czwartek, 7 czerwca 2012

(Street Fighter) Świątynia Siedmiu Rozkoszy


Tym razem dłuższy i bardziej złożony hentai fanfik z gry "Street Fighter". W roli głównej jedna z najseksowniejszych bohaterek gier, czyli Chun Li.

Tytuł: Ogród Siedmiu Rozkoszy
Z: "Street Fighter"
Postacie: Chun Li, Bison
Rating: NC-17

Pociąg podskakiwał, a wraz z nim piersi, okryte delikatną, jasną bluzką, z niebieskim, orientalnym wzorem. Piersi należały do nie byle kogo, bo do jednej z najlepszych agentek Interpolu – Chun Li. Ubrana w bluzkę i obcisłe jeansy Chinka patrzyła za okno. Wracała do Honkongu po długiej nieobecności w tym mieście. Trzy dni temu Guile zaprosił ją do siebie, do biura Interpolu w Nowym Jorku.
- Słuchaj, mamy problem – mówił – Shadaloo prawie że rozwalone, po ostatnim turnieju i naszym śledztwie zostały z nich resztki. Ale– zawiesił głos – Bison zwiał. Postawiłem wszystko na głowie, żeby go znaleźć,ale gówno z tego. Dopiero wczoraj dostałem info, chyba dobrej próby. Widziano tego gnoja w Honkongu. Mam adres. Pies wie, trefny czy nie.
- Sprawdzę – odpowiedziała bez wahania.
- Maleńka, pamiętaj, to cholernie ryzykowna robota. Z drugiej, ty jesteś stamtąd, masz większe szanse niż ktokolwiek inny. Bądź w kontakcie. Jeden sygnał, a cały azjatycki Interpol będzie do twojej dyspozycji.
- Jasne. Adres?
- Trzymaj – wręczył jej wydruk – Nie narażaj się. Sprawdź i daj znać, a resztą zajmą się odpowiedni ludzie.
Odpowiedni ludzie? Tacy jak ci, co już parę razy próbowali złapać Bisona, a on zawsze im uciekał. Chun Li, oparta o ścianę pociągu, myślała, że Guile by się na nią wściekł, gdyby poznał jej myśli. Nie, nie zamierzała polegać na „odpowiednich ludziach”. Zawsze polegała na sobie, swoich pięściach i stopach. To nimi przebijała się przez życie. I nimi obiecała sobie zgnieść Bisona.  Gwizd pociągu oznajmił,że wjeżdżali na stację. Złapała torbę, w której miała swój dawny strój i wysiadła. Zatłoczona, wielokolorowa stacja jednego z najbardziej różnorodnych miast Azji przywitała ją zgiełkiem. Języki i rasy mieszały się tu swobodnie. Chun Li westchnęła. Nie było jej tu od pięciu lat.
Złapała rykszę i kazała się zawieść pod adres podany na kartce. Nie miała pojęcia co to za miejsce, ale wolała sprawdzić. Potem zamierzała zainstalować się gdzieś w okolicy i rozpocząć dyskretne śledztwo. Dopiero, gdy będzie pewna, że Bison tam przebywa, wtedy wkroczy do akcji. Nie można działać pochopnie. Włosy miała rozpuszczone, jej dwa koki były zbyt charakterystyczne, żeby móc je zachować.
Wjechali do dzielnicy czerwonych latarń. Chun Li nie była zaskoczona, tutaj zawsze policja niechętnie zaglądała, trudno sobie wyobrazić lepszą kryjówkę. Gdy zatrzymali się przed ucharakteryzowanym na pagodę burdelem, Chun Li zapłaciła chłopakowi, który ją tu przywiózł i wysiadła.„Świątynia Siedmiu Rozkoszy” mówił napis nad wejściem. Przeszła na drugą stronę ulicy, oparła się o ścianę jednego z domów i niby szukając czegoś w torbie, obserwowała budynek. Nic podejrzanego.
- Hej cizia, ile za laskę? – rozległ się głos. Podniosła wzrok. Dwójka chłopaków, dość młodych i chyba lekko podpitych stała nad nią.Wyglądali na typowych młodych gangsterów, jakich zawsze pełno kręci się po takich miejscach. Miała ochotę ich rozsmarować na ścianie, ale zaraz przypomniała sobie, że po czymś takim może zapomnieć o zachowaniu anonimowości.
- Przykro mi, chłopcy, nie jestem w pracy.
- Ej, tutaj jest się w pracy 24 godziny na dobę, suczko. Jesteś nowa? Nie widziałem cię wcześniej – jeden z nich, niski brunet o sporej szramie na lewym policzku, podszedł bliżej – Dobrze ci zapłacę za obciągnięcie.
- A może trzeba cię zmusić innymi argumentami – drugi wyjął z kieszeni brzytwę – Masz ładną buzię, szkoda byłoby ją zepsuć…
Chun Li westchnęła. Nie mogła ich tak po prostu pobić na środku ulicy. Zrobiłoby się zamieszanie, każdy by ją zobaczył i zapamiętał. Ale byli zbyt namolni, żeby ich spławić.
- 100 dolarów – rzuciła, licząc że może cena ich zniechęci.
- Stoi – ku jej zaskoczeniu zgodził się bez wahania chłopak ze szramą. Ściągnął spodnie i po chwili jego wyprężony członek zawisł w powietrzu.
- Ale… tu? Na ulicy?
- Za 100 zielonych nie powinno ci to robić problemu.
Nie było wyjścia. Chun Li klęknęła przed nim i dotknęła palcami jego wacka. Pieściła go, masując i głaszcząc jego jądra. Pocałowała czubek, a następnie otworzyła swoje duże, czerwone usta, biorąc powoli całego do środka. Szybko pokryła go śliną, dzięki czemu mógł łatwiej poruszać się w jej środku, do przodu i do tyłu. Miał obrzydliwy smak, nie chciała nawet pytać, kiedy ostatni raz był myty. Rytmicznie poruszała głową do przodu i do tyłu,ssąc i liżąc jego członka. Szybko nabrzmiał, żyły po jego skórą pulsowały, kiedy Chun Li robiła mu laskę. Agentka starała się, aby doszedł jak najszybciej. Nagle poczuła jego ręce na swojej głowie. Przykrył jej uszy i zaczął nią poruszać szybciej. Jego owłosione jaja obijały się o jej twarz,kiedy pieprzył jej usta. Wyprostował się, żeby po chwili dojść. Jego słone nasienie wypełniło na chwilę jej usta, Chun Li nie miała wyjścia, musiała wszystko połknąć, żeby się nie zadławić.Tylko drobny strumyczek wypłynął kącikiem jej ust.
- Kugh… aughmmm – jęknęła, kiedy wreszcie wyjął penisa z jej ust. Z kieszeni wyjął setkę i wsunął jej między piersi.
- Dobra jesteś, suczko – powiedział i poszedł. Chun li szybko schowała forsę i otarła usta. Kilka kroków dalej kupiła w kiosku butelkę mineralnej i wypiła, żeby usunąć ten obrzydliwy smak. Musiała się zastanowić,co teraz. Spytała szybko sprzedawcę, gdzie tu można się zatrzymać.
- Wszędzie, panienko – odpowiedział starszy facet,uśmiechają się obleśnie – Każdy tu chętnie zatrudni taką jak ty.
Wtedy przez głowę przeszła jej nagła myśl. A gdyby…

Weszła do „Świątyni Siedmiu Rozkoszy” pewnym krokiem, popychając mocno drzwi. Wnętrze urządzone było w przesadnie krzykliwym stylu, który pewnie miał kojarzyć się ze świątynią, ale wyglądało to cyrkowo i jarmarcznie. Te sztuczne, plastikowe ozdoby, tandetne malowidła, błyszczące dzwoneczki –wszystko to wyglądało koszmarnie. Ale Chun Li to nie obchodziło. Podeszła do lady, za którą stała niska, starsza już wiekiem Chinka, ubrana w biały strój imitujący kapłankę.
- Szukam roboty – powiedział – Dostałam informację, że tu można nieźle zarobić. Chinka spojrzała na nią, nic nie mówiąc. Chwilę patrzyła w milczeniu, po czym sięgnęła po leżący na ladzie dzwonek i zadzwoniła trzy razy. Do hallu weszła młoda dziewczyna, na oko pół Azjatka. Skłoniła się nisko straszej kobiecie. Ta szepnęła jej coś do ucha. Młódka ujęła Chun Li za rękę i poprowadziła. Wyszły do sąsiedniego pokoju. Tutaj wszystko już wyglądało normalnie, fotel, krzesła, stoliki, jak w zachodnim biurze. Wciąż milcząc,dziewczyna wskazała Chun Li krzesło i weszła po schodach na górę. Kilka minut minęło, zanim na dół zszedł wysoki, dobrze zbudowany facet w garniturze. Był łysy, a na twarzy rasowego bandziora widać było lekką rysę po czymś ostrym, pewnie nożu. Chun Li wstała i ukłoniła się.
- Słyszałem, że chciałabyś u nas pracować – spytał mężczyzna.
- Tak, podobno to dobre miejsce, a ja jestem tu nowa.
- Tak, dobre. Ale nie bierzemy niedoświadczonych,niedojebanych dziewic.
- To chyba oczywiste.
- Skoro tak, trzeba sprawdzić, co potrafisz.
- Tu?
- Chodź. Zostaw torbę – zaprowadził ją po schodach na górę.Gdy tam weszli, pseudoświątynny kicz ponownie zaatakował jej oczy. Zaprowadzono ją do pokoju. Znowu zmiana. Eleganckie łóżko, stylowe meble, czyste zasłony.Rzeczywiście, to nie był burdel dla biedoty. Na kilka minut została sama, apotem do pokoju wszedł ów mężczyzna. Obok niego stał wyższy niemal o głowę,ciemnowłosy typ o sylwetce zapaśnika. Miał narzuconą zielonkawą tunikę, pod którą prężyły się mięśnie.
- To jest Chen – powiedział tamten – Sprawdzi cię.
Skinęła głową. Po chwili została sama z Chenem.
- Rozbieraj się – rzucił krótko. Szybko zdjęła bluzkę,stanik, kopnęła na bok buty, zrzuciła majtki, spodnie i skarpety. Stała przednim zupełnie naga. Podszedł do niej. Oglądał ją uważnie ze wszystkich stron. Nie podobało jej się to. Czuła się jak kawał mięsa oglądany przez kupującego. Macał jej ciało, kazał otworzyć usta, wcisnął dłoń między pośladki, potem klęknął i macał jej piczkę. Nawet dłoniom i stopom przyjrzał się uważnie.
- Nieźle – powiedział – Zadbana jesteś. Robiłaś to wcześniej?
- Nigdy za pieniądze.
- To źle. Ale to jeszcze cię nie skreśla. Ciało masz bardzo dobre, widzę, że uprawiałaś sport?
- Byłam akrobatką. Ale z tego nie da się żyć.
- Tutaj też robi się różne akrobacje – wyszczerzył zęby,zadowolony ze swojego żartu. Chun Li też się uśmiechnęła, nie chcąc sprawiać mu zawodu.
- Zasady mamy takie: klient może zażądać wszystkiego, jak długo cię nie okaleczy. Nie uznajemy bicia, chyba, że pasem po tyłku. Żadnych gumek, ale dostaniesz zapas pigułek, więc ciąża wykluczona. Płatne pół na pół,ale nocleg i żarcie na koszt firmy. No i jesteś tylko nasza, żadnego dorabiania u konkurencji. Cenimy lojalność, a nielojalnych – tu wymownie przejechał po gardle.
- Pasuje mi to.
- No to pokaż mi, co potrafisz – siadł na brzegu łóżka,rozsunął nogi i zsunął tunikę. Chun Li spojrzała z zaskoczeniem. Był wielki, nie była pewna, czy go zmieści w siebie. Chyba dostrzegł jej zaskoczenie.
- Mam największą pytę w mieście. Jak sobie z nią poradzisz, poradzisz sobie z każdą. Dawaj, zaczynamy od obciągania.
Westchnęła cicho. Raz to już dziś robiła, więc i drugi raz powinna dać radę. Klęknęła przed nim. Tym razem jednak robiła to powoli, liżąc jego nabrzmiałą męskość od czubku po korzeń, wiedząc, że łatwiej będzie ją wziąć do ust. Uniosła lekko i wzięła do ust każde z jąder, pokrywając je obficie śliną. Następnie otworzyła usta najszerzej jak mogła i stopniowo,centymetr o centymetrze, brała jego członka do usta. Oddychała nosem, bo całe jej usta były zablokowane przez ten wielki kawał mięsa. Gdy już miała go w środku, zaczęła pieścić go językiem i ssać, poruszając przy tym głową, najpierw powoli, liżąc go cały czas i tym samym sprawiając, że łatwiej mu było poruszać się między jej wargami. Zmieścił się idealnie, gdyby był trochę większy, pewnie by już nie wszedł. Intensywnie oddychając przez nos, poruszała głową, podczas gdy jej place cały czas pieściły jego jaja.
Przyspieszała powoli, wiedząc, że musi zrobić na nim dobre wrażenie. Z jego pomruków doszła do wniosku, że jest zadowolony. Przyspieszyła rytm, czując, że zbliża się jednak nieuchronnie do finału.
- Połknij – odpowiedział na jej niezadane pytanie.
- Mghmm – mogła tylko tak odpowiedzieć. Chwilę potem doszedł. Fala ciepłego nasienia momentalnie wypełniła jej usta, napychając policzki do granic możliwości.
- Glrob, slurp, gulp – połykała powoli, nie chcąc się zadławić. Było tego bardzo dużo. Ale jednak jej się udało. Gdy wszystko już miała w sobie, poczuła pewną niewygodę w żołądku. Ale nie powiedziała ni słowa, tylko wciąż na kolanach spojrzała na Chena, oczekując jego opinii.
- Dobra robota – powiedział, kiwając głową – Kilka razy podczas tego dziewczyny lekko nadrywały sobie kąciki ust na moim dziale. Wstawaj i kładź się na łóżko.
Wszedł w nią bez zbędnych pieszczot. Jego członek utorował sobie drogę brutalnie, ale Chun Li bardzo się starała, żeby nie krzyczeć z bólu, wszystkie swoje emocje ukrywały w jękach rozkoszy. Jego ręce zamknęły się na jej piersiach a język lizał kark. Posuwał ją szybko i mocno, pewnie licząc,że niedoświadczona dziewczyna nie wytrzyma takiego tempa. Ciało Chun Li było jednak wytrenowane. Doszli razem w dzikiej ekstazie, wijąc się na łóżku. Jego zaciśnięte palce zostawiły czerwone odciski na jej ciele kiedy jej ciasna pizda wyciskała z jego penisa soki.
- Tak, tu też dobrze. Czas na jazdę z tyłu – obrócił ją na brzuch i lekko uniósł. Klepnął w pośladki. Chun Li wiedziała, że to zrobi, ale tego bała się najbardziej. Brzydziła się seksem analnym i nie lubiła go. Chen nie robił sobie nic z tego, wziął ją z tej strony równie mocno i bez cienia wahania. Agentka Interpolu zaciskała dłonie na pościeli, robiąc wszystko, żeby nie jęczeć z bólu. Czuła się, jakby ktoś wciskał pomiędzy jej pośladki rozgrzany, szeroki, metalowy pręt.
- Unghmm…. Ohhh…. Ohhhhh! – jęczała – Szybciej… ophhhh….
- Już dochodzę, kurwo – rzucił Chen, szybko spuszczając się w jej wnętrzu. Miała teraz jego nasienie we wszystkich trzech otworach swojego ciała. Wyszedł z niej i położył się obok z westchnieniem, kładąc dłoń na jej piersiach i masując je.
- Zdałaś – powiedział. Chun Li zastanawiała się, czy było to tego warte.

Otrzymała osobny pokój razem z szafą pełną ciuchów. Były tam rozmaite stroje, od pokojówki, pielęgniarki, uczennicy, po kapłankę,policjantkę czy kucharkę. Do tego szuflada erotycznej bielizny i zestaw do makijażu. Dwa posiłki dziennie i praca przez 14 godzin dziennie. Przez cały czas Chun Li robiła co mogła, aby znaleźć chociaż ślad lub dowód na związek Bisona z tym miejscem. Kręciło się tu dużo podejrzanych osobników, ale spytać nie mogła, a klientów miała cały czas, więc czasu na szukanie czegokolwiek nie było. Nie chciała tu zostać dłużej, ale z każdym dniem odkrywała, że coraz bardziej lubi to, co robi. Seks za pieniądze sprawiał jej przyjemność. Klienci traktowali ją uprzejmie a płace były porządne. Nie mogła tylko nawiązać kontaktu z innymi dziewczynami. Liczyła, że od nich się czegoś dowie. Niestety,właściciele starali się, żeby pracownice nie zadawały się ze sobą.
Minął miesiąc, odkąd podjęła pracę w „Świątyni Siedmiu Rozkoszy”. Był środek tygodnia, skończyła właśnie ostatniego klienta. Zdjęła czarną, seksowną bieliznę i poszła pod prysznic. Zmyła z siebie pot i resztki soków, wytarła się ręcznikiem. Dobra, zbyt długo to trwało. Założyła szorty, bluzkę i po cichu wyszła z pokoju. Znała już rozkład na tyle dobrze, że wiedziała,gdzie czego szukać. W absolutnej ciszy prześlizgiwała się przez korytarze. Miała na oku kilka pomieszczeń, do których zwykle nie miała dostępu. Teraz było tu pusto. W końcu zeszła po schodach i dotarła do piwnicy. Delikatnie pchnęła uchylone drzwi. Długi, podziemny korytarz prowadził ją przez kilkanaście metrów. W końcu dotarła do zamkniętych drzwi. Z drugiej strony słyszała głosy.
- Ale szefie, to cholernie ryzykowne.
- Wiem, ale nie daruję sobie tej zabawy.
- A co jeśli…
- Spokojnie, wszystko mamy pod kontrolą. To będzie wielki powrót Shadaloo po tym upokorzeniu, które przeżyliśmy. I tak muszę siedzieć w tej norze od dwóch ponad miesięcy.
Chun Li znalała ten głos. To był Bison. Miała go. Bez wahania pchnęła drzwi i wdarła się do środka. Na dużym fotelu siedział on, w tym samym, krwistoczerwonym mundurze i charakterystycznej czapce. Obok niego stał Chen, a nieco dalej dziewczyna, którą poznała pierwszego dnia.
- Chun Li? – Bison był wyraźnie zaskoczony jej pojawieniem się. Nie dała im czasu. Gdy Chen ruszył w jej stronę, szybki kopniak posłał go na ścianę. Następnie ruszyła ku zaskoczonemu Bisonowi. Zanim zdążył wstać z fotela, jej pięść przewróciła go na ziemię. Kolejne kopnięcie utkwiło w j jego brzuchu, a następnie obie pięści uderzyły w boki jego głowy, odbierając szefowi Shadaloo przytomność. Chun Li otarła ręce, zadowolona z szybko i sprawnie wykonanej roboty. I wtedy coś uderzyło ją w głowę. Ciemność zalała jej oczy.

Gdy Chun Li odzyskała przytomność, wisiała na sznurach. Jej nogi były szeroko otwarte. Wisiała tak, że jej dłonie były nad jej głową. Była naga. W oczy świeciło jej wyjątkowo jasne światło, sprawiając, że zamknęła je.
- O, obudziłaś się? – usłyszała głos Bisona – Zaskoczyłaś mnie,Chun Li. Udawać dziwkę, żeby mnie złapać… no no… a potem prawie ci się to udało. Na szczęście Rini wiedziała kto jest szefem i dała ci butelką po głowie.
- Wypuść mnie! – krzyknęła wściekle – Natychmiast!
- Czemu? Skoro tu pracowałaś, znaczy to, że jesteś dziwką.Pomogę ci to osiągnąć szybciej. Dziewczyny?
Światło przygasło i Chun Li dostrzegła dwie pracownice burdelu. Jedna klękła pomiędzy jej nogami i zaczęła lizać jej pizdę, szybko odnajdując łechtaczkę i bawiąc się nią. Druga podniosła wypełniony czymś kubek i zbliżyła go do ust Chun Li.
- Pij – powiedziała. Chun Li ani myślała, ale wtedy dziewczyna między jej nogami zaczęła intensywnie pracować językiem. Chun Li jęczała głośno, kiedy dziwny napój wlewany był do jej otwartych ust.
- To najmocniejszy znany mi afrodyzjak – powiedział Bison, gdy kubek był już pusty – przemieni cię w prawdziwą, nie udawana kurwę.
- Proszę… nie… to nie może tak być… ja nie jestem… - jęczała Chun Li, czując jednocześnie, jak jej ciało rozgrzewa się. Robiła co mogła,żeby to ukryć, ale język dziewczyny, liżącej jej piczkę, nie dawał jej szans. Łzy pociekły po jej policzkach. Czuła, że jest bardzo blisko orgazmu. Walczyła z tym, robiła co mogła, ale…
- Aaaiiiiieeeeee!!!!! – jej krzyk wypełnił pomieszczenie,kiedy potężny orgazm wstrząsnął jej ciałem. Ciężko oddychała a rozkosz przepełniała ją do głębi.
- Doszłaś tylko dzięki temu, że jakaś sucz wylizała ci pizdę– powiedział Bison – Jesteś zboczoną kurwą, niczym więcej. Chen?
- Jasne, szefie – Chen podszedł do wiszącej Chun Li.
- O boże… nie nie nie… - zaczęła się szamotać w więzach na widok jego olbrzymiej, sterczącej pały. Chen uśmiechnął się i wszedł w nią. Już po sekundzie pierwszy orgazm wstrząsnął ciałem Chun Li.
- AAaaaahhhhh! Niiiiieeeee! Prooooooszęęęęę! Ooooh!!!!Ooooooo! – krzyczała i jęczała, kiedy Chen pieprzył ją z całej siły, wymuszając jeden orgazm po drugim. Jego członek wiercił w niej otwór, a pod działaniem afrodyzjaku, Chun Li dochodziła raz za razem. W tym samym czasie kobieta, która wcześniej wlała w nią afrodyzjak, podeszła ponownie. Ręce ściekały jej od afrodyzjaku. Chwyciła nimi cycki Chun Li i zaczęła je masować. Ciepły płyn wchłaniany był przez skórę, sprawiając, że agentka Interpolu spazmatycznie rzucała się w więzach.
- Niiieieeeeeiieeieee! Aaiiiiiieeaaaa! Proooooooszę!!!!!Ohhhhhhhh! Nieeee chcęęęęę!
Ale nie było odwrotu. Chen pieprzył ją, a jej ciało jej nie słuchało. Kolejny potężny orgazm sprawił, że niemal oszalała z rozkoszy. Chen widział to.
- Następny orgazm cię złamie, kurwo – powiedział – Będziesz zboczoną prostytutką do końca swego kurewskiego życia. Masz! – to mówiąc wtargnął w nią jeszcze raz, mocniej niż poprzednio.
- Niieeeeeeee!
- Tak – usłyszała głos kobiety, która wlała do jej szeroko otwartych ust resztkę afrodyzjaku – Staniesz się opętaną przez seks niewolnicą, błagającą innych o to, żeby cię wzięli i pierdolili  cały czas. I to zaraz….
-  Nieeeee…. Nie jestemtaaaakaaa!
- Kłamiesz! – krzyknął Chen – widzę, jak dochodzisz! Teraz będziesz już moja!!!
- Niiieeaaaahhhhhhhhh! – Chun Li doszła raz jeszcze, tym razem mocniej niż poprzednio. Chen wyszedł z niej na chwilę z szeroko otwartej pizdy agentki kapały jej soki zmieszane z jego spermą. Do Chun Li podszedł Bison. Jego penis wbił się w nią gwałtownie.
- Aaaaaaaaa! Boliiiiiii!!! Aaaaaaaaaa! Taaaaaaak…. Miiiiiii oooooh… doooobrze! – krzyczała głośno.Chen ujął kamerę i postawił ją naprzeciwko Chun Li.
- No dalej, poproś mistrza by cię pieprzył…
- Piiiierdol mnie! Oh błagam! Taaaak! Jeb mnie! – krzyczała –Jestem dziwką! Ohhhhh!!!! Ohhhhhh! Wyjebcie mnie! Proooooszęęęęęę! Spermaaaa! Chcęęęę speeeermy! Ohhhhh!
- Tak Chun Li, jesteś moją dziwką – mówił Bison, patrząc na złamaną agentkę z nienawiścią i pogardą. Wiedział, że wygrał. Pierwszy film z jej udziałem miał już wkrótce trafić do siedziby Interpolu. Z adnotacją, że jeśli policja będzie się czepiać Shadaloo, to żony jej szefów czeka to samo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz