czwartek, 7 czerwca 2012

(Harry Potter) Re-edukacja 1


Coś nowego, czyli fanfik z "Harryego Pottera" z dorosłą Hermioną jako nauczycielką.


Tytuł: Re-edukacja
Z: Harry Potter
Rating: NC-17


- I to by było dzisiaj na tyle. Na jutro przeczytajcie wszystko od strony 25 do 60, może być z tego sprawdzian – Hermiona machnęła różdżką i ze środka klasy znikła czara, w której uczniowie przygotowywali eliksiry. Klasa szybko opróżniła się. Uczyła w Hogwarcie od roku. Trochę niechętnie przejęła stanowisko, które kiedyś należało do Snapa, ale było to jedyne  wolne. Hermiona nie chciała pracować w ministerstwie. To było nudne, a poza tym tam pracowali jej dawno znajomi. No i Ron, którego nie chciała widzieć na oczy. Okazał się żałosnym dupkiem, kimś z kim nie miała już ochoty ani razu się spotkać. Dlatego właśnie została nauczycielką eliksirów w Hogwarcie. Uczniowie bali się jej, wiedziała o tym, bo wymagała od nich dużo i zadawała ciężkie rzeczy. Czasami myślała, czy nie staje się w tym podobna do Snapea.

Zamknęła klasę i ruszyła kamiennym korytarzem przed siebie. Jej kwatera znajdowała się tam, gdzie kiedyś mieszkał Snape. Starała się być miła, ale im dłużej uczyła, tym bardziej czuła, że Snape miał rację, gdy mówił o swoich uczniach jak najgorzej. Większość nich była idiotami albo prawie idiotami, na jedną klasę przypadał zwykle jeden albo dwóch inteligentnych uczniów. Resztę najchętniej by oblała przy pierwszej okazji. Następną lekcję miała mieć z klasą złożoną w większości ze Ślizgonów. Gdy weszła do swojego pokoju, zastanawiała się, czy może powinna im zadać zrobienie jakieś bardzo niebezpiecznej trucizny, którą wszyscy by się pozabijali. Ale pewnie nikt by nie uwierzył w to, że to był wypadek. Siadła i pijąc herbatę zastanawiała się, co zrobić. Wreszcie zdecydowała się na niezapowiedzianą kartkówkę.

 - Niieeeee!!! – głośny jęk wypełnił klasę, kiedy kazała wyjąć kartki i przygotować pióra a także pochować różdżki. Odwróciła się plecami do klasy i uśmiechnęła sama do siebie. Niech się męczą, gdyby się uczyli systematycznie, to by nie mieli na co narzekać. Podyktowała pytania i usiadła na krześle, patrząc na grupę. Widziała, jak wielu nie wie, co napisać. Debile. O wszystkim mówiła na poprzednich lekcjach, jakby słuchali, to by wiedzieli. Ich problem. Po kilkunastu minutach zebrała kartki. Prawie połowa była pusta.
- Slytherin traci 10 punktów – powiedziała, po ogłoszeniu ocen. Kolejny jęk wypełnił klasę – Za tydzień kolejna kartkówka, przygotujcie się lepiej – dodała. Uczniowie wyszli z klasy, wiedziała, że wielu patrzy na nią z niechęcią. Wiedziała, że po cichu nazywają ją „szlamą” i „głupią cegłą”, ale się tym nie przejmowała. Spokojnie wróciła do swojego gabinetu, żeby zająć się wreszcie czymś pożytecznym. Od miesiąca pracowała nad eliksirem, który pozwalał łączyć ze sobą różne rzeczy w jedno, zachowując cechy obu. To było trudne i niebezpieczne, ale wiedziała, że jeśli jej się uda, to może awansuje wyżej w szkole i nie będzie musiała uczyć tych idiotów. Albo przynajmniej może dostanie jakiś wyjazd zagraniczny.

Zbliżał się już wieczór. W jej niedużym pokoju, wypełnionym książkami i flaszkami z eliksirami, nie było tego widać, bo nie było tam okien. Tylko dwie magiczne lampki oświetlały pomieszczenie. Powoli kończyła już pracę na ten dzień, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Dziwne, o tej porze nikt jej nie odwiedzał. Zresztą rzadko ją w ogóle ktoś odwiedzał.  Podniosła się z krzesła i podeszła do drzwi, otwierając je.

Za nimi nie było nikogo. Zdziwiło ją to i wyjrzała na zewnątrz. Pusto, w ciemnym korytarzy niewiele było widać. Hermiona zmarszczyła brwi. Może to jakiś żart uczniów.
- Lumos! – różdżką wywołała kulę światła. Ale gdy uniosła różkę, coś nagle owinęło się wokół niej i wyrwało jej ją z ręki. Hermiona zrobiła krok do przodu, żeby sięgnąć po różdżkę i wtedy nagle ktoś złapał ją od tyłu, wciskając do ust kawał materiału.
- Mghmmmmm!! – jęczała zduszonym głosem, kiedy nagle wokół niej pojawiło się kilka postaci. Wszystkie miały na sobie długie czarne szaty i białe maski. Wyglądali jak… śmierciożercy. Ale przecież wszyscy śmierciożercy już dawno zostali zabici albo byli uwięzieni. Hermiona szarpała się, ale ich było więcej. Uczepili się jej, trzymając za ręce i nogi i wcisnęłi ją z powrotem do jej pokoju, cały czas trzymając zakneblowaną. Szybko zamknęłi drzwi. Ktoś obowiązał jej ręce kawałkiem sznurka. Czyjaś dłoń uderzyła ją w twarz kilka razy, aż w końcu Hermiona przestała walczyć.
- Hmmmmmpp?!! – próbowała spytać co się dzieje i kim są, ale knebel uniemożliwiał jej to. W tym czasie ktoś zrzucił z jej stołu wszystko na podłogę a zaraz potem zaniesiono tam Hermionę. Ręce miała związane za plecami. Nie mówiąc nic, zaczęli zdzierać z niej ubranie. Hermiona znowu zaczęła się szarpać i jęczeć, ale wtedy ktoś dotknął różdżką jej ciała i powiedział „Cruxio!”.
- Guhhhhmmmmmm!!! – przeraźliwie jęknęła z bólu. Wyprężyła się, a w tym czasie zdzierano z niej już tylko bieliznę, reszta jej ciuchów leżała w kawałkach na podłodze pod stołem. Między jej nogami stał już pierwszy ze Śmierciożerców i rozpiął spodnie. Hermiona zrozumiała, co chce zrobić. Ale wtedy poczuła końcówkę różdżki na swoim czole.
- Nie sprzeciwiaj nam się, szlamo, bo umrzesz! – jeden z nich powiedział dziwnym, niskim głosem. Hermiona bała się, nie wiedziała kim są, ale wiedziała już czego chcą.
- Hummmmm!! – knebel zablokował jej jęk, kiedy pierwszy ze Śmierciożerców wszedł w nią. Trzymali ją mocno za nogi, kiedy tamten gwałcił ją, wchodząc w nią szybko i brutalnie. Czyjeś palce zacisnęły się na jej piersiach, tłamsząc i gniotąc je boleśnie.

- Żadna szlamiasta suka nie będzie obrażać Slitherinu – ktoś nacisnął na jej sutki, szczypiąc je palcami – Ukażemy cię w imię naszego mistrza Salazara!
- Otwórz ryj, zdziro! – ktoś wyjął z jej ust materiał. Naprzeciwko jej wargi wisiał wyprężony członek jednego ze Śmierciożerców. Chciała go odgryźć, ale czuła na czole czubek różdżki. Jeszcze jedno Cruxio mogło ją nawet zabić. Dlatego posłusznie otworzyła usta, przyjmując go do środka. Objęła go wargami, ssając i liżąc. W tym czasie pierwszy z nich doszedł w jej środku, wystrzeliwując swoje nasienie w nią.

- To i tak za dobre dla tej mieszanicy – powiedział i wyszedł z niej. Zaraz na jego miejsce wszedł następny. Hermiona nie mogła nic powiedzieć, wielki członek zajmował jej usta. Dwaj kolejni masturbowali się nad jej twarzą. Hermiona zamknęła oczy. Chwilę potem wystrzelili, znacząc jej twarz białymi plamami. Niedługo potem doszedł ten, który gwałcił jej usta. Hermiona krztusiła się i dławiała, ale musiała wszystko połknąć. Nienawidziła tego smaku, to było obrzydliwe i upokarzające. Sperma zmieszana ze śliną wyciekała kącikami jej ust. Gdy tamten wyjął swojego członka z jej ust, kolejny ustawił się tam, złapał Hermionę za włosy i zmusił nauczycielkę eliksirów do robienia mu laski. Hermiona z obrzydzeniem robiła to. W tym czasie już trzech kolejnych napastników doszło w niej. Ich sperma wylewała się z jej pizdy, mieszając się z jej sokami. Ciężko oddychała. Kolejne strumienie nasienia lądowały na jej twarzy i piersiach. Ręce prześlizgiwały się po jej ciele.
- Ta parszywa zdzira ma wreszcie na co zasłużyła – powiedział kolejny, spuszczając się w jej wnętrzu – Ale to jeszcze nie wszystko, o nie! – Po tych słowach wyjął spod swojej szaty buteleczkę różowej cieczy. Hermionie siłą otworzono usta i wlano ją do środka.
- Gulmmpp! Guuullppp! – nie mogła tego wypluć. Oleista, słodka ciecz wpływała do jej gardła.
- Podajcie teraz to, co dla niej przygotowaliśmy! – powiedział inny z napastników. Ktoś wyjął trzy wykonane z zielonkawego metalu kolczyki w kształcie węży.
- Aiiiiiiiaaaaaaaeaaa! – Hermiona zawyła z bólu, kiedy cieńkie ostrze przebijało jej sutek. Zaraz potem ją znów zakneblowali, żeby nie krzyczała, kiedy drugi kolczyk znalazł się na jej drugim sutku. Piekło ją to z bólu. Ale to nie był koniec. Był jeszcze trzeci, mniejszy kolczyk. Hermiona zastanawiała się, co z nim chcą zrobić, kiedy ktoś znowu rozsunął jej nogi. Potworny ból przeszył jej ciało, kiedy kolczyk znalazł się na jej łechtaczce.

- Teraz jesteś oficjalnie zaobrączkowaną suką Slitherinu, szlamo! – otwarta dłoń uderzyła ją w twarz a wszyscy do okoła zaczęli się śmiać głośno. Hermiona czuła, jak po jej twarzy płyną łzy bólu i upokorzenia. Nienawidziła ich, życzyła im wszystkim śmierci. Ale nie mogła nic zrobić. Poza tym, czuła się dziwnie. Jakby w jej brzuchu tańczyły motyle. Rumieniec pokrył jej policzki.
- Bitcherus! – ktoś wypowiedział zaklęcie i skierował w jej stronę różdżkę. Hermiona czuła jak wzrasta w niej podniecenie. Jej sutki, ciągle bolące, stwardniały. Oddychała ciężko. Poczuła, jak w jej ustach zbiera się ślina. To było nienormalne. Przed chwilą ją zgwałcili, a teraz była tak podniecona, że prawie chciała ich prosić, żeby ją wzięli jeszcze raz. I wtedy rozwiązali jej ręce. Nad jej twarzą zawisł następny członek. Hermiona prawie automatycznie otworzyła usta. Jej wargi owinęły się wokół niego, a język pieścił czule twardą męskość. Jej dłonie zaraz chwyciły dwa następne członki, masując je rytmicznie.
- To działa! Rzeczywiście, obudziła się w niej prawdziwa dziwka! – ktoś powiedział a zaraz potem ktoś inny wszedł w nią. Hermiona nie protestowała ani się nie opiera, przyciągała ich do siebie, oddając im swoje ciało. Rozchylała przed nimi nogi, otwierała szeroko usta. Nie panowała już nad sobą. Nie wiedziała ile czasu minęło zanim wreszcie skończyli, zostawiając ją na ziemi, nagą i spoconą.
- Jeszcze… jeszcze… - dyszała ciężko. Żądza nie zmniejszyła się, cały czas wypełniała ją.
- Słuchaj, ruro – powiedział jeden z zamaskowanych – Od tej chwili będziesz dawać najwyższe oceny Slitherinowi. Jeśli nie – podniósł różdżkę, a kolczyki na jej sutkach i łechtaczce zacisnęły się.
- Aiiiiaaaiiiaaaa!!!! – krzyknęła z bólu Hermiona.
- Coś takiego może ci się zdarzyć podczas lekcji. Jeśli będziesz dobrze robić to co my ci każemy, to odwiedzimy cię niedługo znowu.
Wyszli, zostawiając ją samą. Hermiona powoli wstała i ciągle oddychając głęboko, zaczęła sprzątać pokój. Zastanawiała się, gdzie położyła klasówki. Musiała je poprawić na następny dzień, żeby Slitherin dostał wyższe oceny. Bo wiedziała, że nie wytrzyma teraz kilku dni bez kolejnej takiej nocy. Już zaczynała do tego tęsknić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz