Tym razem dłuższy i bardziej złożony hentai fanfik z
gry "Street Fighter". W roli głównej jedna z najseksowniejszych
bohaterek gier, czyli Chun Li.
Tytuł: Ogród Siedmiu Rozkoszy
Z: "Street Fighter"
Postacie: Chun Li, Bison
Rating: NC-17
Pociąg
podskakiwał, a wraz z nim piersi, okryte delikatną, jasną bluzką, z
niebieskim, orientalnym wzorem. Piersi należały do nie byle kogo, bo do
jednej z najlepszych agentek Interpolu – Chun Li. Ubrana w bluzkę i
obcisłe jeansy Chinka patrzyła za okno. Wracała do Honkongu po długiej
nieobecności w tym mieście. Trzy dni temu Guile zaprosił ją do siebie,
do biura Interpolu w Nowym Jorku.
- Słuchaj,
mamy problem – mówił – Shadaloo prawie że rozwalone, po ostatnim
turnieju i naszym śledztwie zostały z nich resztki. Ale– zawiesił głos –
Bison zwiał. Postawiłem wszystko na głowie, żeby go znaleźć,ale gówno z
tego. Dopiero wczoraj dostałem info, chyba dobrej próby. Widziano tego
gnoja w Honkongu. Mam adres. Pies wie, trefny czy nie.
- Sprawdzę – odpowiedziała bez wahania.
-
Maleńka, pamiętaj, to cholernie ryzykowna robota. Z drugiej, ty jesteś
stamtąd, masz większe szanse niż ktokolwiek inny. Bądź w kontakcie.
Jeden sygnał, a cały azjatycki Interpol będzie do twojej dyspozycji.
- Jasne. Adres?
- Trzymaj – wręczył jej wydruk – Nie narażaj się. Sprawdź i daj znać, a resztą zajmą się odpowiedni ludzie.
Odpowiedni
ludzie? Tacy jak ci, co już parę razy próbowali złapać Bisona, a on
zawsze im uciekał. Chun Li, oparta o ścianę pociągu, myślała, że Guile
by się na nią wściekł, gdyby poznał jej myśli. Nie, nie zamierzała
polegać na „odpowiednich ludziach”. Zawsze polegała na sobie, swoich
pięściach i stopach. To nimi przebijała się przez życie. I nimi obiecała
sobie zgnieść Bisona. Gwizd pociągu oznajmił,że
wjeżdżali na stację. Złapała torbę, w której miała swój dawny strój i
wysiadła. Zatłoczona, wielokolorowa stacja jednego z najbardziej
różnorodnych miast Azji przywitała ją zgiełkiem. Języki i rasy mieszały
się tu swobodnie. Chun Li westchnęła. Nie było jej tu od pięciu lat.
Złapała
rykszę i kazała się zawieść pod adres podany na kartce. Nie miała
pojęcia co to za miejsce, ale wolała sprawdzić. Potem zamierzała
zainstalować się gdzieś w okolicy i rozpocząć dyskretne śledztwo.
Dopiero, gdy będzie pewna, że Bison tam przebywa, wtedy wkroczy do
akcji. Nie można działać pochopnie. Włosy miała rozpuszczone, jej dwa
koki były zbyt charakterystyczne, żeby móc je zachować.
Wjechali
do dzielnicy czerwonych latarń. Chun Li nie była zaskoczona, tutaj
zawsze policja niechętnie zaglądała, trudno sobie wyobrazić lepszą
kryjówkę. Gdy zatrzymali się przed ucharakteryzowanym na pagodę
burdelem, Chun Li zapłaciła chłopakowi, który ją tu przywiózł i
wysiadła.„Świątynia Siedmiu Rozkoszy” mówił napis nad wejściem. Przeszła
na drugą stronę ulicy, oparła się o ścianę jednego z domów i niby
szukając czegoś w torbie, obserwowała budynek. Nic podejrzanego.
-
Hej cizia, ile za laskę? – rozległ się głos. Podniosła wzrok. Dwójka
chłopaków, dość młodych i chyba lekko podpitych stała nad nią.Wyglądali
na typowych młodych gangsterów, jakich zawsze pełno kręci się po takich
miejscach. Miała ochotę ich rozsmarować na ścianie, ale zaraz
przypomniała sobie, że po czymś takim może zapomnieć o zachowaniu
anonimowości.
- Przykro mi, chłopcy, nie jestem w pracy.
-
Ej, tutaj jest się w pracy 24 godziny na dobę, suczko. Jesteś nowa? Nie
widziałem cię wcześniej – jeden z nich, niski brunet o sporej szramie
na lewym policzku, podszedł bliżej – Dobrze ci zapłacę za obciągnięcie.
- A może trzeba cię zmusić innymi argumentami – drugi wyjął z kieszeni brzytwę – Masz ładną buzię, szkoda byłoby ją zepsuć…
Chun
Li westchnęła. Nie mogła ich tak po prostu pobić na środku ulicy.
Zrobiłoby się zamieszanie, każdy by ją zobaczył i zapamiętał. Ale byli
zbyt namolni, żeby ich spławić.
- 100 dolarów – rzuciła, licząc że może cena ich zniechęci.
-
Stoi – ku jej zaskoczeniu zgodził się bez wahania chłopak ze szramą.
Ściągnął spodnie i po chwili jego wyprężony członek zawisł w powietrzu.
- Ale… tu? Na ulicy?
- Za 100 zielonych nie powinno ci to robić problemu.
Nie
było wyjścia. Chun Li klęknęła przed nim i dotknęła palcami jego wacka.
Pieściła go, masując i głaszcząc jego jądra. Pocałowała czubek, a
następnie otworzyła swoje duże, czerwone usta, biorąc powoli całego do
środka. Szybko pokryła go śliną, dzięki czemu mógł łatwiej poruszać się w
jej środku, do przodu i do tyłu. Miał obrzydliwy smak, nie chciała
nawet pytać, kiedy ostatni raz był myty. Rytmicznie poruszała głową do
przodu i do tyłu,ssąc i liżąc jego członka. Szybko nabrzmiał, żyły po
jego skórą pulsowały, kiedy Chun Li robiła mu laskę. Agentka starała
się, aby doszedł jak najszybciej. Nagle poczuła jego ręce na swojej
głowie. Przykrył jej uszy i zaczął nią poruszać szybciej. Jego owłosione
jaja obijały się o jej twarz,kiedy pieprzył jej usta. Wyprostował się,
żeby po chwili dojść. Jego słone nasienie wypełniło na chwilę jej usta,
Chun Li nie miała wyjścia, musiała wszystko połknąć, żeby się nie
zadławić.Tylko drobny strumyczek wypłynął kącikiem jej ust.
- Kugh… aughmmm – jęknęła, kiedy wreszcie wyjął penisa z jej ust. Z kieszeni wyjął setkę i wsunął jej między piersi.
-
Dobra jesteś, suczko – powiedział i poszedł. Chun li szybko schowała
forsę i otarła usta. Kilka kroków dalej kupiła w kiosku butelkę
mineralnej i wypiła, żeby usunąć ten obrzydliwy smak. Musiała się
zastanowić,co teraz. Spytała szybko sprzedawcę, gdzie tu można się
zatrzymać.
- Wszędzie, panienko – odpowiedział starszy facet,uśmiechają się obleśnie – Każdy tu chętnie zatrudni taką jak ty.
Wtedy przez głowę przeszła jej nagła myśl. A gdyby…
Weszła
do „Świątyni Siedmiu Rozkoszy” pewnym krokiem, popychając mocno drzwi.
Wnętrze urządzone było w przesadnie krzykliwym stylu, który pewnie miał
kojarzyć się ze świątynią, ale wyglądało to cyrkowo i jarmarcznie. Te
sztuczne, plastikowe ozdoby, tandetne malowidła, błyszczące dzwoneczki
–wszystko to wyglądało koszmarnie. Ale Chun Li to nie obchodziło.
Podeszła do lady, za którą stała niska, starsza już wiekiem Chinka,
ubrana w biały strój imitujący kapłankę.
-
Szukam roboty – powiedział – Dostałam informację, że tu można nieźle
zarobić. Chinka spojrzała na nią, nic nie mówiąc. Chwilę patrzyła w
milczeniu, po czym sięgnęła po leżący na ladzie dzwonek i zadzwoniła
trzy razy. Do hallu weszła młoda dziewczyna, na oko pół Azjatka.
Skłoniła się nisko straszej kobiecie. Ta szepnęła jej coś do ucha.
Młódka ujęła Chun Li za rękę i poprowadziła. Wyszły do sąsiedniego
pokoju. Tutaj wszystko już wyglądało normalnie, fotel, krzesła, stoliki,
jak w zachodnim biurze. Wciąż milcząc,dziewczyna wskazała Chun Li
krzesło i weszła po schodach na górę. Kilka minut minęło, zanim na dół
zszedł wysoki, dobrze zbudowany facet w garniturze. Był łysy, a na
twarzy rasowego bandziora widać było lekką rysę po czymś ostrym, pewnie
nożu. Chun Li wstała i ukłoniła się.
- Słyszałem, że chciałabyś u nas pracować – spytał mężczyzna.
- Tak, podobno to dobre miejsce, a ja jestem tu nowa.
- Tak, dobre. Ale nie bierzemy niedoświadczonych,niedojebanych dziewic.
- To chyba oczywiste.
- Skoro tak, trzeba sprawdzić, co potrafisz.
- Tu?
-
Chodź. Zostaw torbę – zaprowadził ją po schodach na górę.Gdy tam
weszli, pseudoświątynny kicz ponownie zaatakował jej oczy. Zaprowadzono
ją do pokoju. Znowu zmiana. Eleganckie łóżko, stylowe meble, czyste
zasłony.Rzeczywiście, to nie był burdel dla biedoty. Na kilka minut
została sama, apotem do pokoju wszedł ów mężczyzna. Obok niego stał
wyższy niemal o głowę,ciemnowłosy typ o sylwetce zapaśnika. Miał
narzuconą zielonkawą tunikę, pod którą prężyły się mięśnie.
- To jest Chen – powiedział tamten – Sprawdzi cię.
Skinęła głową. Po chwili została sama z Chenem.
-
Rozbieraj się – rzucił krótko. Szybko zdjęła bluzkę,stanik, kopnęła na
bok buty, zrzuciła majtki, spodnie i skarpety. Stała przednim zupełnie
naga. Podszedł do niej. Oglądał ją uważnie ze wszystkich stron. Nie
podobało jej się to. Czuła się jak kawał mięsa oglądany przez
kupującego. Macał jej ciało, kazał otworzyć usta, wcisnął dłoń między
pośladki, potem klęknął i macał jej piczkę. Nawet dłoniom i stopom
przyjrzał się uważnie.
- Nieźle – powiedział – Zadbana jesteś. Robiłaś to wcześniej?
- Nigdy za pieniądze.
- To źle. Ale to jeszcze cię nie skreśla. Ciało masz bardzo dobre, widzę, że uprawiałaś sport?
- Byłam akrobatką. Ale z tego nie da się żyć.
-
Tutaj też robi się różne akrobacje – wyszczerzył zęby,zadowolony ze
swojego żartu. Chun Li też się uśmiechnęła, nie chcąc sprawiać mu
zawodu.
- Zasady mamy takie: klient może
zażądać wszystkiego, jak długo cię nie okaleczy. Nie uznajemy bicia,
chyba, że pasem po tyłku. Żadnych gumek, ale dostaniesz zapas pigułek,
więc ciąża wykluczona. Płatne pół na pół,ale nocleg i żarcie na koszt
firmy. No i jesteś tylko nasza, żadnego dorabiania u konkurencji. Cenimy
lojalność, a nielojalnych – tu wymownie przejechał po gardle.
- Pasuje mi to.
-
No to pokaż mi, co potrafisz – siadł na brzegu łóżka,rozsunął nogi i
zsunął tunikę. Chun Li spojrzała z zaskoczeniem. Był wielki, nie była
pewna, czy go zmieści w siebie. Chyba dostrzegł jej zaskoczenie.
- Mam największą pytę w mieście. Jak sobie z nią poradzisz, poradzisz sobie z każdą. Dawaj, zaczynamy od obciągania.
Westchnęła
cicho. Raz to już dziś robiła, więc i drugi raz powinna dać radę.
Klęknęła przed nim. Tym razem jednak robiła to powoli, liżąc jego
nabrzmiałą męskość od czubku po korzeń, wiedząc, że łatwiej będzie ją
wziąć do ust. Uniosła lekko i wzięła do ust każde z jąder, pokrywając je
obficie śliną. Następnie otworzyła usta najszerzej jak mogła i
stopniowo,centymetr o centymetrze, brała jego członka do usta. Oddychała
nosem, bo całe jej usta były zablokowane przez ten wielki kawał mięsa.
Gdy już miała go w środku, zaczęła pieścić go językiem i ssać,
poruszając przy tym głową, najpierw powoli, liżąc go cały czas i tym
samym sprawiając, że łatwiej mu było poruszać się między jej wargami.
Zmieścił się idealnie, gdyby był trochę większy, pewnie by już nie
wszedł. Intensywnie oddychając przez nos, poruszała głową, podczas gdy
jej place cały czas pieściły jego jaja.
Przyspieszała
powoli, wiedząc, że musi zrobić na nim dobre wrażenie. Z jego pomruków
doszła do wniosku, że jest zadowolony. Przyspieszyła rytm, czując, że
zbliża się jednak nieuchronnie do finału.
- Połknij – odpowiedział na jej niezadane pytanie.
-
Mghmm – mogła tylko tak odpowiedzieć. Chwilę potem doszedł. Fala
ciepłego nasienia momentalnie wypełniła jej usta, napychając policzki do
granic możliwości.
- Glrob, slurp, gulp –
połykała powoli, nie chcąc się zadławić. Było tego bardzo dużo. Ale
jednak jej się udało. Gdy wszystko już miała w sobie, poczuła pewną
niewygodę w żołądku. Ale nie powiedziała ni słowa, tylko wciąż na
kolanach spojrzała na Chena, oczekując jego opinii.
-
Dobra robota – powiedział, kiwając głową – Kilka razy podczas tego
dziewczyny lekko nadrywały sobie kąciki ust na moim dziale. Wstawaj i
kładź się na łóżko.
Wszedł w nią bez zbędnych
pieszczot. Jego członek utorował sobie drogę brutalnie, ale Chun Li
bardzo się starała, żeby nie krzyczeć z bólu, wszystkie swoje emocje
ukrywały w jękach rozkoszy. Jego ręce zamknęły się na jej piersiach a
język lizał kark. Posuwał ją szybko i mocno, pewnie licząc,że
niedoświadczona dziewczyna nie wytrzyma takiego tempa. Ciało Chun Li
było jednak wytrenowane. Doszli razem w dzikiej ekstazie, wijąc się na
łóżku. Jego zaciśnięte palce zostawiły czerwone odciski na jej ciele
kiedy jej ciasna pizda wyciskała z jego penisa soki.
-
Tak, tu też dobrze. Czas na jazdę z tyłu – obrócił ją na brzuch i lekko
uniósł. Klepnął w pośladki. Chun Li wiedziała, że to zrobi, ale tego
bała się najbardziej. Brzydziła się seksem analnym i nie lubiła go. Chen
nie robił sobie nic z tego, wziął ją z tej strony równie mocno i bez
cienia wahania. Agentka Interpolu zaciskała dłonie na pościeli, robiąc
wszystko, żeby nie jęczeć z bólu. Czuła się, jakby ktoś wciskał pomiędzy
jej pośladki rozgrzany, szeroki, metalowy pręt.
- Unghmm…. Ohhh…. Ohhhhh! – jęczała – Szybciej… ophhhh….
-
Już dochodzę, kurwo – rzucił Chen, szybko spuszczając się w jej
wnętrzu. Miała teraz jego nasienie we wszystkich trzech otworach swojego
ciała. Wyszedł z niej i położył się obok z westchnieniem, kładąc dłoń
na jej piersiach i masując je.
- Zdałaś – powiedział. Chun Li zastanawiała się, czy było to tego warte.
Otrzymała
osobny pokój razem z szafą pełną ciuchów. Były tam rozmaite stroje, od
pokojówki, pielęgniarki, uczennicy, po kapłankę,policjantkę czy
kucharkę. Do tego szuflada erotycznej bielizny i zestaw do makijażu. Dwa
posiłki dziennie i praca przez 14 godzin dziennie. Przez cały czas Chun
Li robiła co mogła, aby znaleźć chociaż ślad lub dowód na związek
Bisona z tym miejscem. Kręciło się tu dużo podejrzanych osobników, ale
spytać nie mogła, a klientów miała cały czas, więc czasu na szukanie
czegokolwiek nie było. Nie chciała tu zostać dłużej, ale z każdym dniem
odkrywała, że coraz bardziej lubi to, co robi. Seks za pieniądze
sprawiał jej przyjemność. Klienci traktowali ją uprzejmie a płace były
porządne. Nie mogła tylko nawiązać kontaktu z innymi dziewczynami.
Liczyła, że od nich się czegoś dowie. Niestety,właściciele starali się,
żeby pracownice nie zadawały się ze sobą.
Minął
miesiąc, odkąd podjęła pracę w „Świątyni Siedmiu Rozkoszy”. Był środek
tygodnia, skończyła właśnie ostatniego klienta. Zdjęła czarną, seksowną
bieliznę i poszła pod prysznic. Zmyła z siebie pot i resztki soków,
wytarła się ręcznikiem. Dobra, zbyt długo to trwało. Założyła szorty,
bluzkę i po cichu wyszła z pokoju. Znała już rozkład na tyle dobrze, że
wiedziała,gdzie czego szukać. W absolutnej ciszy prześlizgiwała się
przez korytarze. Miała na oku kilka pomieszczeń, do których zwykle nie
miała dostępu. Teraz było tu pusto. W końcu zeszła po schodach i dotarła
do piwnicy. Delikatnie pchnęła uchylone drzwi. Długi, podziemny
korytarz prowadził ją przez kilkanaście metrów. W końcu dotarła do
zamkniętych drzwi. Z drugiej strony słyszała głosy.
- Ale szefie, to cholernie ryzykowne.
- Wiem, ale nie daruję sobie tej zabawy.
- A co jeśli…
-
Spokojnie, wszystko mamy pod kontrolą. To będzie wielki powrót Shadaloo
po tym upokorzeniu, które przeżyliśmy. I tak muszę siedzieć w tej norze
od dwóch ponad miesięcy.
Chun Li znalała ten
głos. To był Bison. Miała go. Bez wahania pchnęła drzwi i wdarła się do
środka. Na dużym fotelu siedział on, w tym samym, krwistoczerwonym
mundurze i charakterystycznej czapce. Obok niego stał Chen, a nieco
dalej dziewczyna, którą poznała pierwszego dnia.
-
Chun Li? – Bison był wyraźnie zaskoczony jej pojawieniem się. Nie dała
im czasu. Gdy Chen ruszył w jej stronę, szybki kopniak posłał go na
ścianę. Następnie ruszyła ku zaskoczonemu Bisonowi. Zanim zdążył wstać z
fotela, jej pięść przewróciła go na ziemię. Kolejne kopnięcie utkwiło w
j jego brzuchu, a następnie obie pięści uderzyły w boki jego głowy,
odbierając szefowi Shadaloo przytomność. Chun Li otarła ręce, zadowolona
z szybko i sprawnie wykonanej roboty. I wtedy coś uderzyło ją w głowę.
Ciemność zalała jej oczy.
Gdy
Chun Li odzyskała przytomność, wisiała na sznurach. Jej nogi były
szeroko otwarte. Wisiała tak, że jej dłonie były nad jej głową. Była
naga. W oczy świeciło jej wyjątkowo jasne światło, sprawiając, że
zamknęła je.
- O, obudziłaś się? – usłyszała
głos Bisona – Zaskoczyłaś mnie,Chun Li. Udawać dziwkę, żeby mnie złapać…
no no… a potem prawie ci się to udało. Na szczęście Rini wiedziała kto
jest szefem i dała ci butelką po głowie.
- Wypuść mnie! – krzyknęła wściekle – Natychmiast!
- Czemu? Skoro tu pracowałaś, znaczy to, że jesteś dziwką.Pomogę ci to osiągnąć szybciej. Dziewczyny?
Światło
przygasło i Chun Li dostrzegła dwie pracownice burdelu. Jedna klękła
pomiędzy jej nogami i zaczęła lizać jej pizdę, szybko odnajdując
łechtaczkę i bawiąc się nią. Druga podniosła wypełniony czymś kubek i
zbliżyła go do ust Chun Li.
- Pij –
powiedziała. Chun Li ani myślała, ale wtedy dziewczyna między jej nogami
zaczęła intensywnie pracować językiem. Chun Li jęczała głośno, kiedy
dziwny napój wlewany był do jej otwartych ust.
-
To najmocniejszy znany mi afrodyzjak – powiedział Bison, gdy kubek był
już pusty – przemieni cię w prawdziwą, nie udawana kurwę.
-
Proszę… nie… to nie może tak być… ja nie jestem… - jęczała Chun Li,
czując jednocześnie, jak jej ciało rozgrzewa się. Robiła co mogła,żeby
to ukryć, ale język dziewczyny, liżącej jej piczkę, nie dawał jej szans.
Łzy pociekły po jej policzkach. Czuła, że jest bardzo blisko orgazmu.
Walczyła z tym, robiła co mogła, ale…
-
Aaaiiiiieeeeee!!!!! – jej krzyk wypełnił pomieszczenie,kiedy potężny
orgazm wstrząsnął jej ciałem. Ciężko oddychała a rozkosz przepełniała ją
do głębi.
- Doszłaś tylko dzięki temu, że jakaś sucz wylizała ci pizdę– powiedział Bison – Jesteś zboczoną kurwą, niczym więcej. Chen?
- Jasne, szefie – Chen podszedł do wiszącej Chun Li.
-
O boże… nie nie nie… - zaczęła się szamotać w więzach na widok jego
olbrzymiej, sterczącej pały. Chen uśmiechnął się i wszedł w nią. Już po
sekundzie pierwszy orgazm wstrząsnął ciałem Chun Li.
-
AAaaaahhhhh! Niiiiieeeee! Prooooooszęęęęę! Ooooh!!!!Ooooooo! –
krzyczała i jęczała, kiedy Chen pieprzył ją z całej siły, wymuszając
jeden orgazm po drugim. Jego członek wiercił w niej otwór, a pod
działaniem afrodyzjaku, Chun Li dochodziła raz za razem. W tym samym
czasie kobieta, która wcześniej wlała w nią afrodyzjak, podeszła
ponownie. Ręce ściekały jej od afrodyzjaku. Chwyciła nimi cycki Chun Li i
zaczęła je masować. Ciepły płyn wchłaniany był przez skórę, sprawiając,
że agentka Interpolu spazmatycznie rzucała się w więzach.
- Niiieieeeeeiieeieee! Aaiiiiiieeaaaa! Proooooooszę!!!!!Ohhhhhhhh! Nieeee chcęęęęę!
Ale
nie było odwrotu. Chen pieprzył ją, a jej ciało jej nie słuchało.
Kolejny potężny orgazm sprawił, że niemal oszalała z rozkoszy. Chen
widział to.
- Następny orgazm cię złamie, kurwo –
powiedział – Będziesz zboczoną prostytutką do końca swego kurewskiego
życia. Masz! – to mówiąc wtargnął w nią jeszcze raz, mocniej niż
poprzednio.
- Niieeeeeeee!
-
Tak – usłyszała głos kobiety, która wlała do jej szeroko otwartych ust
resztkę afrodyzjaku – Staniesz się opętaną przez seks niewolnicą,
błagającą innych o to, żeby cię wzięli i pierdolili cały czas. I to zaraz….
- Nieeeee…. Nie jestemtaaaakaaa!
- Kłamiesz! – krzyknął Chen – widzę, jak dochodzisz! Teraz będziesz już moja!!!
-
Niiieeaaaahhhhhhhhh! – Chun Li doszła raz jeszcze, tym razem mocniej
niż poprzednio. Chen wyszedł z niej na chwilę z szeroko otwartej pizdy
agentki kapały jej soki zmieszane z jego spermą. Do Chun Li podszedł
Bison. Jego penis wbił się w nią gwałtownie.
- Aaaaaaaaa! Boliiiiiii!!! Aaaaaaaaaa! Taaaaaaak…. Miiiiiii oooooh… doooobrze! – krzyczała głośno.Chen ujął kamerę i postawił ją naprzeciwko Chun Li.
- No dalej, poproś mistrza by cię pieprzył…
-
Piiiierdol mnie! Oh błagam! Taaaak! Jeb mnie! – krzyczała –Jestem
dziwką! Ohhhhh!!!! Ohhhhhh! Wyjebcie mnie! Proooooszęęęęęę! Spermaaaa!
Chcęęęę speeeermy! Ohhhhh!
- Tak Chun Li, jesteś
moją dziwką – mówił Bison, patrząc na złamaną agentkę z nienawiścią i
pogardą. Wiedział, że wygrał. Pierwszy film z jej udziałem miał już
wkrótce trafić do siedziby Interpolu. Z adnotacją, że jeśli policja
będzie się czepiać Shadaloo, to żony jej szefów czeka to samo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz