Po tych wszystkich gwałtach i innych takich, teraz coś trochę lżejszego.
No powrót do Naruto, o które wielu prosiło. Dziękuję za bardzo dużo
komentarzy ostatnimi dniami, to naprawdę bardzo motywuje do pisania.
Tytuł: W rytmie pożądania
Z: Naruto
Rating: NC-17
Ciężkie,
basowe dźwięki odbijały się od ścian, wypełniając pomieszczenie, w
którym ludzie falowali w ich rytmie. Tłum poruszał się jak
zahipnotyzowany przez dźwięki wydawane przez olbrzymie kolumny. Sakura
starała się trzymać rytm, gnąc ciało tak jak inni otaczający ją ludzie.
Nie lubiła dyskotek i nie chciała tu przychodzić, ale jej mąż musiał.
Miał takie obowiązki zawodowe, a ona musiała mu towarzyszyć. Sasuke
jeszcze chwilę temu tańczył koło niej, ocierając się o nią. Wtedy
przynajmniej było jej dobrze, ale potem gdzieś poszedł z tymi innymi, z
którymi się tu miał spotkać i została sama. Wypiła drinka i dalej
tańczyła sama, patrząc tylko co jakiś czas na ekran telefonu. Sasuke
powiedział, że przez pewien czas go nie będzie.
Nagle poczuła
czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciła się, ale pięść miała na wszelki
wypadek zaciśniętą. Niedawno, kiedy jeszcze była panną, byłoby inaczej,
ale teraz była mężatką. Nie mała ochoty na szczeniackie zaloty jakichś
młodych napaleńców. Wiedziała, że jest ładna, a czarny, obcisły komplet
podkreślał to. Nawet jeśli nie miała takich piersi jak Hinata czy nóg
jak Ino, to wiedziała, że faceci na nią leca. No i teraz jakiś…
Ale
kiedy odwróciła się, jej wzrok zatrzymał się na stojącym naprzeciwko
niej mężczyźnie. Światła stroboskopów przemykały po jego twarzy. Sakura
nawet przez chwilę chciała powiedzieć, „O, Sasuke, już wróciłeś?”, ale
szybko zrozumiała, że to nie był Sasuke. Mężczyzna był trochę do niego
podobny, ale wyższy i dojrzalszy. Miał w twarzy coś dziwnego, czego nie
mogła przeniknąć, a oczy wydawały się tak głębokie, jakby coś bardzo
głęboko w sobie kryły. Ciemne włosy były starannie ułożone. Jedno
spojrzenie na strój wystarczyło, żeby Sakura zrozumiała, że to za to co
ona ma na sobie starczyłoby pewnie na pasek dla tego faceta. Było w nim
coś magnetycznego, co przyciągało jej uwagę.
Różowowłosa czuła,
że jest jakieś niebezpieczeństwo. Po prostu taka aura otaczała tego
faceta. Ale nie przestraszyła się. Patrzyła mu prosto w twarz, a on bez
słowa złapał ją za rękę. Mogła się szarpać, wyrwać i uciec w tłum, gdzie
zgubiłaby go łatwo, ale tego nie zrobiła. Dała mu się prowadzić.
Pędziła jak ćma do światła i było jej z tym dobrze. Nawet nie myślała,
co by się stało, kiedy by zobaczył ją Sasuke. Pewnie chciałby od razu
zabić tego faceta.
Nie zorientowała się nawet dobrze, kiedy
obydwoje byli w ciasnej kabinie w ubikacji. Sakura nie zwróciła uwagi,
czy to była ubikacja damska czy męska. Mężczyzna wepchnął ją do środka,
objął i pocałował prosto w usta, mocno i zdecydowanie, jak władca, który
bierze to, co do niego należy. Sakura nie opierała się, odpowiedziała
za to na jego pocałunek z całą siłą. Jakaś dziwna siła opanowała ją.
Nieznajomy zsuwał jej bluzkę a Sakura zawstydziła się, gdy nagle
poczuła, że jej ręce rozpinają jego pasek. Ale nie zatrzymała się.
Mężczyzna rozpiął jej czarną bluzkę i pozwolił jej opaść na podłogę o
ramionach dziewczyny. Jej zielony stanik opadł zaraz potem. Język faceta
dotknął jej piersi, całując i pieszcząc je, zataczając kręgi wokół jej
twardych sutków. Sakura jęknęła cicho z rozkoszy, potem zaraz głośniej.
Gdy
rozpięła jego pasek, opadła na kolana, zsuwając mu spodnie do kolan,
razem z majtkami. Jego twarda, stercząca męskość była wycelowana prosto w
nią, jak wyrok, który mogła odrzucić albo przyjąć. Nie miała jednak
wątpliwości. Otworzyła szeroko usta i wzięła jego członek między swoje
wargi, wciągając go do środka i liżąc oraz ssając łapczywie i
zachłannie, najgłębiej jak mogła. Mężczyzna położył dłonie na jej
głowie, nadając jej rytm, podczas gdy różowo włosa robiła mu laskę.
Przesuwała język wzdłuż całej długości jego penisa, liżąc go starannie, a
potem zrobiła to samo z jego jądrami. Nie robiła tego nigdy z Sasuke,
wstydziła się. A teraz cały wstyd z niej wyparował. Podniecenie za to
rosło z każdą chwilą. Czuła to między swoimi nogami. Ssała jeszcze
intensywniej, czując, że pewnie niedługo dojdzie. Marzyła, żeby zrobił
to w niej, żeby wypełnił jej usta...
Mężczyzna jednak przerwał
jej nagle, nie dając dokończyć i wyjął swojego nabrzmiałego członka z
jej ust. Obrócił Sakurę tyłem do siebie i oparł o muszlę. Zsunął jej
czarną spódniczkę i zielone majtki na ziemię. Czuła, jak jego palce
dotykają jej tyłka, przesuwają się po nim. Jęknęła, gdy dotknął ją
między nogami. Zaraz potem nieznajomy wtargnął w nią, wsuwając swojego
wielkiego, wilgotnego od jej śliny penisa prosto w ciasną szparę Sakury.
Poprzednie pieszczoty sprawiły, że była już tam cała wilgotna.
Sakura
nie mogła już powstrzymać jęków rozkoszy, kiedy mężczyzna brał ją od
tyłu. Jej obcasy stukały o podłogę toalety, kiedy raz za razem wchodził w
nią, pieprząc ją mocno i bezwzględnie. Zaciskała spocone dłonie na
bokach muszli. Jego dłonie przesuwały się po jej ciele i różowych
włosach, czuła jego oddech nie daleko swojego ucha. Wiedziała, że to co
robi, jest zdradą, że nie powinna się na to zgodzić, ale nie mogła. Coś
dzikiego rozrywało jej wolną wolę, zmuszając ją do oddawania się temu
mężczyźnie. On nie pytał, tylko brał to co chciał. Ona, która zawsze
ceniła własną niezależność, oddawała mu się bez oporu. Było jej zbyt
dobrze, żeby mogła się sprzeciwiać. W ścianach odbijał się rytm muzyki.
Obcy posuwał ją razem z nim.
- Mocniej… - jęknęła, czując jego ciepły oddech niedaleko ucha – Mocniej…
-
Jak chcesz… - odpowiedział. Nawet głos przypominał jej trochę męża, ale
był głębszy, bardziej zdecydowany. Jego język lizał okolice jej ucha,
podczas gdy członek do końca wszedł do środka, penetrując jej ciasną,
rozgrzaną i wilgotną cipkę. Sakura nie mogła już dłużej wytrzymać. Jej
spocone ciało drżało od rozkoszy, włosy lepiły się do ramion. Wyprężyła
się jak struna, kiedy orgazm wypełnił ją. W tej samej chwili poczuła
ciepło, kiedy mężczyzna wystrzelił w jej wnętrzu. Kolejne porcje
ciepłego nasienia wypełniały ją. Sperma kapała spomiędzy jej
rozstawionych szeroko nóg.
Obcy przyciągnął ją do siebie, całując
jej usta. Nieprzytomna z rozkoszy Sakura odwzajemniła ten pocałunek.
Była już cała jego i wiedziała o tym. Drżała, kiedy jej dotykał. Nigdy
wcześniej nie było jej tak dobrze, Sasuke nie dał jej ani razu tyle
przyjemności co ten człowiek. Kim on był?
Drzwi to kabiny
otworzyły się. Sakura podskoczyła ze strachu, ale mężczyzna trzymał ją,
żeby się nie przewróciła. Jej duże oczy prawie wystrzeliły na wierzch.
Przy wejściu stał Sasuke, trzymany za ręce przed dwóch silnie
wyglądających mężczyzn w czarnych garniturach.
- Sa… Sakura? – spytał z przerażeniem.
- Saskue, nie, co się…?
-
Zgodnie z umową, braciszku, wziąłem sobie ostatnią część twojego długu w
naturze – powiedział nieznajomy mężczyzna, odsuwając od siebie Sakurę i
ubierając się. Podszedł do szarpiącego się Sasuke i złapał go za
podbródek, uśmiechając się.
- Za dobra dla ciebie – szepnął mu do ucha.
-
Itachi, gnoju, zabiję cię! Przysięgam! Zabiję! Zabijęęęęęę! – krzyczał
Sasuke. Wtedy jeden z mężczyzn, blondyn o włosach opadających na oczy,
uderzył go z całej siły w brzuch. Sasuke upadł na kolana a zaraz potem
spadło kilka kolejnych ciosów. Sasuke skulił się na ziemie.
-
Nie, zostawcie go! – krzyknęła Sakura i ciągle półnaga podbiegła do
męża, osłaniając go przed uderzeniami. Na znak Itachiego dwaj mężczyźni
przestali bić.
- Mój kochany braciszek nigdy ci nie mówił, że żeby
kupić wam mieszkanie, pożyczył ode mnie sporo kasy? – spytał Itachi,
stojąc nad leżącym na ziemi Sasuke i ściskającą go Sakurą – Niestety, do
płacenia takich szybki już nie był.
- Ty jesteś…?
- Itachi
Uchiha, zapomniałem się przedstawić, ale nie dałaś mi czasu. Nie lubię,
kiedy się mnie oszukuje, a szczególnie, jak robi to rodzina, nawet jak
to jest ostatnia rodzina, jaką posiadam.
- Draniu… - szepnął Sasuke, spomiędzy którego warg płynęła krew.
-
Sasuczek nawet nie zaprosił mnie na swój ślub, więc pewnie nawet o mnie
nie wiedziałaś – Itachi mówił do Sakury, ignorując brata – Dobrze się z
tobą bawiłem, dlatego jakbyście potrzebowali jeszcze kiedyś pieniędzy,
to wpadnij do mnie do biura - rzucił jej wizytówkę prezesa korporacji
Akatsuki i wyszedł.
- Sasuke, Sasuke? – Sakura starała się pomóc
pobitemu mężowi, który ledwie się podnosił z ziemi. Nie wiedziała, co
jest silniejsze: czy bardziej jest jej żal męża czy wstyd tego co
zrobiła czy tęsknota za tym, żeby zrobić to jeszcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz