kolejne wymuszone orgazmy wysyłały jej siły. Gdy zamknęła oczy, myślała że to już koniec.

Obudziła się na zimnej, śliskiej i wilgotnej podłodze. Otworzyła oczy, żeby zobaczyć znajomą twarz.
- Ty jesteś… Aeris?
- Już spokojnie – powiedziała kwiaciarka. Tifa przetarła oczy i podniosła się. Siedziała na brzegu kanału. Jej strój był w kawałkach. Wszystko ją bolało. Aeris klęczała obok niej.
- Co się stało?
- Znalazłam cię tutaj. Nie wiem, co ci się stało, ale byłaś w strasznym stanie. Użyłam magii leczącej, żeby ci pomóc.
- Świetnie… - Tifa przypomniała sobie o wszystkim, co ją spotkało i poczuła, jak jej żołądek przewraca się do góry dnem. Powoli wstała. Była prawie naga i bosa. Buty utonęły w kanale, bluzka, spódniczka były mokre i porwane, jej bielizna także.
- Musimy się stąd wydostać. Gdzie Cloud?
- Nie wiem, od tamtego momentu jak spadliśmy nie widziałam go.
- Trudno.  Chodźmy, on wie gdzie jest mój pub, więc pewnie tam pójdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz