czwartek, 7 czerwca 2012

(Międzywymiarowy Dom Uciech) Motoko Kusanagi


 Druga odsłona serii, teraz z Motoko z "Ghost in the Shell".

Odcinek 2: Motoko Kusanagi

Major Motoko Kusanagi wyskoczyła z za muru, dwoma strzałami kładąc stojących tam ochroniarzy. Nie spodziewali się ataku, upadli na ziemię nie wiedząc nawet, kto ich zabił. Motoko pchnęła drzwi do budynku, którego pilnowali. Według posiadanych informacji, gdzieś tu mógł się znajdować ładunek nowego, wyjątkowo groźnego narkotyku. Na razie była tego jedna porcja, dostarczona eksperymentalnie. Jeśli uda jej się go zlokalizować i zniszczyć, być może nie powstanie więcej. Major przebiegła po schodach i zaraz się pochyliła, bo seria z automatu zadudniła w miejscu, w którym przed chwilą stała. Wyskoczyła do góry i unikając trafień posłała kulę prosto w głowę stojącego w korytarzu faceta z automatem.

Rozejrzała się. Na końcu korytarza były drzwi. Szła ostrożnie, spodziewając się pułapek, jednak nic nie rejestrowała. Żadnych promieni, kamery, niczego. To wydawało się aż za proste. Gdy znalazła się przy drzwiach, zatrzymała się, nasłuchując i analizując. Dalej żadnego śladu zagrożenia. Trzymając w ręce pistolet, kopnęła drzwi i wpadła do środka. W niedużym pokoju bez okien nie było nikogo. Na stoliku leżała zielona walizka. Czyżby to było to? Podeszła do niej ostrożnie, cały czas oczekując ataku. Nic jednak nie nastąpiło. Otworzyła walizkę. Rozległ się śmiech z umieszczonego w środku głośniczka. Cyfrowy wzork pani major zarejestrował jeszcze ładunek wybuchowy i błyskawicznie obracający się licznik czasu. Odwróciła się i rzuciła do ucieczki, ale wiedziała już, że nie zdąży. Huk i białe, oślepiające światło były ostatnim, co zarejestrowała.

Kiedy wróciła do zmysłów, siedziała na dużym, metalowym fotelu. Otworzyła oczy. Znajdowała się w niewielkim, pozbawionym okien, zapewne podziemnym pomieszczeniu. Na ścianach stały urządzenia, których nawet ona, wykwalifikowana hakerka, nie znała. Chciała wstać, ale wtedy zauważyła, że metalowe obręcze trzymają jej ręce i nogi oraz szyję na fotelu. Szarpnęła się, chcąc je zerwać, ale nie była w stanie. To zdziwiło ją bardziej, bo przy jej sile nie powinno to być problemem. A jednak było. Przeleciała wzrokiem po pokoju, chcąc wychwycić coś znajomego. Nic z tego. Wszystko wydawało się zupełnie obce i inne, jakby trafiła na plan filmu science fiction. Starała sobie przypomnieć co się stało. Ten wybuch… powinna była zginąć, bomba była dość silna, żeby rozerwać ją na kawałki. Nie miała prawa żyć.

Ciężkie, metalowe drzwi otworzyły się.  Do pomieszczenia wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w długiej, niebieskiej szacie, ozdobionej złotymi symbolami, które Motoko nic nie mówiły. Major przyjrzała mu się uważnie. Miał krótkie, kasztanowe włosy i niebieskie oczy, w których tliło się coś dziwnego.

- Kim jesteś? Co to za miejsce? Jak ja się tu znalazła? – wyrzuciła z siebie serię pytań. Spodziewała się, że jeśli została uwięziona, to ten człowiek nie był jej przyjacielem. Ale przynajmniej chciała wiedzieć, o co tu chodzi.
- Jesteś u mnie, Motoko – powiedział, patrząc jej prosto w oczy – Nazywam się Vernon i jestem… naukowcem. Moim największym osiągnięciem jest maszyna do transmisji międzywymiarowej. Twój komputerowy mózg powinien to ogarnąć. Tak, mam możliwość przeniesienia dowolnego obiektu między wymiarami i rzeczywistościami.
- I użyłeś go, żeby mnie tu sprowadzić?
- Oczywiście. Można powiedzieć, że uratowałem ci życie. W twojej rzeczywistości wybuch rozerwałby cię na kawałki, ale w ostatniej chwili przeniosłem cię tu.
- Jestem wdzięczna. Czy możesz mnie teraz uwolnić?
- Wszystko po kolei. Widzisz, moja maszyna pożera potworne ilości energii, co generuje równie duże koszty. Uratowanie twojego życia było niezwykle drogie.
- Chcesz forsy? Mogę ci zapłacić…
- Ale jak? W tej rzeczywistości nie masz niczego.
- Mój komputerowy mózg…
- To śmieć, widzisz tutaj nauka stoi wyżej niż w waszym wymiarze. Jest tylko jeden sposób, żebyś mogła zarobić pieniądze. Własne ciało.
Motoko poczuła, że zaraz się wścieknie, co było bardzo ludzkim odruchem. Szarpnęła się jeszcze raz, żeby zerwać te uchwyty. Jednak żaden nie puścił.
- Widzisz, prowadzę taki dom, w którym mężczyźni mogą korzystać z usług kobiet za opłatą. U was też takie są. Jak wy to nazywacie… burdele, tak?
- Nie ma mowy – odpowiedziała zimnym tonem Motoko.

- Ależ jest… - do pomieszczenia weszły dwie kobiety w obcisłych strojach pokojówek. Podeszły do urządzeń stojących pod ścianą i uruchomiły je. Panele i ekrany zaczęły się świecić. Jedna z nich podeszła do unieruchomionej Motoko i podłączyła do jej głowy kable.
- Co wy… - warknęła bezsilnie major.
- Twój komputerowy mózg jest groźną bronią – mówił Vernon – Ale jest też twoją słabością. Wystarczy go przeprogramować i nie będzie problemu.
- Tylko spróbujcie…
- Właśnie to robimy.
Pokojówka bez słowa rozpięła strój Motoko i zamontowała dwa kolejne kable na jej piersiach, przyczepiając je metalowymi klipsami. Kolejny kabel znalazł się między jej nogami. Motoko z trudem powstrzymała jęk, kiedy czuła, jak przyczepiają go do jej łechtaczki.
- Uruchamiać? – spytała jedna z pokojówek.
- Oczywiście.
- Wy dranie, ja was…

Bzzzz!! Motoko poczuła, jak jej oczy wywracają się na wierzch a przez mózg przelatują miliony danych. Próbowała je zablokować albo uporządkować, ale nie mogła. Jej elektroniczny mózg był bombardowany informacjami, które wpychały się na miejsce starych.
- Ghhh… przestańcie ja…!!!
- Jak długo jeszcze?
- Dziesięć minut…
- Dajcie piętnaście, musimy mieć pewność…
- Zabbbiiijjjjęęęę… wassss…
- Dwadzieścia. To na pewno wystarczy. Przyjdę jak skończycie.
Motoko rzucała się w fotelu, ale nie była w stanie wyrwać ani zrzucić kabli, które przeładowywały jej ciało informacjami i impulsami. Po kilku minutach opadła bez sił, nie mogąc już dłużej walczyć. Fale rozkoszy przeszywały ją, uniemożliwiając jakąkolwiek koncentrację i opór. Nie wiedziała, ile to wszystko trwało. W końcu do pomieszczenia wrócił Vernon.
- Skończone?
- Tak – obie pokojówki odczepiły uchwyty.

- Podejdź tu – powiedział Vernon i chwiejąc się lekko Motoko podeszła do niego.
- Klęknij.
Świadomość Motoko ledwie zarejestrowała polecenie, ale jej nogi ugięły się same i klęknęła przed tym mężczyzną.
- Kim jesteś?
- Jestem Motoko Kusanagi, dziwka pracująca dla ciebie, mój panie.
Była w szoku, słysząc własne słowa. Nie to chciała powiedzieć, chciała się rzucić i udusić tego łotra gołymi rękami. Vernon uśmiechnął się i pogłaskał ją po głowie.
- Dla twojej informacji, zainstalowany w twojej głowie program daje całkowitą kontrolę nad twoim ciałem każdemu, kto wyda ci jakieś polecenie. Będzie działał tak długo, aż odpracujesz swój dług. Zaprowadźcie ją do jej pokoju.
- Chodź – usłyszała jedną pokojówkę i posłusznie ruszyła za nimi. Została zaprowadzona do niedużego, ale schludnie urządzonego pokoju, w którym, obok łóżka, była także szafa, krzesło, duże lustro na ścianie i łazienka z prysznicem. Na polecenie kobiet, major rozebrała się do naga. Następnie ubrano ją w obcisły różowy strój, kończący się na pępku. Czarny, skórzany gorset, rękawice i buty oraz golf z tego samego materiału były kolejnymi częściami stroju. Następnie założono jej skąpe, różowe majteczki.

- Czekaj na klientów – powiedziała jedna z pokojówek i obie wyszły, zostawiając ją samą w pokoju. Motoko zastanawiała się nad swoją sytuacją. Nie miała kontroli nad własnym ciałem. Miała świadomość wszystkiego, co się z nią dzieje, ale nic nie mogła zrobić, żeby się temu sprzeciwić. Nie miała nawet dostępu do funkcji umysłu, jej świadomość była zamknięta szczelnie w jednej z komórek jej mózgu. Myślała, czy nie lepiej by było, gdyby nie była świadoma tego wszystkiego. Ale jej myśli przerwał odgłos otwieranych drzwi. Do pokoju weszła wysoka kobieta o długich, rudych włosach. Zamknęła drzwi i zrzuciła z siebie płaszcz. Pod nim błyszczał lśniący skórzany kostium.
- Do nogi, szmato! – krzyknęła kobieta. Motoko posłusznie zerwała się z łóżka i po chwili była już na czworakach przy kobiecie, ocierając głowę o jej nogę.
- Dobrze wytresowane zwierzątko? Tak, Vernon mówił, że ma coś dla mnie. Świetnie, wyliż mi buty!
Nie mogąc się sprzeciwić, Motoko pochyliła się i zaczęła lizać czarne, skórzane kozaki. Czuła się upokorzona. Nigdy nie miała nic przeciwko seksowi z kobietami (tak jak z facetami), ale zawsze to ona była kierująca. Nigdy nie pozwoliła, żeby ktoś inny dominował, to było niezgodne z jej charakterem. Teraz, kiedy usłużnie lizała buty tej kobiety, czuła jak w środku jej coś się łamie. Skończyła z jednym i wzięła się za drugi, liżąc go spiczastego czubka aż do końca. Kiedy skończyła, podniosła wzrok na klientkę.
- Smack! – mocne uderzenie zostawiło czerwony ślad na policzku major – Co ty sobie myślisz, że już skończyłaś? A podeszwy?

Kobieta siadła na łóżku i oparła jedną nogę na stołku. Motoko klęknęła i zaczęła językiem czyścić podeszwy. Błagała, żeby to był już koniec, takie traktowanie było dla niej najgorszym z możliwych. Kobieta śmiała się cicho, patrząc zachwycona na Motoko. Takiej posłusznej i bezwzględnie robiącej wszystko niewolnicy jeszcze nie miała. Kiedy skończyła, kazała jej uklęknąć przy łóżku, z wypiętym tyłkiem.
- Whip!!! – coś ostrego przeszyło powietrze i uderzyło, zostawiając czerwoną smugę na pośladkach major.
- Podziękuj, suko!
- Dziękuję…
- Whip!
- Dziękuję!
- Whip!
- Dziękuję!!!!!
- to tak na wszelkie wypadek, żebyś pamiętała cały czas, gdzie jest twoje miejsce, szmaciaro – po tych słowach kobieta zbliżyła szpicrutę do twarzy Motoko, podnosząc nią brodę tamtej – Lubisz być bita, prawda?
- Tak.
- Od razu to wiedziałam. Takie kurwy potrzebują silnej pani, która pokaże im, gdzie jest ich miejsce. Już ja cię nauczę. Droga jesteś, ale będę twoją częstą klientką. No to zobaczmy teraz, co umiesz…

Po tych słowach kobieta siadła na łóżku, rozstawiła szeroko nogi i złapała Motoko za włosy, przyciągając ją do siebie.
- Liż! – rozkazała. Major posłusznie zaczęła lizać jej mokre już z podniecenia łono. Zastanawiała się, jak to się dzieje, że mimo ciągłych prób, nie jest w stanie wyrwać swojej świadomości z tego kawałka, w którym ją uwięziono. Ale nie miała czasu, żeby o tym myśleć. Jej język zagłębiał się, wędrował po kobiecości tej sadystki, sprawiając jej rozkosz. Motoko dobrze wiedziała, jak to się robi, chociaż nigdy w życiu nie była do tego zmuszana. Ręce kobiety zaciśnięte były na jej głowie, trzymając ją mocno. Lizała cipkę najlepiej jak potrafiła, a jej zwinny i sprawny język szybko doprowadził kobietę do orgazmu. Odepchnęła od siebie Motoko, której twarz pokryta była jej sokami. Założyła na siebie płaszcz i schowała szpicrutę. Na stoliku położyła pieniądze.
- Następnym razem sprawdzimy, jaka jesteś w łóżku, szmato – powiedziała – A teraz na dowiedzenia pocałuj moje buty.

Motoko podeszła do niej i na czubku każdego z butów złożyła pocałunek. Kobieta obróciła się i wyszła. Motoko wstała i poszła do łazienki umyć twarz. Kiedy z niej wyszła, siadła na łóżku. Została upokorzona i zdominowana, co nigdy jeszcze jej się nie zdarzyło. Czuła się teraz słaba, nawet tam, gdzie zachowała własną świadomość. Drzwi znowu się otworzyły i do pokoju weszło dwóch silnie wyglądających mężczyzn.
- Ty nowa – powiedział jeden, z blizną na czole – Złożyliśmy się na ciebie, żeby mieć podwójne rypanko na dwa kanały. Rozbieraj się, ale już!
Motoko, chociaż w środku krzyczała z obrzydzenia i lęku, posłusznie zdjęła wszystko i podeszła do nich. Po chwili jęczała głośno, kiedy dwa twarde członki penetrowały ją jednocześnie od obydwu stron. Tego jeszcze w życiu nigdy nie przeżyła. Ale żaden z klientów nie słyszał jej lęku, bo jej usta wydawały jedynie pełne rozkoszy jęki. Zawieszona między dwoma facetami, oddawała się im bez namysłu, błagając, żeby brali ją mocniej. Siedzący w pokoju kontrolnym Vernon z radością patrzył, jak była policjantka uprawia seks z dwoma mężczyznami na raz. Tak, maszyny zrobiły, co do nich należy. Teraz mógł myśleć o kolejnej pracownicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz