czwartek, 7 czerwca 2012

(Harry Potter) Zakazany Las


Jeszcze jedna krótka historyjka z "Harryego Pottera"

Tytuł: Zakazany las
Z: "Harry Potter"
Rating: NC-17

Zakazany Las nigdy nie wydawał się jej ciekawym miejscem. Hermiona wolała się trzymać od niego z daleka ze względu na Aragoga i jego rodzinkę. Nawet jeśli wielki pająk już nie żył, to jednak nie wiadomo, ile jego dzieci przeżyło. Więc tej nocy, kiedy szła przez las, nie mogła powstrzymać lęku. Ale nie miała wyboru, musiała się tutaj wybrać. Tej nocy zakwitał tutaj wyjątkowo rzadki kwiat, który był jej niezbędny do badań. Kwitł tylko jedną noc, więc trzeba było go znaleźć i zebrać szybko.

Stopy młodej czarownicy zapadały się w gęstym, miękkim poszyciu leśnym. Księżyc i gwiazdy jasno świeciły nad jej głową, przebijając się czasem przez gałęzie drzew. Każdy ruch, odgłos, które rozlegały się w lesie, sprawiały, że Hermiona łapała za różdżkę i patrzyła ostrożnie, spodziewając się że zostanie zaatakowana. Ale nic się nie działo, zwierzęta pojawiały się i znikały, nie zwracając na nią uwagi. Hermiona powoli stawała się trochę spokojniejsza, ale ciągle bała się, że gdzieś mogą pojawić się pająki.



Nagle usłyszała muzykę. Zatrzymała się, słuchając. Brzmiała jak grana na flecie, miękko i spokojnie. Hermiona postanowiła sprawdzić, kto to gra i skierowała się w kierunku, z którego dochodziła muzyka. Po kilku krokach zbliżyła się do polany. Po środku, przy niedużym jeziorku siedział na pniu drzewa człowiek… Właściwie to nie do końca człowieka, bo zamiast stóp miał kopyta, nogi miał pokryte futrem a spod włosów widać było nieduże rogi. Hermiona zaraz rozpoznała stworzenie. To satyr. Odetchnęła, pamiętając, że czytała o nich i że byli zupełnie niegroźni. Podobała jej się ta melodia. Słuchała jej jeszcze przez pewien czas. Potem nagle, sama nie wiedząc nawet dobrze czemu, wyszła na polankę, na której siedział satyr.

W pierwszej chwili sądziła że go wystraszy, ale nie, satyr uśmiechnął się i nie przestawał grać, jego melodia stała się tylko trochę bardziej szybka. Hermiona czuła wielką ochotę do tańca. Było w tej muzyce coś magicznego, co sprawiło, że miała ochotę tańczyć. Nagle poczuła na ramieniu ciepłą, włochatą dłoń. To był drugi satyr! Czyli musiało być ich więcej. Wziął ją za ręce i zaczęli tańczyć w rytm melodii wokół jeziorka. Hermiona pamiętała, po co tu przyszła, ale miała jeszcze przecież czas. Nie bała się już tego lasu, jej stopy unosiły się nad ziemią w rytmie melodii. Zrzuciła z siebie pelerynę i tańczyła w białej bluzce i sukience. Melodia dochodziła ze wszystkich stron. Tańczyła z satyrem z radością, jakiej dawno nie czuła.

 Wydawało jej się, że muzyka dochodzi teraz z kilku stron. Satyr trzymał ją za ręce, gdy wspólnie wirowali w tańcu. Nagle poczuła koło siebie obecność drugiego. Stał za nią, a jego włochate ręce zamknęły się na jej piersiach, delikatnie pieszcząc je przez cieńki materiał jej białej bluzki. Hermiona już chciała zaprotestować, ale wtedy satyr z którym tańczyła, zbliżył się do niej i pocałował ją, zamykając jej w ten sposób usta. Czuła, jak jej bluzka jest rozpinana i opada na ziemię. Jej sutki były już sztywne od pieszczoty. Biały stanik nie był przeszkodą dla rąk satyra, szybko również opadł na ziemię. Zimne, nocne powietrze sprawiło, że sutki Hermiony jeszcze szybciej zesztywniały. Dłonie satyra, zamknięte na nich, masowały je delikatnie. Drugi satyr kontynuował pocałunek, sprawiając, że Hermionie prawie brakowało już powietrza, zanim wreszcie przerwał. Odetchnęła głęboko, a satyr zaczął całować jej kark.

Chociaż wiedziała, że to co się dzieje, jest dziwne i nie powinno się dziać, było jej zbyt dobrze. Stojący za nią uniósł jej spódniczkę i zsunął jej majtki, masując dłońmi jej pośladki a ten z przodu całował jej piersi. Podniecenie Hermiony rosło, nie miała już siły i ochoty sprzeciwiać się rządzom tych dziwnych, leśnych istot. W uszach cały czas słyszała tę piękną, hipnotyzującą muzykę. Ich ręce były wszędzie, pieściły jej ciało, rozgrzewając ją coraz bardziej. Czuła jak drży, jak robi się coraz bardziej wilgotna pod wpływem ich pieszczot. Jej spódniczka i majtki leżały już na ziemi, razem z resztą ciuchów.

Włochate dłonie znalazły się na jej ramionach, zmuszając ją do klęknięcia przed znajdującym się przed nią satyrem, który jeszcze niedawno całował jej brzuch. Widziała przed sobą jego twardą, nabrzmiałą męskość. Nie wiedziała, czy ludzcy mężczyźni mogą mieć aż tak duże członki. Wiedziała, czego chcą. Otworzyła instynktownie usta i powoli wsunęła go pomiędzy swoje wargi, coraz głębiej. To było trudne, bo był tak duży, że prawie się tam nie mieścił. Westchnęła, kiedy ciepły penis znalazł się w jej ustach. Ssała go i lizała, poruszając rytmicznie głową, na której znajdowały się jego dłonie, zatopione w jej włosach. Jego owłosione jądra dotykały jej twarzy. Pieściła je delikatnie dłońmi. Chociaż wiedziała, że to co robi jest niewłaściwie, nie mogła się powstrzymać. Cały czas słyszała w głowie tą melodię.

Satyr szybko doszedł, wystrzeliwując swoje nasienie w jej ustach. Ksztusząc się i dławiąc, Hermiona musiała połykać tyle ile mogła, chociaż nasienie wylewało się kącikami jej ust. Gdy wreszcie wyjął swojego wacka z jej ust, młoda czarownica oddychała, łapiąc powietrze jak ryba wyrzucona na brzeg. To był pierwszy raz kiedy zrobiła coś takiego. Chociaż wydawało jej się to obrzydliwe, to nie czuła się źle. Ręce satyrów uniosły ją do góry. Czuła ich ciepłe futra dotykając jej pleców i piersi. Zaraz potem jęknęła głośno, kiedy na raz weszły w nią ich obydwa członki.

Chociaż Hermiona nie była dziewicą, nigdy wcześniej nie uprawiała seksu z dwoma partnerami na raz. Nigdy nie robiła tego od tyłu. Czuła jak boli ją dupa, penetrowana mocno przez długi penis satyra. Wisząc w powietrzu, trzymana przez ich mocne ręce, mogła tylko jeczeć, kiedy na przemian wchodzi w nią i wychodzili. Zaraz potem ten z przodu pocałował ją znowu, a ciepły, szorstki język drugiego lizał jej szyję i plecy. Ból mieszał się w niej z rozkoszą, a sytuacja była tak dziwna i podniecająca, że Hermiona nie dbała już o nic, oddając się dwójce dziwnych istot. Brali ją jak swoją własność, ale pieścili i dbali, żeby też odczuwała przyjemność. Jej ciasna szparka zaciskała się wokół pierwszego członka. Dupa ciągle ją bolała, ale powoli przyzwyczajała się do tego. Jej piersi unosiły się i opadały razem z każdym pchnięciem. Przerywane tylko na krótko pocałunki sprawiały, że jęki Hermiony ginęły w wypełniającej polanę muzyce.

Gdy ciepłe nasienie wypełniło ją, Hermiona wydała z siebie jęk rozkoszy, czując przyjemność wypełniającą jej ciało. Nasienie satyrów, zmieszane z jej sokami, spływało po jej udach. Czuła, że jej tyłek też jest tego pełen. Położona na miękkiej trawie, powoli podniosła się. Jej ciuchy leżały rozrzucone na ziemi. Czuła się słaba i pełna. Zaczęła je zbierać, ale wtedy znowu usłyszała muzykę. Ręce satyrów podniosły ją i pociągnęły do tańca. Hermiona czuła, że ta noc szybko się nie skończy….

1 komentarz: