czwartek, 7 czerwca 2012

(Międzywymiarowy Dom Uciech) Storm


Szósty odcinek serii, tym razem z zamówioną postacią komiksową.

Rozdział 6: Storm

Storm nie miała pojęcia, jak się tu znalazła. Przed chwilą uczestniczyła, wraz z resztą X Men w kolejnym pojedynku z Magneto. Mistrz magnetyzmu otoczył się właśnie metalową barierą i Storm chciała potraktować ją piorunami, ale kiedy uniosła rękę, bariera nagle poruszyła się. Metalowa kula, która otaczała Magneto, nagle zamknęła się na niej. Nie zdążyła jednak powstrzymać wystrzału piorunów.  Potężny szok elektryczny przeszył jej ciało, a jednocześnie wielki blask białego światła niemal ją oślepił. Storm nie miała siły ani czasu na zrozumienie tego, co się dzieje, bo właśnie wtedy wszystko wokół nie zaczęło wirować i tańczyć, kolory i dźwięki zlewały się ze sobą. Straciła przytomność, zanim zdążyła powiedzieć nawet jedno słowo.

Kiedy odzyskała zmysły, była już na pewno w zupełnie innym miejscu. Wisiała na ścianie. Jej ręce i nogi zamknięte były w metalowym tubach. Czuła ból i zmęczenie. Na pierwszy rzut oka widziała, że nie da rady sama się z tego wyzwolić. Znajdowała się w niedużym pomieszczeniu, którego ściany pokrywały jakiś dziwne urządzenia. Widziała kable, które biegły od tych maszyn w kierunku tub, w których uwięzione były jej ręce i nogi. Czyżby Magneto wygrał i ja tutaj uwięził? Ale to by znaczyło, że reszta drużyny też została pokonana. Mogła tylko się zastanawiać. Postanowiła odczekać i odzyskać siły, na razie nic innego nie miała do wyboru.

Kiedy po kilkunastu minutach drzwi do pomieszczenia otworzyły się, wszedł do środka wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w długiej, niebieskiej szacie, ozdobionej złotymi symbolami. Storm podniosła na niego wzrok. Miał krótkie, kasztanowe włosy i niebieskie oczy, w których tliło się coś dziwnego. Podszedł do niej i skłonił się lekko. Nie przypominał jej żadnego ze znanych jej sług Magneto. Ale skoro była tutaj przykuta, to znaczyło, że musiał mieć jakieś złe plany co do niej.

- Witaj – powiedział spokojnym tonem – cieszę się, że mogę cię zobaczyć na własne oczy. Rzeczywiście, jesteś piękna. Te śnieżnobiałe włosy i ciemna skóra tworzą wspaniałą kompozycję.
- Kim jesteś? Czemu tu jestem?
- To mnie coraz bardziej nudzi, zawsze pytacie o to samo. Właściwie to nie chce mi się już wyjaśniać, ale jednak wypada. Nazywam się Vernon. Gdybyś nie była tu, już byś nie żyła. Twoje własne błyskawice upiekłyby cię na skwarkę. Wyciągnąłem cię z tej kuli w ostatniej chwili.
- Ty… uratowałeś mi życie?
- Tak, myślę, że mogę liczyć na wdzięczność. I mam na nią nadzieję. Uratowanie ciebie było bardzo kosztowne finansowo… wiesz, przeniesienie miedzy wymiarowe i tak dalej… Liczę, że zgodzisz się oddać ten dług.
- Jak wiele?
- O wiele więcej niż obecnie posiadasz. Bo nie posiadasz niczego.
- Jak to…
- Po prostu, w tym wymiarze, w tej rzeczywistości cie nie było. Posiadasz tylko to, co masz na sobie, nic więcej.
- Odeślij mnie, a…
- Niestety, odesłanie też kosztuje.
- Rozumiem. Chcesz, żebym coś dla ciebie zrobiła, tak?
- Mądra z ciebie dziewczynka.
- Więc co to jest?
- Praca. Prowadzę tutaj taki dom, w którym kobiety świadczą mężczyznom usługi… różnego rodzaju. Chcę, żebyś podjęła w nim pracę. Gdy odpracujesz swój dług, odeślę cię z powrotem, żywą i całą.
- Czy to jakiś żart? Chcesz, żebym była…
- Prostytutką – dodał, widząc, że to słowo nie chce jej przejść przez gardło.
- Nigdy.
- Jak wy łatwo mówicie „nigdy”… To było takie przewidywalne. Chyba musze nad tym pomyśleć. Ale skoro nie mogę cię przekonać słowami, to użyję innych argumentów.

Po tych słowach Vernon podszedł do jednej z maszyn i nacisnął kilka guzików. Maszyny ożyły i zaczęły pracę. Storm jęknęła, czując coś dziwnego w okolicach dłoni. I nagle, nie kontrolując tego, jej ręce wystrzeliły błyskawicami. Czuła, jak jej własna elektryczność jest pochłaniana przez maszynę. I wtedy usłyszała warkot. Między jej nogami wznosił się długi, podnoszący się cały czas przedmiot. Kolejna wymuszona erupcja błyskawic sprawiła, że przedmiot zaczął się wibrować. Cały czas się wznosił, był już niedaleko jej krocza. Storm patrzyła na to z przerażeniem. Już prawie jej dotykał, a potem wbił się w materiał jej stroju.
- Aaaaaaa!!!! – krzyknęła głośno, kiedy rozrywał jej strój i wchodził w nią. Zimny, wibrujący metal dotykał jej wrażliwych miejsc, wsuwając się coraz głębiej. Nie miała szans, żeby go zatrzymać.

Na jej głowie coś się zamknęło. To był jakby hełm, który sprawił, że nic nie widziała. Na jej uszach znalazły się słuchawki. Płynęły z ich powtarzane cały czas słowa „Jesteś dziwką… marzysz o tym, by być pieprzoną… jesteś słaba… podniecona… nagrzana… dziwka… prostytutka… tania zdzira… mokra pizda…”. Nie było sposobu, żeby to zatrzymać. Storm krzyczała coraz głośniej, kiedy gruba maszyna wsuwała się w nią, wibrując i podniecając ją wbrew jej woli. Wtedy nagle coś wsunęło się do jej ust i zaczęło poruszać do przodu i do tyłu.
- Mmmhhmmm… gulp!!! Mmmmm!!! – przedmiot w kształcie męskiego członka penetrował jej usta, podczas gdy ten u dołu robił to samo z jej kobiecością. Jej uszy były bombardowane upokarzającymi słowami. Cały czas słyszała „Jesteś zdzira… twoja cipka jest mokra… kochasz robić laski… ślinisz się na widok fiutów… jesteś podniecona… poddaj się… jesteś dziwką…”. Maszyna zmuszała ją do ciągłego wywoływania piorunów, które ją napędzały i jednocześnie niszczyły wolną wolę Storm. Nie szarpała się już, nie miała na  to siły. Wibrator między jej nogami pracował wytrwale, doprowadzając ją do kolejnych orgazmów. Penis w jej ustach zmuszał ją do ciągłej pracy. Wtedy dołączyło coś jeszcze. Dwa gumowe przedmioty zacisnęły się na jej sutkach, ssając je. Storm opadała już z sił. Mijały godziny, a ona wisiała bezsilna w tej maszynie, molestowana. Ze słuchawek cały czas płynęły te same słowa. „Chcesz się pieprzyć ze wszystkimi mężczyznami… nie możesz wytrzymać bez seksu… jesteś dziwką… dziwką… dziwką…”.

Po pewnym czasie nagle ciąg słów przestał płynąć, a usłyszała pytanie.
- Kim jesteś?
- Dziwką – odpowiedziała natychmiast. Wbijane to do jej głowy przez kilka godzin stało tam już mocno.
- Co najbardziej lubisz robić?
- Pieprzyć się.
- Do czego służą twoje usta?
- Do obciągania…
- O czym myślisz?
- O twardym fiucie w mojej mokrej cipce…
Storm odpowiadała mechanicznie, bardziej jak automat niż jak człowiek. Po kilkunastu pytaniach maszyna wyłączyła się, a ciemnoskóra mutantka została uwolniona. Dwie stojące obok kobiety w strojach pokojówek wzięły umęczoną kobietę pod ręce i zabrały ze sobą.

Mocna, rytmiczna muzyka brzmiała w klubie, który znajdował się koło należącego do Vernona burdelu. Między stolikami przesuwała się ciemnoskóra kobieta z tacką, na której znajdowały się drinki. Jej białe, postawione na irokeza włosy i obcisły, skąpy top w tym samym kolorze kontrastowały z hebanową cerą. Długie, smukłe nogi opięte były czarnymi, skórzanymi spodniami. Wysokie obcasy stukały o podłogę.
- Hej czarnulka! – ktoś klepnął ją w tyłek, kiedy mijała stolik – Chcesz się zabawić?
Odwróciła się. Przy stoliku siedział niski, łysawy facet. Odłożyła tackę na stolik i podeszła do niego. Pochyliła się, tak że jej usta znajdowały się milimetry od jego. Jej piersi prawie dotykały go. Poczuł, jak jej dłoń wsuwa się między jego nogi i głaszcze jego szybko twardniejącą pod spodniami męskość. Siadła mu na kolana i wpiła się w jego usta, całując go mocno i łapczywie. Przyciągnął ją do siebie i objął. Gdy przerwali pocałunek, uśmiechnęła się.
- Pracuję obok – powiedziała – wpadnij za godzinkę. Nazywam się Storm i zobaczysz, przeżyjesz ze mną w łóżku prawdziwą burzę.
Mężczyzna patrzył jak się oddala i zastanawiał się, czy wytrzyma czekanie całą godzinę. Kiedy Storm przechodziła koło baru, jeden z siedzących tam złapał ją za ramię i spytał:
- Za ile zrobisz mi loda?
- Stówa – odpowiedziała.
- Zgoda, ale tu i teraz?
- Stoi... za zaraz twój też będzie stał – oblizała usta i klęknęła przed nim, rozpinając mu zębami rozporek...

1 komentarz: