"Rumble Roses" to jedna z fajniejszych bijatyk w jakie grałem, a Miss Spencer od początku była moją ulubioną zawodniczką.
Tytuł: "Lekcja dobrego wychowania"
Z: "Rumble Roses"
Postacie: Miss Spencer, Candy Cane
Rating: NC-17
Uwagi: yuri
Widownia
krzyczała tak głośno, że ring wydawał się drżeć od hałasu, jaki
wypełniał salę. Miss Spencer westchnęła głośno, ocierając pot z czoła.
Jasne włosy kleiły już się do jej skóry. Przycisnęła but mocniej do
ziemi. Na dole leżała Candy Cane, cały czas rzucająca się rozpaczliwie
na ziemi. Nie mogła się jednak podnieść, bo wysoki czerwono czarny but,
sięgający kolan, przyciskał jej plecy. Była przyszpilona do ziemi jak
owad przebity szpilką i schowany w gablocie. Jej nauczycielka stała nad
nią.
- Masz dosyć, Candy?
- Nigdy… się nie poddam….
-
Jak chcesz – Miss Spencer sięgnęła po szpicrutę i uniosła ją wysoko.
Publiczność ucichła na chwilę. „Swisssh!” – szpicruta opadła na tyłek
Candy Cane i publiczność z entuzjastycznym rykiem powitała to. Wśród
krzyku nie było oczywiście słychać jęku Candy. Pięć razy jeszcze spadały
na nią uderzenia, kiedy w końcu nie wytrzymała.
- Już… już dosyć – jęknęła – poddaję się!
Na
ring wszedł sędzia i uniósł do góry rękę Miss Spencer,ogłaszając jej
zwycięstwo. Salę wypełniły brawa. Miss Spencer uśmiechnęła się,chociaż
wiedziała, że ta walka musi się tak skończyć. Nie obchodził ją ten
turniej, chodziło po prostu o to, żeby ta idiotka Cane wróciła do szkoły
i dała sobie na wstrzymanie z zabawą w punka czy atletkę. Podeszła do
podnoszącej się powoli uczennicy i złapała ją za włosy.
- Auuccchh! – krzyknęła głośno Candy Cane.
-
Wracamy do szkoły, złotko – powiedziała Miss Spencer,uśmiechając się i
nie puszczając włosów. Ruszyła przez salę, ciągnąć za sobą wrzeszczącą i
rzucającą się Candy Candy. Publiczność żegnała je oklaskami i
gwizdami.Niektórzy sięgali rękami, czasami nawet klepiąc w dupę Candy
Cane. Miss Spencer zaciągnęła ją do szatni i zamknęła za sobą drzwi,
wrzucając Candy Cane do środka.
- No, skończyła
się zabawa – powiedziała, patrząc na swoją uczennicę – Jako twoja
wychowawczyni, czuję w obowiązku udzielić ci lekcji. No to zaczynamy,
złotko.
- Auuu! – krzyknęła Candy Cane, kiedy
Miss Spencer powaliła ją ponownie na ziemię, podniosła jej suknię i
ściągnęła jej czarne, siatkowate majtki. Podniosła je do góry.
- Co za dziwkarska bielizna… - rzuciła je w kąt –A teraz reszta.
-
Nieee! Nieeee! – Candy nie miała nawet siły, kiedy Miss Spencer
ściągnęła jej bluzkę, spod której wyskoczyły piersi. Candy nie nosiła
stanika. Zaraz później rozpięto jej pasek, sukienkę i one też poleciały
na ziemię. Candy Cane kuliła się na podłodze goła, tylko w swoich
wysokich,białych kowbojkach.
- No i co, gdzie ta twoja wola walki? – Miss Spencer podniosła uczennicę, siadła na krześle, przełożyła ją przez kolano.
„Slap!” – pierwsze, mocne uderzenie odbiło się od pośladków Candy.
- Auuuuua! – krzyknęła. Jej dupa była już i tak wrażliwa po tym, jak została obita szpicrutą.
-
No, kochaniutka, tak łatwo mi się z tego nie wywiniesz. „Slaap! Slaap!”
– dwa kolejne uderzenia zabrzmiały w pustej szatni. Po każdym słychać
było jęki Candy Cane.
- No, słucham… chcesz coś powiedzieć? – spytała Miss Spencer, podnosząc rękę do kolejnego uderzenia.
-
Ja…. Przepraszam, psorko… Byłam głupia… powinnam była słuchać mojej
nauczycielki, która chciała dla mnie dobrze – łzy kapały z jej
policzków. Miss Spencer pozwoliła jej uklęknąć przed sobą i uniosła jej
twarz,chwytającą ją za brodę.
- No, co dalej?
-
Nie powinnam była… być piosenkarką… nie naddaję się do tego… walczyć
też nie umiem… Chcę wrócić do szkoły – szlochała Candy Cane.
-
Bardzo dobrze. Jak zwykle, szybko się uczysz. Ale za wszystko musi być
kara. Wiesz, ile mnie trudu kosztowało, żeby cię znaleźć i sprowadzić
znowu na dobrą drogę? Liż – to mówiąc Miss Spencer przycisnęła twarz
Candy Cane do czubków swoich wysokich, czarnych butów.
-
No, czekam – powiedziała po chwili, przyciskając twarz swojej uczennicy
jeszcze mocniej. Ta nie miała już siły i powoli zaczęła lizać językiem
czubek skórzanego buta. Powoli szła coraz wyżej, liżąc i całując lśniącą
skórę.
- Właśnie tak, właśnie tak – Miss
Spencer uśmiechała się –Widzisz, ty naprawdę masz talent do nauki – po
kilku minutach oba buty liśniły od śliny Candy, która ze spuszczoną
głową klęczała przed swoją nauczycielką.Miss Spencer rozsunęła nogi
szerzej.
- Teraz tu – rozkazała.
- Ale…
-
Zapomniałaś, że nauczyciela trzeba zawsze słuchać? – Miss Spencer
uniosła szpicrutę. Na jej widok Cane błyskawicznie podniosła się a jej
głowa wylądowała między udami Miss Spencer. Pieściła językiem piczkę
tamtej przez delikatny materiał majtek. Czuła narastającą wilgoć. Miss
Spencer po chwili zsunęła majtki, a język Candy zagłębił się w jej
piździe, liżąc, całując i ssąc. Candy spijała soczki Miss Spencer z
zapałem i ochotą, bojąc się, że brak zaangażowania zaowocuje kolejnym
biciem. Miss Spencer gładziła ją po głowie.
-
Tak, bardzo dobrze… prawidłowo… o taaak… właśnie taaak…Widzisz, jaki ty
masz utalentowany język, moja droga… No, głębiej… Ohhhh…
ohhh…Oooooohhhhh! – jęknęła przeciągle, dochodząc i spryskując twarz
Candy Cane swoimi sokami. Ta posłusznie spijała wszystko. Miss Spencer w
końcu odsunęła ją od siebie.
- Dobra robota –
powiedziała, patrząc na mokrą twarz Candy,która oddychała ciężko.
Założyła jej na szyję obrożę ze smyczą i zmuszając swoją uczennicę, żeby
szła przed nią na czworakach, poganiała ją co jakiś czas lekkimi
smagnięciami szpicruty w dupę. Naga Candy Cane, mająca na sobie jedynie
buty, cicho płakała. Halę walk wypełnił dziki wrzask, kiedy weszły do
środka.Miss Spencer wyprowadziła swoją podopieczną na środek. Dała ręką
znać, aby było cicho.
- No, pamiętasz, co miałaś
powiedzieć? – szepnęła do Candy Cane. Ta drżała, stojąc na oczach tłumu
niemal zupełnie naga. W końcu odezwała się łamiącym się głosem.
-
Ja… bardzo bym chciała przeprosić wszystkich, którzy wierzyli, że będę w
stanie walczyć. Nie potrafiłam nigdy walczyć, tylko udawałam…Ale moja
nauczycielka nauczyła mnie, że nie ładnie jest kłamać. Chciałabym was
więc za to przeprosić, a jako przeprosiny za moje kłamstwa… - przerwała
na chwilę, spojrzała na Miss Spencer, ale ta pokiwała głową –
Postanowiłam że dzisiejszego wieczora… oddam się wam wszystkim… Zróbcie
ze mną, co wam się podoba.
Żaden z krzyków,
jakie słychać było poprzednio, nie dorównywał temu. Candy Cane
posłusznie zeszła z ringu i wkroczyła wśród publiczność. Po chwili nie
było jej już widać, czasami tylko jej białe buty pojawiał ysię u gór,
wśród głów. Miss Spencer patrzyła na to ubawiona. Była pewna, że po
takiej lekcji Candy Cane już nigdy nie odważy się jej sprzeciwić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz