czwartek, 7 czerwca 2012

(Final Fantasy X-2) Na żywo


Coś z Final Fantasy tym razem, z Yuną.

Tytuł: Na żywo
Z: "Final Fantasy x-2"
Rating: Nc-17
Uwagi: tentacle

- Brother, czy to na pewno tutaj – Yuna spytała przez komunikator brata Rikku.
- Na pewno, Yuna, radar to pokazuje. Jesteś już niedaleko.
- Mam nadzieję. Bez odbioru – Yuna miała już dość chodzenia po tych jaskiniach. Było tu wilgotno, ślisko i nieprzyjemnie, buty zanużały się w miękki, cuchnący szlam. Ale wykrywacz sfer pokazywał, że gdzieś tutaj musiała być jedna z nich. Dobrze, że nie było z nią Rikku, ona nienawidziła takich miejsc. Ale jej kuzynka zatruła się czymś i trzeba było ją zabrać do szpitala w Bevelle. Tam okazało się, że musi zostać co najmniej tydzień. Paine postanowiła zostać z nią, a Yuna wzięła „Celsiusa”, żeby odwiedzić Besaid. I wtedy właśnie radar wykrył sferę w podziemnych jaskiniach w lesie niedaleko. Yuna postanowiła, że sama po nią pójdzie.

Wałęsała się już po tych jaskiniach prawie godzinę. Droga była skomplikowana, a automapa nie chciała działać sprawnie. Chociaż na zewnątrz było ciepło, tutaj było zimno i mokro. Skąpy strój Yuny, składający się z wysokich, sznurowanych butów, szortów i cieniutkiej bluzeczki oraz kilku dodatków, nie chronił jej przed zimnem. A po sferę musiała zejść niżej. Miękki, śmierdzący śluz chlupał pod jej butami. Cały czas trzymała w ręce pistolet, chociaż od wejścia nie spotkała ani jednego potwora. Była zdziwiona, bo w takich miejscach wrogów zawsze było dużo. Ale może i one nie miały ochoty mieszkać w takim miejscu? Yuna wzruszyła ramionami, idąc dalej.
- Daleko jeszcze?
- Chyba następne pomieszczenie – usłyszała w słuchawce.
- Nareszcie…
Wyszła do dużej, okrągłej sali. Wydawała się nawet zbyt regularna, żeby można ją było stworzyć naturalnie. A może ktoś ją wykuł? Spira była pełna zapomnianych śladów po tysiącach lat swojego istnienia. Ważniejsze było to, że po środku sali, znajdował się ułożony z kamieni kopiec. Spomiędzy kamieni widać było blade światło. To musiała być sfera. Yuna szybkim krokiem ruszyła do przodu, ale zaraz się zatrzymała. Gdy zrobiła dwa kroki, jej buty prawie do kolan zapadły się w tym obrzydliwym śluzie. Cofnęła się z obrzydzeniem.
- A niech to…
- Yuna?
- Tu jest coś… jakby bagno. Dookoła sfery. Nie wiem, jakie to głębokie.
- Wracaj, przylecimy tu z Rikku i Paine.
- Wlazłam tutaj i mam teraz wracać? No nie… daj mi chwilę…
- Yuna? Yunna!? Chyba mam jakieś bzz… ghszmmm… - głos Brothera w słuchawce znikł.
- Bomba, teraz się zepsuło… - westchnęła. Grunt wokół sfery wydawał się bardziej stabilny. Yuna cofnęła się, wzięła rozbieg i skoczyła.
„Pulp!” – rozległ się dźwięk. Wylądowała w szlamie, tonąc w nim prawie po pas.
- O kurwa mać! – krzyknęła głośno. Od ścian jej słowa odbiły się echem. Była prawie przy kopczyku, ale do pasa była ubrudzona tą śmierdzącą ohydą. Czuła pod nogami grunt. To dobrze. Powoli zrobiła krok do przodu. Poruszała się powoli, jak w budyniu.
- Jak wrócę na statek to przez tydzień nie wyjdę spod prysznica – pomyślała, brnąc przez ten szlam. I wtedy coś wystrzeliło spod tej bryi. Wąska, różowawa macka owinęła się wokół pasa Yuny. Gunnerka szarpnęła się mocno.
- Co? – krzyknęła zaskoczona, kiedy macka pociągnęła ją do tyłu. Yuna w odruchu sprzeciwu szarpnęła się do przodu. Jej dłonie dotykały już kopczyka. Czuła, jak to coś zaciskało się wokół niej. Sięgnęła ręką do pasa, przy którym miała torebkę, a niej powinien był być jakiś nóż. Wiedziała, że musi to odciąć najszybciej jak się da.  Kiedy jednak uniosła rękę, kolejna macka owinęła się błyskawicznie wokół jej nadgarstka.
- Nie ma mowy… - zrobiła kolejny krok w kleistym szlamie. Macki szarpały ją coraz mocniej, ale czuła, że grunt się powoli wznosi. Jeszcze trochę wysiłku i będzie na powierzchni. I wtedy coś przesunęło się między jej nogami.
- Aiiieee! – krzyknęła z obrzydzenia, kiedy coś śliskiego poruszało się tam, pocierając ją przez materiał jej krótkich spodenek.
- Zboczone paskudztwo – pomyślała, a wówczas kolejna macka wysunęła się na powierzchnię.
- Fuuj! Zostaw! – krzyknęła Yuna, kiedy czubek macki dotknął jej piersi. Sięgnęła tam ręką, ale wtedy macka szybko owinęła się wokół niej. Obie ręce Yuny były związane. Kolejne, gwałtowne szarpnięcie sprawiło, że nie mogła utrzymać równowagi. Poleciała na plecy, padając w śluz. Na szczęście nie było tam już tak głęboko i nie utonęła.
- Zoostaaaw! – krzyczała, kiedy kolejne macki owinęły się wokół jej nóg. Szarpała się rozpaczliwie, ale nie mogła nic zrobić. Nie wierzyła, że jest ich aż tak dużo. Spod tej paskudnej bryi wyrastały kolejne, unieruchamiając ją. Mogła już tylko krzyczeć, kiedy kolejny raz ich czubki dotknęły jej piersi. Cieńki, biały materiał bluzki przed niczym ich nie chronił, giętkie macki szybko owinęły się wokół jej piersi, czubkami dotykając sutków. Ich końcówki były chropowate.
- Niiieee! – echo odbijało krzyki Yuny.  Kolejna macka wsunęła się pod jej spodenki, wychodząc z drugiej strony i rozrywając mokry materiał. Jej majtki były następne. Yuna patrzyła ze strachem, nie wiedząc, o co chodzi.
- Ooooh!!! Aaaaa! – krzyczała i jęczała, bo macki cały czas pocierały jej piersi. Sutki Yuny stwardniały. Macki zaciskały się wokół nich coraz mocniej. Sprawiało jej to ból ale też i przyjemność, chociaż jej nie chciała. Macki, które trzymały jej nogi, zmusiły ją, żeby je rozkraczyła. Spod śluzu wysunęła się kolejna, dużo szersza od pozostałych. Yuna ze strachem patrzyła, jak porusza się powoli, prosto do celu.
- Niiieeeee! Niieeeee! – mogła tylko krzyczeć, kiedy czubek prawie dotykał jej cipki.
- Oooohhhmmmm!!!!!! – jej głośny krzyk odbijał się w echu, kiedy macka spenetrowała ją. Yuna nie miała doświadczenia w tych sprawach, wcześniej uprawiała seks tylko raz, z Tidusem. Ale on był dla niej delikatny. Macka weszła w nią mocno i brutalnie, penetrując jej pochwę i wchodząc najgłębiej jak się da. To było bolesne, ale trzymana cały czas przez macki Yuna nie mogła nic zrobić, tylko krzyczeć.
- Mmmm! Guullpp! – jej protesty skończyły się, kiedy kolejna macka wsunęła się między jej wargi, do jej ust. Poruszała się w środku, bawiąc się jej językiem. Yuna z obrzydzenia prawie zwymiotowała. Nie mogła w oto uwierzyć. To było jak zły sen. Czuła ten obrzydliwy szlam we własnych ustach. Ale w tej samej chwili jęknęła głośno, bo macka między jej nogami zaczęła poruszać się szybko do przodu i do tyłu.
Nie mogła już krzyczeć, kiedy poczuła że następna macka wsuwa się między jej pośladki. Bolało to ją nawet bardziej, ale jej usta były zatkane i słychać tylko było jej zduszony jęk bólu, kiedy jej ostatni otwór został zgwałcony. Trzy macki w jej środku poruszały się szybko. Wkrótce Yuna przeżyła pierwszy orgazm, ale potwór nie zwrócił nawet na to uwagi, gwałcąc ją. Bolały ją piersi, mocno ściskane przez macki. Jej nabrzmiałe sutki były tak wrażliwe, że czuła, jak drży przy najmniejszym ich dotknięciu.
- Guhh… hmmmmphmmm… ohhhmmm – zduszone jęki słychać było z jej ust.
- Gluuuuurrrpppp! – jej oczy otworzyły się szeroko, kiedy nagle jej usta wypełnił obrzydliwy, gęsty płyn. Nie mając wyjścia, musiała go połykać. Czuła, jak coś lepikiego i ciepłego wypełnia jej pizdę, a niedługo też i dupę. Macki wycofały się z niej powoli. Yuna otworzyła usta i wypluła tyle, ile mogła. Większość musiała połknąć.  Czułą ten paskudny, gorzki smak w gardle i w ustach. Resztki kapały z jej ust, zmieszane z jej śliną. Ale nagle spod szlamu wysunęły się kolejne macki, szybko zajmując miejsce poprzednich.
- Niee! Niieeeemphmmmm! – Yuna nie miała czasu protestować, bo nowe macki szybko zajęły się nią, tak jak poprzednie. Znowu usta, odbyt i pizda stały się celem ich ataku. Córka Braski jęczała głośno, siedząc w szlamie z rozkraczonymi szeroko nogami. Macki zaciskały się na jej piersiach, jakby chciały żeby strzelało z nich mleko. Wszystkie trzy otwory były brutalnie penetrowane. Protesty i jęki Yuny stawały się coraz słabsze.
Po czwartym razie przestała liczyć, ile razy to się stało. Leżała w szlamie, a macki zajmowały się nią. Co jakiś czas dochodziła. W końcu potwór porzucił ją. Goła, oblepiona szlamem i sokami potwora, na czworakach powoli poruszała się w kierunku sfery. Była ociężała, jej brzuch był pełen. Drżącą ręką odwaliła kilka kamyków i wyjęła sferę. Obejrzała ją. Poznała ją. To była sfera nagrywająco - przekaźnikowa. Ktoś ją tutaj umieścił, a potem nagrał wszystko co się stało. Ale kto i po co?
- Dzięki temu materiałowi zarobimy więcej niż na zbieraniu sfer – Leblanc roześmiała się głośno, oglądając film z Yuną. Pomysł Logosa, żeby podłożyć taką pułapkę, był bezbłędny. Syndykat miał zarobić na tym filmie miliony. Teraz myślała, czy nie możnaby nakręcić podobnych z dwiema pozostałymi dziewczynami z Gullwings.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz