Lara Croft - wiadomo. Myślę, że to opowiadanie jest dla niej takie bardziej typowe.
Tytuł: Dotyk Czarnego Faraona
Z: Tomb Raider
Postaci: Lara Croft
Kategoria: NC-17
Lara
Croft powoli i ostrożnie przemierzała korytarze piramidy. Ta przez
wieki zakopana pod piaskiem budowla stała nienaruszana przez nikogo od
tysięcy lat. Niepokoiło to Larę. Wolała miejsca, które plądrowali
wcześniej złodzieje. Zwykle tych najcenniejszych rzeczy i tak nie
znajdowali,ale często rozbroili część pułapek. Przez to, że ta piramida
spędziła większość czasu zakopana, nikt się do niej wcześniej nie
dobrał.
Lara
przekonała się o tym szybko. Dwa razy musiała już uciekać przed
toczącymi się głazami, raz tylko dzięki instynktowi uniknęła przemiany w
poduszkę do igieł. Innym razem dosłownie w ostatniej chwili uskoczyła
przed pojemnikiem w kwasem. Po tym wszystkim była pewna, że faktycznie
jest pierwszą osobą, która tu weszła od czasów zamknięcia tej piramidyi
pochowania w jej faraona. To oznaczało, że nagroda na pewno będzie warta
podjętego ryzyka.
Seksowna
archeolog dotarła w końcu do głównej komory.Wiekowe ściany pokryte były
gęsto hieroglifami. Cztery potężne kolumny podtrzymywały strop. Wokół
ścian stały figury przedstawiające żołnierzy i służących faraonowi.
Wciąż trzymali spróchniałą i zardzewiałą broń, która pewnie rozsypałaby
się po pierwszym dotknięciu. Lara rozglądała się uważnie.Skoro to
centralna sala, to gdzieś tu powinny być ukryte kosztowności, jakie
złożono do grobowca razem z ich właścicielem. Tylko gdzie. Powoli,
metodycznie oglądała ściany, szukając jakiegoś sekretnego wejścia.
Niestety, niczego takie tutaj nie było.
Gdy
skończyła ze ścianami, zwróciła się ku sarkofagowi,który znajdował się
po środku. Nie było wyjścia, musiała go otworzyć. Podeszła bliżej.
Wykonany był z czarnego kamienia, który wciąż lśnił półmatowym blaskiem w
świetle jej latarki. Powoli czytała hieroglify. Udało jej się znaleźć
imię pochowanego. Było to Nephren Ka, zwany Czarnym Faraonem. Przeszedł
ją dreszcz. Pamiętała historię o faraonie, który chciał wprowadzić w
Egipcie kult pradawnych, bluźnierczych istot w miejsce egipskich bogów. W
ostatniej chwili został obalony i zabity, a jego imię wymazano z
większości źródeł. Uznawano go tylko za legendę.
Ale teraz… Lara zmarszczyła brwi. Skoro był nienawidzony, to pewnie
niczego kosztownego mu nie zostawiono. Mimo tego pchnęła mocniej pokrywę
grobowca.
Kamienna
płyta spadła na ziemię z hukiem, ale nie roztrzaskała się. Lara
poświeciła latarką do środka. W sarkofagu znajdowała się starannie
zabandażowana postać. Zaskoczył ją rozmiar, dawni Egipcjanie nie byli
wysocy, a po śmierci ciało się kurczy. Ten tutaj był zaś jej wzrostu.
Ale jej uwagę zwróciło coś innego. Na pokrytych bandażami nadgarstkach
mumii znajdowały się obręcze wykonane z wciąż błyszczącego, zielonkawego
metalu. Uśmiechnęła się. Czyli jednak coś tutaj było. Szybko obejrzała
resztę sarkofagu, ale poza mumią, był on pusty. Ściągnęła z dłoni jedną z
obręczy i schowała do kieszeni.Z drugą musiała się bardziej mocować i
już chciała sięgnąć po nóż, kiedy jednak udało jej się ściągnąć. Zeszła s
postumentu, na którym stał grobowiec i przyjrzała się dokładniej
znalezisku. Obręcze były niemal gładkie, każda miała tylko wyryty symbol
przypominający pentagram z okiem w środku. Nie były ciężkie.
Szelest
wyrwał ją z myśli. Obróciła się. Dobiegał z centrum sali.Czyżby jakiś
szczur? Wykluczone, nie w takim miejscu. Może poruszyło się coś,co
wcześniej sama poruszyła. Wrodzona ostrożność kazała jej sprawdzić.
Podeszła do sarkofagu, trzymając w dłoni odbezpieczony pistolet.
Podeszła jeszcze bliżej, by zajrzeć do środka…
Zabandażowana
ręka wystrzeliła do góry, chwytając Larę za gardło. Potrząsnęła nią
gwałtownie, sprawiając, że pistolet wypadł jej z ręki i poturlał się po
podłodze. Chwilę później dołączyła do niego Lara, rzucona z siłą na
ziemię. Uderzyła w ścianę. Kamienna kolumna, która stała obok,
niewytrzymała, przewracając się i rozpadając na kawałki. Jej szczątki
zatarasowały wyjście. Lara spojrzała szybko w kierunku sarkofagu, Mumia
uniosła się. W tej chwili siedziała, ale już wstawała. Pistolet leżał
gdzieś pod zwaliskiem. Ale miała jeszcze własną siłę i zręczność. Mumia
zdążyła wyjść z sarkofagu, kiedy Lara skoczyła w jej stronę. Dobrze
wymierzone kopnięcie trafiło prosto w klatkę piersiową. Archeolog była
pewna, że przebije ją na wylot, ale nic z tego nie wyszło. Jej but
pchnął tylko mumię do tyłu, a sama Lara straciła na chwilę równowagę.
Zabandażowana dłoń chwyciła ją za ramię, posyłając na ziemię.
Chciała
się podnieść, ale poczuła na plecach ciężar. Stopa mumii trzymała ją
tam. Kopała i szarpała się, ale nie mogła się uwolnić. Ten stwór miał
siłę bardzo mocnego człowieka. Mumia uniosła dłoń i zerwała z głowy
bandaże. Lara spojrzała z przerażenie. Głowa była czarna. Nie czarna jak
u murzynów, ale czarna dosłownie. Łysa, pozbawiona zarostu, z dwójką
czerwonych,patrzących na nią oczu.
- Więc to ty mnie wyzwoliłaś, kobieto? – usłyszała w głowie głos – Jesteś moją kapłanką? Więc czemu mnie zaatakowałaś?
- Zamknij się! – krzyknęła – nie jestem żadną kapłanką, ty spróchniały trupie.
- Chodź tutaj – podniósł ją i spojrzał na nią uważnie.Następnie bez zapowiedzi przycisnął usta do jej warg.
-
Mhmgmmmm! – jęczała Lara, kopiąc i bijąc go pięściami,kiedy ją całował.
Jego długi, śliski język wcisnął się do jej ust, eksplorując je. Spijał
pocałunki z jej warg, całując broniącą rozpaczliwie się kobietę.Chciała
go ugryźć, ale wiedziała, że mogłaby zadławić się na śmierć jego
językiem. Tłukła pięściami w głowę, ale on wydawał się nie zwracać na to
uwagi.W końcu przerwał pocałunek. Lara oddychała ciężko, łapiąc
powietrze jak ryba wyrzucona z wody.
- Nie wiem, ile czasu minęło – mówił faraon – ale nadszedł czas powrotu. Ty, kobieto, mi w tym pomożesz.
- Zapomnij, ścierwo – Lara splunęła mu w twarz.
-
Kiedyś kobiety były bardziej posłuszne. Niejedną rozciągnąłem na
ołtarzu, a ona patrzyła na mnie z uwielbieniem, gdy rozcinałem ją na pół
w ofierze Cthulu. Ciebie zabić nie mogę, nie teraz.
To
mówiąc, oparł Larę o krawędź sarkofagu. Zerwał jej szorty, a paskiem
związał ręce w nadgarstkach. Następnie ściągnął jej majtki,zsuwając je
do kolan. Lara nie widziała, co się dzieje, ale po raz pierwszy chyba od
dawna naprawdę się bała.
- Staniesz się matką moich żołnierzy – mówił faraon.
-
Arrrrgghhhhhh! – zawyła z bólu Lara, kiedy masywny, zimny członek
rozwarł jej kobiecość, szturmem biorąc ją. Faraon trzymał ją mocno
podczas gdy jego penis raz po raz penetrował jej pochwę, wkraczając
coraz głębiej. Lara wiła się z bólu. Uprawiała seks nie jeden raz, ale
nigdy niemiała w sobie czegoś tak wielkiego. Wielki, czarny członek
niemal rozrywał ją od środka.
- Niiiieeeeeeeee!
Aghhaaammmaaaa! Proooooszęęęęęę!Neenienienienienie! – krzyczała. Czarny
Faraon brał ją w ponurym milczeniu, traktował bardziej jak przedmiot
niż jak człowieka. Pchnięcie za pchnięciem, poruszał się w niej, wciąż
zimny jak trup. Jego ręce zaciskały się na jej bokach,zostawiając
czerwone ślady. Lara krzyczała jeszcze przez jakiś czas, po czym
ucichła, w milczeniu akceptując to, co ją spotyka. Starała się myśleć,
odnaleźć sposób, aby wydostać się z stąd. Ale póki on był… no tak, te
obręcze, one go pewnie uwięziły. Gdyby zdołała je mu założyć ponownie…
Faraon wyprostował się, dochodząc w zaskakującym milczeniu.Lara szarpała się, oszalała już niemal z przerażenia.
-
Nieeeee! Nie we mnieeee! O Bożeeee! – krzyczała, gdy czarny, gęsty płyn
wypełniał jej łono. Z głośnym „plop” wyszedł z niej, czarny śluz
wymieszany z jej sokami wciąż kapał z jej pochwy. Ciężko oddychając,
Lara niemal wisiała na krawędzi sarkofagu. I wtedy…
-
Jeeeezuuuu! Cooo się dziejeeee?!!! – krzyknęła w panice,gdy poczuła, że
coś się w niej rusza. Jej brzuch urósł w błyskawicznym tempie.Lara
padła na ziemię, siedząc i patrząc z rosnącym przerażeniem. Jej brzuch
wyglądał, jakby w środku była piłka do koszykówki.
- Zaczyna się – powiedział Czarny Faraon – Wkrótce zaczniesz rodzić moich nowych żołnierzy.
Lara
usiłowała się podnieść, ale nie mogła. Jej piersi nabrzmiały. Oddychała
ciężko, kiedy nagle ciszę komnaty rozdarł jej własny krzyk.
-
Aaaiiiiaaaaaaaaa! – kałuża czarnej, smolistej mazi wylała pomiędzy jej
nogi. Chwilę bulgotała, po czym zaczęły z niej kształtować się sylwetki
podobne ludzkim. Wyglądały jak trochę mniejsze wersje ich ojca. W
milczeniu stawały przed nim na baczność. Było ich sześć.
Lara
wciąż była w szoku, kiedy Czarny Faraon podniósł ją i ponownie
przewiesił przez krawędź sarkofagu. Wtargnął w nią ponownie, a tym razem
jego ręce zacisnęły się na jej pełnych piersiach. Sutki strzykały raz
po raz mlekiem, gdy po raz drugi penetrował ją z brutalną siłą. Lara
starała się już tylko nie oszaleć. Jej piersi bolały ją niemal tak samo
jak torturowana potężnym członkiem wagina. Patrzyła na kałuże własnego
mleka, które tworzyły się na dnie sarkofagu.
Jeszcze
osiem razy tego dnia dawała życie nowym żołnierzom Czarnego Faraona. W
międzyczasie ci już stworzeni odgruzowywali wyjście. Lara patrzyła na to
obojętnym wzorkiem. Leżała pod ścianą, porzucona jak zepsuta zabawka.
Jej piersi, z których wciąż kapało mleko, sięgały niemal brzucha, zaś
pochwa była tak rozszerzona, że zmieściłby się tam kij do bejsbola.
Szklistym,pozbawionym rozsądku wzrokiem patrzyła, jak Czarny Faraon i
jego żołnierze wychodzą z krypty. Nie miała już sił, by iść za nimi, a o
powstrzymaniu ich nie mogła myśleć. Wiedziała, że gdy wyjdą na
powierzchnię, tysiące kobiet czeka podobny jej los. Czarny Faraon miał
objąć władzę nad światem, a ona mu w tym pomogła. W nagrodę darował jej
życie. Mogła teraz w bezsilnym żalu obserwować to, do czego sama
doprowadziła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz