czwartek, 7 czerwca 2012

(Tomb Raider) Kamienny Sen



Szorcik z Tomb Raider. Zaczynamy ten rok od lekkich rzeczy, zobaczymy, co będzie dalej. Chciałbym ruszyć na nowo "Międzywymiarowy Dom Uciech", może za jakiś czas wpadnie mi do głowy jakiś pomysł na to.


- Oto ta mapa – powiedział Rob, wręczając Larze owiniętą czerwonym sznurem mapę prowadzącą między pułapkami grobowca faraonów. Archeolog wzięła ją szybko, rozwinęła i spojrzała. Rzeczywiście, wyglądała na autentyczną. Lara uśmiechnęła się. Przybycie tutaj nie było proste, musiała kilka dni przebijać się przez dżunglę, by dotrzeć do tego miasteczka. Ale słyszała o Robie już wcześniej i zawsze mówiono jej o nim dobre rzeczy. Dlatego teraz, śmiertelnie zmęczona, ale zadowolona patrzyła na mapę, która miała ją doprowadzić do jej kolejnego celu, jakim był jeden z grobowców w Dolinie Królów. Musiała tylko wrócić.

Nie uśmiechała jej się perspektywa ponownego przebijania się przez dżunglę, ale nie było wyjścia. Zresztą, to przecież nie pierwszy raz, kiedy to robiła. Wolałaby dotrzeć tam szybciej, bo podejrzewała, że konkurencja może też szukać tego samego, co ona.
- Przygotuję nocleg – powiedział Rob, podnosząc się. Był niskim, nieco przy kości mężczyzną o oczach zasłoniętych denkami mocnych okularów. Lara zastanawiała się, jak ktoś taki był w stanie przetrwać w takim miejscu. Prowadził tu badania od dawna, więc może jakoś się dogadał z miejscowymi?
- Nie, nie ma po co. Muszę spieszyć – powiedziała.
- Wyglądasz na zmęczoną. Nie chciałabyś jednak odpocząć? Dżungla bywa bezlitosna i nie wybacza słabości.
- Nie, wystarczy, że się napiję – sięgnęła po stojący na stoliku kufel i głębokim łykiem pociągnęła z niego.
- Ale to… - Rob chciał ją powstrzymać, ale nie zdążył.
- Bruuueeaa… Ale to daje… - Lara splunęła na ziemię, odstawiając kufel.
- To zacier na samogon, dopiero przygotowany… - Rob patrzył na nią zaskoczony. Rzeczywiście, musiała być silna, słabego taka porcja powaliłaby na łopatki.
- Nieźle się tu bawisz – powiedziała Lara, odwracając się i pakując mapę do plecaka. Zrobiła krok przed siebie i zatoczyła się, w ostatniej chwili opierając się o framugę drzwi.
- Hej…
- Nic mi nie… - Lara zrobiła krok do tyłu, ale jej noga nie znalazła podparcia. Archeolog poleciała na ziemię. Rob skoczył, łapiąc ją w ostatniej chwili, zanim jej głowa uderzyłaby o kamienną podłogę.
- Na pewno nic ci…
- Chrrrr….

Melodyjny dźwięk dobywający się z ust Lary był sygnałem, że nawet jednak na nią stężony alkohol podziałał. Rob złapał ją i próbował podnieść, ale jednak nie dał rady. Położył ją delikatnie na dywanie, zastanawiając się, co zrobić.
- Laro? – spytał, potrząsając za jej ramię, ale nie dało do żadnego efektu. Szarpnął jeszcze raz, ale równie dobrze mógłby budzić słonia bzykiem muchy. Postanowił, że lepiej ją czymś przykryje i coś podłoży pod nią, żeby się nie przeziębiła od spania na podłodze. Chociaż w Afryce było ciepło, to jednak nawet tu noce były chłodne. Wrócił z kocem. Gdy pochylił się nad Larą, jego wzrok zatrzymał się nagle na jej piersiach. Unosiły się i opadały miarowo, okryte cienkim materiałem bluzki w kolorze zieleni, a pot i zmęczenie sprawiły, że materiał lepił się do jej skóry. Rob odłożył koc na bok i delikatnie pochylił palec, dotykając jej piersi. Spojrzał na twarz Lary, ale ta spała twardo jak kamień.

Powoli położył rękę na jej piersi, masując ją delikatnie. Czuł ciepło jej ciała, cudownie miękkiego i przyjemnego w dotyku. Chociaż miał przeczucie, że robi coś złego, powoli uniósł bluzkę Lary. Ze zdziwieniem zauważył, że pod nią nie było stanika. Na widok ciemnych sutków archeolog oblizał się, po czym zacisnął palce na jednym z nich, obracając go w nich. Wtedy wyczuł w spodniach niewygodną twardość. No tak, na taki widok jaki miał przed sobą, każdemu by stanął. Rozpiął zamek spodni. Jedną z większych niedogodności pobytu w tych stronach był brak kobiet. Tubylcy pilnowali swoich bardzo starannie. Kilka razy oferowali mu je, ale za każdym razem warunkiem był ślub. Rob, będąc całe życie kawalerem, nie miał ochoty zmieniać stylu życia.

Spojrzał na otwarte, krwisto czerwone wargi Lary i powoli przysunął się do nich. Gdy czubek jego członka dotknął ich i poczuł na nim ciepło jej oddechu, Rob pomyślał, że już dłużej nie wytrzyma. Chociaż Lara miała zamknięte oczy i cicho chrapała, to jej usta jakby poruszały się lekko, otwarte przez sen. Rob wsunął go między je, poruszając się do przodu i do tyłu. Miękkie, ciepłe wargi Lary masowały jego sztywnego członka.

- Nie powinienem – wymknęło mu się z ust, ale wiedział, że nie może się już powstrzymać. Dotyk warg był zbyt przyjemny. Patrzył na jej twarz. Lara wyglądała we śnie tak niewinnie i bezbronnie, zupełnie nie jak kobieta, która budziła strach wśród tylu ludzi. Wiedział doskonale, że zabiła wielu przeciwników.  Ale gdy na nią patrzył, nie widział w niej śmiertelnie niebezpiecznej łupieżczyni grobowców, ale piękną kobietę, leżącą przed nim, zupełnie nieświadomą tego, co się działo. Było w tym coś niesamowicie podniecającego. Czuł, że może tego dłużej nie wytrzymać. Wsunął go głębiej w jej usta, pozwalając im masować go.
- Laro… Larooooo…. – westchnął cicho, dochodząc w jej ustach. Słyszał, jak połyka jego nasienie, tylko niewielka stróżka wypłynęła kącikiem jej ust. Wyglądało na to, że ciągle spała mocnym snem. Alkohol i zmęczenie zrobiły jednak swoje.

Rob zsunął krótkie, ciemnozielone szorty Lary razem z majtkami. Jej łono było starannie wygolone. Gdy tak na nią patrzył, zastanawiał się przez chwilę, co się stanie, jeśli ona się jednak obudzi. Nie mógł jednak dłużej czekać, bo widok, jaki miał przed sobą sprawiał, że jakiekolwiek racjonalne myśli szły na dalszy plan. Niemal kompletnie naga Lara Croft prezentowała widok, któremu żaden mężczyzna nie mógł by się oprzeć. Spokój, jaki rysował się na jej twarzy dodawał jej uroku i niewinności. Rob nie mógł dłużej czekać.

Rozsunął jej nogi i wszedł w nią powoli, delikatnie, jakby ciagle się jeszcze obawiał, że może ją obudzić. Uczucie bycia w niej było tak cudowne, jak żadne inne. Była ciepła i taka ciasna, czuł, że wciąga go w siebie. Położył ręce na jej piersiach, masując je rytmicznie, w rytm kolejnych pchnięć. Przestał się już bać, że ją obudzi, było mu to całkowicie obojętne. Liczyła się już tylko czysta przyjemność. Położył się na niej, zanurzając jedną z rąk w jej gęstych, kasztanowych włosach. Pocałował ją w policzek. Była tak nieziemsko piękna, że marzył przez chwilę, żeby ją tu przy sobie zatrzymać już na zawsze. Wiedział jednak, że to niemożliwe. Obydwoje byli czemuś poświęceni, on – badaniom, ona – swoim wyprawom. W pewnym sensie byli nawet do siebie podobni. I dlatego, nawet gdyby chcieli, nie mogli być razem.

- Laro, och Laro – dyszał, gdy wchodził w nią coraz mocniej i głębiej. Lara wciąż spała, jakby nawet wybuch bomby miał jej nie obudzić. Rob pomyślał, że mógłby skorzystać z okazji, związać ją, zamknąć w piwnicy i uwięzić. Wyrzucił jednak tą myśl z głowy. Piękna była w niej dzikość i niezależność, bez tego nie byłaby już sobą. Przycisnął ją do siebie, sycąc się ciepłem i aksamitnie delikatnym dotykiem jej młodego, silnego ciała. Wiedział, że przeżywa najpiękniejsze chwile w życiu i chciał, żeby to trwało jak najdłużej.

Gdy doszedł w niej, szybko wrócił do swoich zmysłów. Patrzył na leżącą przed nim Larę i jego nasienie, wypływające spomiędzy jej nóg. Zastanawiał się, czy to co zrobił było aż tak złe, i co ona by z nim zrobiła, gdyby jej o tym powiedział. Postanowił nie ryzykować. Umył jej ciało i ubrał ją. Otulił Larę kocem, a pod głowę położył jej zawiniątko. Doszedł do wniosku, że najlepiej jednak będzie, gdy cała sprawa pozostanie tajemnicą. Gdy rankiem żegnał ją, nie powiedział ani słowa. Lara nie zauważyła niczego…

- Jak to możliwe??? – kilka miesięcy później, w swojej londyńskiej posiadłości, Lara patrzyła z niedowierzaniem na wyniki testu ciążowego. Najpierw myślała, że to jakaś pomyłka, ale powtórzyła wszystko i o pomyłce nie mogło być mowy. Była w ciąży! Ale jak? Kiedy? Przecież nie miała żadnego mężczyzny ostatnio… Zrozumiała jednak, że musi ograniczyć swoje wyprawy na pewien czas…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz