wtorek, 12 czerwca 2012

Wszechświat Żywych Trupów - Nami


Część druga serii, tym razem w roli głównej Nami z "One Piece". Informacje o projekcie znajdziecie tutaj.

 Wszechświat żywych trupów
Część 2: Nami

Cały port stał w płomieniach. Drewniane budynki zapalały się jeden po drugim. Nami, w podartych i osmolonych ciuchach biegła między nimi. W uszach miała szum ognia, ale nie on ją tak naprawdę przerażał. Między tymi płonącymi domami słychać było bowiem krzyki pożeranych żywcem ludzi. Nie słychać było ich oprawców. Chociaż piraci byli twardymi ludźmi, to ich opór wobec cały czas powiększającego się stada zombie był rozpaczliwy i bezcelowy. Nami wiedziała to. Jej jedynym marzeniem było dotrzeć na statek i uciec z tego piekła. Ale najpierw musiała tam dotrzeć. Miała tylko nadzieję, że Luffy i reszta będą na nią czekać. Bo jeśli nie…

Pamiętała wyraźnie, jak to wszystko się zaczęło. Właśnie udało jej się świsnąć jednemu piratowi bardzo cenną mapę. Pracowała nad tym cały wieczór, kręcąc się wokół niego, aż w końcu złapał ją i posadził sobie na kolana. Czuła przez szorty jego męskość, kiedy kręciła tyłeczkiem, sprawiając, że tamten zapomniał o całym świecie. Uśmiechając się do niego, sięgnęła do jego sakwy i bez trudu wyciągnęła to, czego szukała. Pirat ciągle gapił się na jej piersi, widoczne dość dobrze dzięki sporemu wycięciu. Zaczęła właśnie kombinować, jak stamtąd zwiać, kiedy nagle drzwi do karczmy otworzyły się i do środka wpadła horda zombie.

To, co się działo potem, to była rzeź. Zaskoczeni piraci walczyli jak potrafili najlepiej, ale na małej, ciasnej przestrzeni byli łatwy celem dla zębów żywych trupów. Chociaż bardzo szybko wybili je, to po chwili połowa gości karczmy dołączyła do grona nieumarłych. Nami patrzyła z przerażeniem, jak rozszarpują swoich towarzyszy. Ich zęby wgryzały się w gardła, z których strzelały fontanny krwi. Paznokcie darły skórę, a palce łamały kości. Korzystając z tego, że nikt na nią nie zwracał już uwagi, Nami wydostała się ze śmiertelnej pułapki, jaką stała się karczma. Wybiegła na zewnątrz, ale zaraz zobaczyła, że tam jest tak samo.

Zatrzymała się koło spalonej już gospody, z której zostały tylko kamienne mury. Dach i wszystko, co było w środku pożarł ogień. Poznała jednak ten budynek. Była już niedaleko. Ale żeby dotrzeć do celu, musiała jeszcze przebyć główny plac portu. Wyjrzała z za muru i tak jak się spodziewała, zobaczyła wielką ilość słaniających się żywych trupów, które krążyły tam. Wiedziała, że nie da rady przebiec tamtędy, nieważne jak by się nie starała. Musiała więc obejść plac między budynkami. Większość już na szczęście się spaliła.

Powoli, krok po kroku, szła przed siebie, patrząc pod nogi. Wiedziała, że jeśli wywoła hałas, zombie ruszą w jej stronę. Przyciśnieta do ściany znajdującego się za jej plecami domu, szła na palcach. Zrzuciła buty i poruszała się boso. Kamyki kaleczyły jej bose stopy, ale przynajmniej miała pewność, że nie uderzy o nic butem. Liczyła się tylko cisza. Zombie były zbyt blisko, żeby mogła zaryzykować głośniejszy hałas.

Przechodziła właśnie koło zaułka, kiedy nagle prawie nie krzyknęła. Czyjaś ręka otoczyła ją. Poczuła, jak ktoś łapie i przyciska do siebie. W ostatniej chwili powstrzymała krzyk, bo poczuła ciepły oddech na swoim karku. To był żywy człowiek, nie zombie. Broda drapała jej nagą skórę na plecach.
- Proszę… mnie… puścić – wyszeptała najciszej jak mogła – Ja… muszę… na statek.
- Poznaję cię, złodziejko – usłyszała przepity, znajomy głos – To ty podpierniczyłaś mi mapę….
- Ja… proszę nic nie mówić… te potwory… usłyszą nas…
- Taaa… - ręka mężczyzny zsunęła się na jej duże piersi, masując je – Wystarczy głośniejszy krzyk, prawda? – szeptał jej do ucha.
- Tak… proszę…
- Więc wystarczy, że zajmiemy czymś twoje usta – jego ręka znalazła się na jej głowie i naciskając, zmusiła Nami, żeby klęknęła, z głową na wysokości jego krocza. Odwróciła się powoli.
- Wiesz, co masz robić, złodziejko – powiedział cicho – postaraj się, bo może mi się wymsknąć krzyk i…

Nami zrozumiała, że nie ma wyjścia. Rozpięła zamek w jego skórzanych spodniach i włożyła tam rękę, wyjmując jego członka. To było absurdalne. Ledwie ścianę za nią po ulicach miasta krążyły żywe trupy a ona klęczała na ziemi przed jakimś obcym piratem. Mogłaby go pewnie pokonać albo mu uciec, ale walka wywołałaby taki hałas, że o dotarciu na statek musiałaby zapomnieć. Wiedziała, że Luffy będzie na nią czekał. Nie mogła więc zmarnować tej szansy. Zamknęła oczy i otworzyła usta najszerzej jak się dało.

Był duży, czuła to już wtedy, kiedy siedziała na jego kolanach. Jego ręka spoczywała na jej głowie, nie puszczając jej. Nami wzięła jego wielką męskość do ust, czując, jak wypełnia je prawie całkowicie. W końcu był już cały w środku, jego jaja dotykały jej podbródka, a czubek – jej gardła. Prawie się zadławiła. Robiła to już kiedyś, ale nigdy w mieście opanowanym przez żywe trupy.

Pirat złapał ją za głowę obiema rękami i zaczął nimi rytmicznie poruszać do przodu i do tyłu. Jej ślina błyszczała na jego sztywnym członku. Nami powstrzymywała kaszel i krztuszenie się, starając się nie wydawać żadnych odgłosów. Było to trudne, ale wiedziała, że na szali jest jej życie, więc starała się jak tylko mogła najlepiej. Pirat poruszał jej głową coraz mocniej, koniec jego członka znów dotykał jej gardła. Jego jaja prawie przyklejały się do jej pokrytego spływającą z jej ust śliną podbródka.

Znowu przyspieszył, a Nami czuła, że jest już blisko finału. Ssała go intensywniej, żeby tylko jak najszybciej to skończyć. W pewnym momencie, kiedy był już cały w niej, przystrzymał ją, przyciśniętą do jego krocza. Wtedy doszedł. Nami nie miała wyjścia. Musiała połknąć wszystko, chociaż jego nasienia było tak dużo, że wydawało jej się, że się nim udławi. Patrzyła mu w twarz, kiedy połykała to. Gdzieś z oddali słyszała kolejny krzyk rozrywanego przez zombie na kawałki człowieka. A potem usłyszała kolejny. Tuż za rogiem.

Nie traciła czasu. Błyskawicznie znalazła się na nogach i rzuciła się do szaleńczego biegu. Pirat wyciągnął w jej kierunku rękę, ale kiedy zrobił krok przed siebie, wyrżnął głową o ziemię. Sznurówki jego butów były ze sobą związane. Zrozumiał, czyja to robota. Odwrócił się, żeby je rozwiązać, przeklinając złodziejkę. I wtedy do zaułku wlała się fala żywych trupów. Nie zdążył nawet sięgnąć po szablę, kiedy opadły go ze wszystkich stron. Zęby i paznokcie darły jego ciało. Leżąc na ziemi, nie mógł nawet stawiać im oporu. Ich szczęki zaciskały się na jego rękach, nogach i głowie, wyrywając kęsy mięsa z żywego wciąż ciała.

Nami słyszała jeszcze jego krzyki i w myślach nawet podziękowała mu za nie, bo ściągnął na siebie wszystkie zombie z okolicy. Biegnąc tak szybko, jakby ją gonił diabeł, dotarła do przystani. Zobaczyła stojącą na redzie „Thousand Sunny” i odetchnęła z ulgą.

10 komentarzy:

  1. Super! Ten numer w końcówce był powalający (dosłownie).

    OdpowiedzUsuń
  2. O, jednak przeżyła. To następna postać będzie martwa?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też się podoba. Przy okazji wysłałem ci propozycje do jednego z fanficów na meila na onecie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chyba wole jak umieraja.

    OdpowiedzUsuń
  5. I kolejny mocny tekst - oby tak dalej ;)
    Zauważyłam tylko jeden mały błąd: "Część 1:Nami" - nie powinno być "Część 2"? C:
    Pozdrawiam :*
    kusso

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, dzięki, już poprawiam.

      Usuń
    2. Nie ma za co, po to w końcu są czytelnicy C:
      No no, widzę, że blog ma już sporo wizyt, biorąc pod uwagę, jak krótko prowadzisz go na Bloggerze.
      Moje gratulacje :3
      kusso

      Usuń
  6. Czołem, Autorze, mógłbym prosić Cię o rzucenie okiem na blog plhentai.blogspot.com, wyrażenie swojej opinii i przesłanie mi jej na mail panhideki@gmail.com? Z góry dziękuję. :3

    OdpowiedzUsuń