czwartek, 7 czerwca 2012

(Rumble Roses) Lekcja dobrego wychowania


"Rumble Roses" to jedna z fajniejszych bijatyk w jakie grałem, a Miss Spencer od początku była moją ulubioną zawodniczką.

Tytuł: "Lekcja dobrego wychowania"
Z: "Rumble Roses"
Postacie: Miss Spencer, Candy Cane
Rating: NC-17
Uwagi: yuri

Widownia krzyczała tak głośno, że ring wydawał się drżeć od hałasu, jaki wypełniał salę. Miss Spencer westchnęła głośno, ocierając pot z czoła. Jasne włosy kleiły już się do jej skóry. Przycisnęła but mocniej do ziemi. Na dole leżała Candy Cane, cały czas rzucająca się rozpaczliwie na ziemi. Nie mogła się jednak podnieść, bo wysoki czerwono czarny but, sięgający kolan, przyciskał jej plecy. Była przyszpilona do ziemi jak owad przebity szpilką i schowany w gablocie. Jej nauczycielka stała nad nią.
- Masz dosyć, Candy?
- Nigdy… się nie poddam….
- Jak chcesz – Miss Spencer sięgnęła po szpicrutę i uniosła ją wysoko. Publiczność ucichła na chwilę. „Swisssh!” – szpicruta opadła na tyłek Candy Cane i publiczność z entuzjastycznym rykiem powitała to. Wśród krzyku nie było oczywiście słychać jęku Candy. Pięć razy jeszcze spadały na nią uderzenia, kiedy w końcu nie wytrzymała.
- Już… już dosyć – jęknęła – poddaję się!
Na ring wszedł sędzia i uniósł do góry rękę Miss Spencer,ogłaszając jej zwycięstwo. Salę wypełniły brawa. Miss Spencer uśmiechnęła się,chociaż wiedziała, że ta walka musi się tak skończyć. Nie obchodził ją ten turniej, chodziło po prostu o to, żeby ta idiotka Cane wróciła do szkoły i dała sobie na wstrzymanie z zabawą w punka czy atletkę. Podeszła do podnoszącej się powoli uczennicy i złapała ją za włosy.
- Auuccchh! – krzyknęła głośno Candy Cane.
- Wracamy do szkoły, złotko – powiedziała Miss Spencer,uśmiechając się i nie puszczając włosów. Ruszyła przez salę, ciągnąć za sobą wrzeszczącą i rzucającą się Candy Candy. Publiczność żegnała je oklaskami i gwizdami.Niektórzy sięgali rękami, czasami nawet klepiąc w dupę Candy Cane. Miss Spencer zaciągnęła ją do szatni i zamknęła za sobą drzwi, wrzucając Candy Cane do środka.
- No, skończyła się zabawa – powiedziała, patrząc na swoją uczennicę – Jako twoja wychowawczyni, czuję w obowiązku udzielić ci lekcji. No to zaczynamy, złotko.
- Auuu! – krzyknęła Candy Cane, kiedy Miss Spencer powaliła ją ponownie na ziemię, podniosła jej suknię i ściągnęła jej czarne, siatkowate majtki. Podniosła je do góry.
-   Co za dziwkarska bielizna… - rzuciła je w kąt –A teraz reszta.
- Nieee! Nieeee! – Candy nie miała nawet siły, kiedy Miss Spencer ściągnęła jej bluzkę, spod której wyskoczyły piersi. Candy nie nosiła stanika. Zaraz później rozpięto jej pasek, sukienkę i one też poleciały na ziemię. Candy Cane kuliła się na podłodze goła, tylko w swoich wysokich,białych kowbojkach.
- No i co, gdzie ta twoja wola walki? – Miss Spencer podniosła uczennicę, siadła na krześle, przełożyła ją przez kolano.
„Slap!” – pierwsze, mocne uderzenie odbiło się od pośladków Candy.
- Auuuuua! – krzyknęła. Jej dupa była już i tak wrażliwa po tym, jak została obita szpicrutą.
- No, kochaniutka, tak łatwo mi się z tego nie wywiniesz. „Slaap! Slaap!” – dwa kolejne uderzenia zabrzmiały w pustej szatni. Po każdym słychać było jęki Candy Cane.
- No, słucham… chcesz coś powiedzieć? – spytała Miss Spencer, podnosząc rękę do kolejnego uderzenia.
- Ja…. Przepraszam, psorko… Byłam głupia… powinnam była słuchać mojej nauczycielki, która chciała dla mnie dobrze – łzy kapały z jej policzków. Miss Spencer pozwoliła jej uklęknąć przed sobą i uniosła jej twarz,chwytającą ją za brodę.
- No, co dalej?
- Nie powinnam była… być piosenkarką… nie naddaję się do tego… walczyć też nie umiem… Chcę wrócić do szkoły – szlochała Candy Cane.
- Bardzo dobrze. Jak zwykle, szybko się uczysz. Ale za wszystko musi być kara. Wiesz, ile mnie trudu kosztowało, żeby cię znaleźć i sprowadzić znowu na dobrą drogę? Liż – to mówiąc Miss Spencer przycisnęła twarz Candy Cane do czubków swoich wysokich, czarnych butów.
- No, czekam – powiedziała po chwili, przyciskając twarz swojej uczennicy jeszcze mocniej. Ta nie miała już siły i powoli zaczęła lizać językiem czubek skórzanego buta. Powoli szła coraz wyżej, liżąc i całując lśniącą skórę.
- Właśnie tak, właśnie tak – Miss Spencer uśmiechała się –Widzisz, ty naprawdę masz talent do nauki – po kilku minutach oba buty liśniły od śliny Candy, która ze spuszczoną głową klęczała przed swoją nauczycielką.Miss Spencer rozsunęła nogi szerzej.
- Teraz tu – rozkazała.
- Ale…
- Zapomniałaś, że nauczyciela trzeba zawsze słuchać? – Miss Spencer uniosła szpicrutę. Na jej widok Cane błyskawicznie podniosła się a jej głowa wylądowała między udami Miss Spencer. Pieściła językiem piczkę tamtej przez delikatny materiał majtek. Czuła narastającą wilgoć. Miss Spencer po chwili zsunęła majtki, a język Candy zagłębił się w jej piździe, liżąc, całując i ssąc. Candy spijała soczki Miss Spencer z zapałem i ochotą, bojąc się, że brak zaangażowania zaowocuje kolejnym biciem. Miss Spencer gładziła ją po głowie.
- Tak, bardzo dobrze… prawidłowo… o taaak… właśnie taaak…Widzisz, jaki ty masz utalentowany język, moja droga… No, głębiej… Ohhhh… ohhh…Oooooohhhhh! – jęknęła przeciągle, dochodząc i spryskując twarz Candy Cane swoimi sokami. Ta posłusznie spijała wszystko. Miss Spencer w końcu odsunęła ją od siebie.
- Dobra robota – powiedziała, patrząc na mokrą twarz Candy,która oddychała ciężko. Założyła jej na szyję obrożę ze smyczą i zmuszając swoją uczennicę, żeby szła przed nią na czworakach, poganiała ją co jakiś czas lekkimi smagnięciami szpicruty w dupę. Naga Candy Cane, mająca na sobie jedynie buty, cicho płakała. Halę walk wypełnił dziki wrzask, kiedy weszły do środka.Miss Spencer wyprowadziła swoją podopieczną na środek. Dała ręką znać, aby było cicho.
- No, pamiętasz, co miałaś powiedzieć? – szepnęła do Candy Cane. Ta drżała, stojąc na oczach tłumu niemal zupełnie naga. W końcu odezwała się łamiącym się głosem.
- Ja… bardzo bym chciała przeprosić wszystkich, którzy wierzyli, że będę w stanie walczyć. Nie potrafiłam nigdy walczyć, tylko udawałam…Ale moja nauczycielka nauczyła mnie, że nie ładnie jest kłamać. Chciałabym was więc za to przeprosić, a jako przeprosiny za moje kłamstwa… - przerwała na chwilę, spojrzała na Miss Spencer, ale ta pokiwała głową – Postanowiłam że dzisiejszego wieczora… oddam się wam wszystkim… Zróbcie ze mną, co wam się podoba.
Żaden z krzyków, jakie słychać było poprzednio, nie dorównywał temu. Candy Cane posłusznie zeszła z ringu i wkroczyła wśród publiczność. Po chwili nie było jej już widać, czasami tylko jej białe buty pojawiał ysię u gór, wśród głów. Miss Spencer patrzyła na to ubawiona. Była pewna, że po takiej lekcji Candy Cane już nigdy nie odważy się jej sprzeciwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz