czwartek, 7 czerwca 2012

(Kim Possible) Podróż


Kilka osób prosiło o coś więcej z "Kim Possible", to i jest jeszcze jeden fanfik z tej serii.

Tytuł: Podróż
Z: "Kim Possible"("Kim Kolwiek")
Rating: NC-17

Kim pędziła jak szalona przez zatłoczony peron. Nie miała zamiaru spóźnić się na ten pociąg. Po raz kolejny udało jej się zatrzymać następny wariacki plan Drakkena, ale chciała musiała wrócić do domu wystarczająco szybko, weekend się kończył, a następnego dnia przecież musiała się pojawić w pracy. Przez korki spóźniła się na dworzec, szybko kupiła bilet i niemal przefrunęła przez schody, żeby tylko się nie spóźnić. Wpadła jak burza do pociągu, wskakując do niego w ostatniej chwili. Zaraz potem zamknęły się za nią drzwi i pociąg ruszył. Ruda agentka oparła się o ścianę i odetchnęła głęboko z ulgą. Jednak jej się udało. Wyciągnęła komórkę i napisała szybko sms do Rona, że za dwie godziny będzie z powrotem.

Miała szczęście, bo zaraz obok znalazła zupełnie pusty przedział. Wrzuciła torbę na górę i położyła się wygodnie na miękkim siedzeniu. Była zmęczona. Cały dzień zajęło jej ganianie za Drakkenem, walka i wreszcie sukces. Robiła to tak często, że chociaż to lubiła, to powoli miała tego już trochę dosyć. Czasem nawet zastanawiała się, czy można by z tym wszystkim skończyć. Ale jedynym wyjściem byłoby zabicie tych, z którymi walczyła. Nie sądziła, żeby była do tego zdolna. Drakken, Shego, Junior, Senior, Motor Ed, Duff, Dementor, Jackie, Monkey Fist… było ich dużo, walczyła z nimi często. Mogła im przywalić, skopać, ale zabić… wyobraziła sobie siebie stojącą nad Shego z pistoletem wycelowanym między jej oczy. Czy by mogła nacisnąć spust?



Pociąg jechał przed siebie, a jego stukot coraz bardziej usypiał Kim. Czuła, jak kleją się oczy. No tak, w końcu nie spała prawie całą noc, ganiając za Drakkenem. Starała się z tym walczyć, ale nie mogła, zbyt bardzo była zmęczona, a ten szalony bieg do pociągu wyczerpał ją na dobre. Siedzenie było miękkie, a rytm pociągu jeszcze bardziej ją usypiał. W końcu poddała się, nastawiając wcześniej komórkę, żeby obudziła ją krótko przed dojazdem na miejsce. Spała już głęboko, kiedy do przedziału wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna garniturze. Chciał spytać, czy może usiąść, ale zauważył, że jadąca w przedziale dziewczyna śpi. Wzruszył ramionami, położył torbę na górze i usiadł. Patrzył na śpiącą Kim i czuł, jak w ustach zbiera mu się ślina. Sięgnął po wystający z jej kieszeni portfel i wyjął go powoli. Uśmiechnął się, sprawdzając jej wiek. Tylko osiemnaście lat…

Kim otworzyła oczy, kiedy poczuła czyjąś rękę na swoim tyłku. Otworzyła, ale przed oczami miała ciemność. Ktoś zawiązał jej jakiś materiał wokół oczu. Chciała go zerwać, ale nie mogła, ręce miała związane kawałkiem sznurka za plecami. Próbowała krzyczeć, ale wciśnięta do jej ust szmata uniemożliwiła jej to. Czuła, jak ktoś unosi jej bluzkę i rozpina stanik…

Mężczyzna zauważył, że dziewczyna obudziła się, ale teraz nie miało to już żadnego znaczenia. Przedział był zamknięty a ona – unieruchomiona. Podniósł jej czarną bluzkę i spojrzał na duże, kształtne piersi ukryte pod białą siatką stanika. Oblizał się i rozpiął stanik szarpiącej się agentce. Ze związanymi rękami i nogami nie mogła mu za bardzo przeszkadzać. Zacisnął palce na jej sutkach, które już były twarde. Nacisnął na nie, obracając i lekko szczypiąc między palcami. Widział jak się podnoszą i opadają coraz szybciej. Zamknął na nich swoje dłonie, masując piersi rudej agentki. Był nimi zachwycony, były takie jędrne i ciepłe. Przycisnął je do siebie, po czym pochylił się i zaczął drażnić językiem sutki. Kim czuła przyjemność, nie chciała jej, ale nic nie mogła na to poradził, była coraz bardziej podniecona. Na dodatek bezsilność jeszcze bardziej ją podniecała. Jej bluzka i stanik leżały już na siedzeniu, a naga od pasa w górę agentka jęczała cicho.

Ręce mężczyzny poruszały się po jej ciele, głaskały jej rude włosy, jej twarz, jej kark, jej brzuch. Czuła, jak rozpina jej spodnie. Zaczęła się szarpać mocniej, na znak protestu. Przysunął usta do jej ucha i szepnął:
- Jeśli nie będziesz grzeczna, to po wszystkim zostawię cię tutaj i zabiorę wszystkie twoje ciuchy.
Kim uspokoiła się, chociaż czuła dreszcze lęku, kiedy ręka nieznajomego wsuwała się do jej spodni. Rozpiął jej zamek, zsunął je do kolan. Zaczął lekko masować przód jej majtek. Czuła, że jest tam już całkiem wilgotna i wstydziła się tego. Jego palec naciskał na nią lekko, potem wsunął się do środka.

Wyprostowała się na siedzeniu, kiedy jego dwa złączone palce rozsunęły lekko jej wargi sromowe i wsunęły się do środka jej wilgotnej cipki. Inny bawił się jej łechtaczką, sprawiając, że Kim chciała jęczeć głośno z rozkoszy. Jego język cały czas dotykał jej piersi. Naprężone, twarde jak diament sutki sterczały, kiedy jego zęby lekko je gryzły. Jego ślina lśniła na jej nagiej, jasnej skórze. Ręka głaskała jej pośladki. Był wszędzie, dotykał ją tam, gdzie jeszcze nikt nie dotykał.
- Wyjmę ci teraz knebel – powiedział do jej ucha – a ty mi zrobisz najlepszą laskę w życiu. Czy to jasne? Nie próbuj niczego głupiego, dobrze ci radzę, bo to się może źle skończyć.

Kim skinęła głową. Wiedziała, że i tak nie ma szans, a bała się tego, co ją może spotkać. Nie wiedziała w końcu, kim jest ten człowiek, jakie ma zamiary i co jej może zrobić. Poczuła, jak ją zsuwa z siedzenia i umieszcza na podłodze, na kolanach. Wyjął z jej ust szmatę. Kim złapała oddech. Przez chwilę miała ochotę krzyczeć o pomoc, ale przypomniała sobie jego słowa. Zresztą, jak tylko otworzyła szeroko usta, żeby nabrać powietrza, wielki członek znalazł się między jej wargami, wpychając się do środka. Kim poczuła, że się dławi. Mężczyzna trzymał ją za włosy, zmuszczjąc jej głowę do rytmicznego poruszania się do przodu i do tyłu. Ruda agentka krztusiła się i dławiła, kiedy jego penis poruszał się w jej ustach, dotykając końca jej gardła. Był tak duży, że ledwie się mieścił. Bolały ją wargi. Jego jaja odbijały się od jej brody z każdym szybkim ruchem. Słyszała jego głos, jęczał cicho z podniecenia, kiedy jej usta polerowały jego dzidę. Czuła, że nie jest daleko.

Rzeczywiście, chwilę potem złapał ją mocno i przystrzymał, zmuszając do połykanie jego nasienia, które wystrzeliwało raz za razem z jego członka. Kim szarpała głową, było tego tak dużo, że jakby się starała, nie mogła połykać wszystkiego. Krztusiła się jego spermą. Gdy ją puścił, otworzyła szeroko usta, a gęsty strumień nasienia zmieszanego z jej śliną spłynął po jej brodzie na piersi. Kim oddychała łapczywie, łapiąc powietrze. Czuła w ustach ten nieprzyjemny smak, wiedziała, że jej brzuch jest tego pełen. To było ohydne. Zaraz potem mężczyzna znowu wepchnął do jej ust knebel. Potem rozwiązał sznurek, którym jej nogi były skrępowane wokół kostek.

Czuła jak ją podnosi, a potem nagle, bez żadnego ostrzeżenia, jego twardy członek wtargnął między jej nogi. Zduszony przez knebel jęk dobiegł z jej ust, kiedy nieznajomy brał ją. Robił to szybko i zdecydowanie. Kim nie była już dziewicą, nie po tych wszystkich walkach, w jakich uczestniczyła i nie zawsze wygrywała, ale jeszcze nigdy nie doświadczyła czegoś takiego. To było inne, brutalne, mocne, prawie zwierzęce. Unosiła się i opadała, a jego wielki członek wypełniał ją do końca, rozpychając w środku tak bardzo, jak tylko mógł. Jeszcze przed chwilą miała go w ustach, a teraz… Trzymał ją mocno, prawie jak zabawkę. Kim była silna i wysportowana, ale w jego uścisku czuła się słaba.

Jego szybki, ciepły oddech dotykał jej karku. Czuła jak liże jej nagie, jasne ciało. Język dotykający jej karku i pleców sprawiał, że fale przyjemności wypełniały ją szybko. Nie czuła już bólu, który na początku sprawiała jej penetracja, teraz czuła już tylko rozkosz. Chciała błagać, jęczeć, krzyczeć z rozkoszy, ale przez ten knebel nie mogła. Mężczyzna uśmiechał się, bo widział, że dziewczynie sprawia to przyjemność. Przyspieszył, dając już z siebie wszystko. Jego członek całkowicie zanurzał się w jej łonie, ryjąc w niej tunel. Soczki Kim spływały po jej udach. Chociaż to wydawało się niemożliwe i bezsensowne, Kim czuła się jak w niebie. Tak dobrze nie było jej jeszcze nigdy. Gdyby mogła, objęłaby tego mężczyznę rękami i przyciskała swoje spocone ciało do jego.

Gdy w niej doszedł, Kim poczuła, że wszystko się rozpada. Rozkosz, fala za falą wypełniały jej całe ciało, od stóp do palców. Orgazm, tak intensywny jakiego jeszcze nigdy nie przeżyła, pochłonął ją całkowicie. Jej ciasna cipka zaciskała się na jego członku, kiedy wystrzeliwał w nią swoje nasienie. Zawieszona w morzu rozkoszy, nawet nie czuła, kiedy mężczyzna wyszedł z niej.

Wstał i ubrał ją znowu, ale jej majtki i stanik zachował dla siebie, wciskając je do torby. Popatrzył na półprzytomną z rozkoszy dziewczynę, następnie szybko rozciął sznurki na jej nadgarstkach i wyszedł z przedziału. Kim rozwiązała tasiemkę na oczach, wyjęła z ust knebel i wyskoczyła na korytarz, ale tam nie było już nikogo. Rozejrzała się jeszcze raz. Wróciła do przedziału i zamknęła za sobą drzwi. Opadła na siedzenie i spojrzała na zegarek. Niedługo wysiadała. Czuła swoje nadal sztywne sutki ocierające się o materiał bluzki. Zaskakując samą siebie, pomyślała, że szkoda, że nie wie, kto to był. Już miała ochotę przeżyć to jeszcze raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz