czwartek, 7 czerwca 2012

(Highschool of the Dead) Madness of the dead


Przyszło mi to do głowy, jak sobie znowu czytałem pierwszy tomik mangi. To się mogło i tak potoczyć...
Czy ktoś zna jakąś stronę z fanfikami, gdzie mógłbym też wrzucać moje fiki?

Tytuł: Madness of the dead
Z: Highschool of the Dead
Rating: NC-17

Rei nerwowo rozglądała się, stojąc przyciśnięta do ściany stacji benzynowej. Takashi poszedł ją dokładniej obejrzeć, ale ona została na zewnątrz. Starała się oddychać tak płytko, jak to tylko było możliwe. Wiedziała, że Oni są niedaleko. Nawet jeżeli tuż obok nie było żadnego, to każdy dźwięk mógł ich ściągnąć. Nie chcąc tego robić, zachowywała absolutną ciszę.

Tego dnia zdarzyło się już tak wiele, że nie wiedziała już, o czym myśleć, bo wszystko to tłoczyło się w jej głowie. Gdyby mogła, wykrzyczałaby całą złość, ale akurat krzyk był ostatnim, co powinna była zrobić w tej sytuacji. Cisza, która panowała wokół była depresyjna, sprawiając, że Rei czuła się jeszcze gorzej. Wolała już jechać stąd, ale Takashi wszedł do środka i nie wracał. Zastanawiała się, czy nie powinna po niego pójść. I wtedy…

- Co my tu mamy… - usłyszała głos tuż za sobą. Zanim się zdążyła odwrócić, wielka dłoń zamknęła się na jej piersi. Rei szarpnęła się, ale uchwyt był bardzo mocny. Ręka szybko zsunęła się niżej, obejmując ją mocno w pasie i przyciskając do czyjegoś ciała.
- Taka… - chciała krzyknąć, ale wtedy poczuła coś jeszcze. Skóry jej gładkiej szyi dotykało metalowe ostrze noża.
- Nie krzycz… bo poderżnę ci gardło zanim ściągniesz tu te potwory, laleczko…

Rei odwróciła się lekko głowę. Za nią stał potężnie zbudowany chłopak, co najmniej o głowę wyższy od Takashiego. W ręce trzymał duży, kuchenny nóż, który znajdował się na jej gardle. Rei chciała zemdleć, ale nie mogła.
- Chodź ze mną… żadnych sztuczek, bo cię zarżnę… zabiłem… wszystkich… całą moją rodzinę… zmienili się w potwory… porozwalałem ich… wszystkich… - szeptał jej do ucha, kiedy prowadził ją przed sobą, cały czas trzymając nóż na tyle blisko, żeby jednym ruchem rozciąć jej gardło. Rei czuła pot spływający po jej twarzy. Widać było, że ten facet jest kopnięty. To co się działo, musiało sprawić, że zwariował. A z wariatami nie ma sensu dyskutować, wiedziała aż za dobrze.

Szli nieznośnie powoli, co jakiś czas zatrzymując się i skręcając tam, gdzie nie było jeszcze potworów. Mężczyzna nie puszczał Rei, która oddychała powoli. Cały czas zastanawiała się, jak uciec. Wszystko jednak było przeciwko niej. Nawet gdyby jakimś cudem udało jej się wyrwać temu facetowi, to sam hałas walki mógłby tu ściągnąć Ich. A i tak nie sądziła, żeby była w stanie wygrać z dwumetrowym bykiem, który na dodatek miał nóż. Mogła tylko zachować spokój i liczyć, że wykorzysta jakiś moment jego nieuwagi. Martwiło ją, że tak często skręcali. Nie była pewna, czy pamiętała już drogę do stacji. Nie wiedziała, czy Takashi już zauważył jej zniknięcie.

Zatrzymali się przy jednym z domów. Chłopak szybko wepchnął ją do środka i zamknął za sobą najpierw bramę, a potem drzwi. Rei upadła na podłogę, ale zanim zdążyła się podnieść, dłoń tamtego zacisnęła się na jej nadgarstku.
- Proszę… zostaw mnie…
- Nie ma mowy… Jesteś moja…
- Nie… ja… mam chłopaka…
- Pewnie już go te potwory zeżarły… Chodź…

Trzymając Rei za rękę, chłopak ciągnął ją przez opuszczony dom. Musiał należeć kiedyś do całkiem zamożnych ludzi. Był duży i dobrze wyposażony. Zauważyła na ścianach jednak coś, co tu nie pasowało. Plamy krwi. Kiedy doszli do schodów, zobaczyła jeszcze jedną, dużą, rozlaną na nich. Chłopak przeszedł po niej, ale Rei zatrzymała się, bojąc się, że w nią wpadnie. Obrócił się.
- Nie bój się… wszyscy… nie żyją… zabiłem… i spaliłem to co zostało…
W końcu weszli po schodach na górę. Chłopak kopem otworzył drzwi do sypialni. Weszli do środka, po czym zamknął drzwi. Podszedł do okien i pozamykał je.
- Rozbieraj się! – powiedział. Rei wcisnęła się w kąt pokoju, zasłaniając się rękami. W odpowiedzi chłopak wyciągnął nóż.
- Rozbieraj się… albo ci pomogę…

Rozumiejąc, że  nie ma szans, Rei powoli podniosła się z ziemi. Obserwowała uważnie pokój. Niestety, wszystkie drogi ucieczki były odcięte. Drzwi były zamknięte na zasuwę, a okna pozamykane. Zresztą, wyskoczenie z tej wysokości mogłoby się bardzo źle skończyć. Rei powoli zaczęła rozpinać swoją bluzkę, odwiązała kołnierzyk, a potem pozwoliła spódniczce opaść na ziemię.
- No, dalej – chłopak zaczynał się niecierpliwić, jego oddech stawał się szybszy, kiedy na nią patrzył. Rei miała całkiem duże piersi, które zakrywał jedynie biały stanik – Resztę też!

Drżącymi rękami zsunęła białe majtki. Potem, zasłaniając swoje nagie łono jedną ręką, odpięła stanik, który spadł na ziemię. Stała przed nim naga, tylko w butach i kolanówkach. Chłopak odłożył nóż i podszedł do niej, nie mogąc oderwać wzroku od jej ciała.

Objął ją w pasie i przycisnął do siebie, całując mocno. Rei wiedziała, że nawet gdyby walczyła, to nie ma szans w walce z kimś takim. Jego język wcisnął się do jej ust. Jego ręka wcisnęła się między jej nogi, rozsuwając je. Rei powstrzymywała się, żeby nie krzyczeć. Chociaż okna były zamknięte, to nie wiadomo, czy Oni nie usłyszeliby tego. Dlatego robiła wszystko, żeby nie wydawać z siebie żadnego głośnego dźwięku, nawet kiedy grube palce tego mężczyzny wsuwały się w nią.

Przerwał pocałunek i pochylił się, liząc i ssąc jej duże piersi. Rei jęknęła, kiedy jego zęby zaciskały się na jej twardniejących sutkach.
- Masz świetne cycuszki… - wymruczał, podczas kiedy Rei robiła wszystko, żeby powstrzymać się przed odepchnięciem go. Jego ciepły, szorstki język przesuwał się po jej piersiach. Ale po chwili chłopak przestał. Podniósł głowę i siadł na rogu łóżka. Złapał Rei za rękę i przyciągnął ją do siebie, zmuszając do klęknięcia między jego rozstawionymi nogami. Jedną ręką rozpiął sobie rozporek.

- Ssij, dziwko – powiedział, a kiedy Rei odwróciła odruchowo wzrok, złapał ją za włosy i przyciągnął do siebie. Jego członek, już sztywny, trafił ją w twarz. Powoli otworzyła usta. Trzymając ręce na kolanach, objęła go czerwonymi wargami, powoli biorąc go coraz głębiej. Poruszała nimi do przodu i do tyłu, polerując mu stojącą twardo męskość. Zamknęła oczy, żeby przynajmniej nie patrzeć na to. Czuła mocny zapach jego ciała, który drażnił ją.
- Taaaak…. Taaaak… - wzdychał chłopak, którego duże dłonie opadły na jej głowę, nadając jej tempo. Zamknięte na jego członku usta poruszały się coraz szybciej, biorąc go coraz głębiej do środka. Jego jaja obijały się o jej twarz. Rei miała już tylko nadzieję, że to się szybko skończy.

- Suuuuper… to jest… doskonałe… - Rei prawie się zadławiła, kiedy przycisnął ją mocniej i nie wypuszczał. W tym samym czasie doszedł. Jego nasienie wystrzeliwało prosto do jej gardła. Rei krztusiła się, próbując to wszystko połknąć, chociaż zbierało jej się na wymioty. Gdyby mogła, prosiłaby, żeby przestał, ale nie była w stanie. Gdy skończył, Rei szarpnęła głowę do tyłu, łapiąc powietrze jak ryba wyrzucona na powierzchnię. Nasienie jeszcze kapało z jego członka, błyszczącego od jej śliny.

- Dobra, teraz cię przelecę… zawsze chciałem to zrobić… z taką cycatą laską jak ty… - łapiąc ją za ramię, pchnął Rei na łóżko i zaraz znalazł się na niej. Dziewczyna w ostatniej chwili powstrzymała się, żeby nie wydać z siebie okrzyku przerażenia, kiedy chłopak usiadł między jej nogami. Jego członek wycelowany był w nią jak lufa pistoletu. Zacisnęła zęby…

- Ghmmm… - stłumiła w sobie jęk, kiedy w nią wszedł, mocno, szybko i bez pytania. Poczuła krótki, ale rwący ból, kiedy głębokim pchnięciem, rozerwał jej błonę dziewiczą. Jej palce zacisnęły się na pościeli. Zamknęła oczy. Miała tylko nadzieję, że to się szybko skończy. Duże, grube palce chłopaka zacisnęły się na jej piersiach, masując i gniotąc je. Jego usta przycisnęły się do jej warg, zmuszając ją do kolejnego pocałunku. Powstrzymywała się od obrzydzenia, kiedy jego język penetrował jej usta. Czuła w sobie jego ślinę. Gdyby mogła, uderzyłaby go. Ale nie wiedziała, co wtedy mógłby jej zrobić. Taki szaleniec był zdolny do wszystkiego.

Szybkie, rytmiczne pchnięcia wstrząsały jej ciałem, a łóżko jęczało pod ruchami ich nagich, spoconych ciał. Rei starała się wyobrażać, że to nie ten człowiek, że robi to z Takashim, ale nie potrafiła. Wszystko ją bolało. Chciała stracić przytomność, zapaść się w tym wszystkim i obudzić, kiedy już przyjdzie koniec. Ale nic z tego nie wychodziło. Jego palce zaciskały się na jej twardych sutkach, szczypiąc i rozciągając je. Czuła, jak przyspiesza, a jego oddech robi się coraz głębszy. Musiał być blisko. Złapał ją mocniej. Pieprzył ją jak maszyna, jego ciepły oddech omiatał jej twarz. W końcu doszedł, głęboko w niej. Nasienie wypełniło ją. Kiedy wyszedł z niej, z mokrym „plop”, sperma kapała spomiędzy jej nóg na pościel.

- To było… świetne… - łapał oddech, siedząc na krawędzi łóżka. Rei leżała, z oczami patrzącymi w sufit. Czuła się okropnie i nie wiedziała, co teraz. Przecież musiała stąd jakoś uciec… Chłopak odwrócił  się do niej.
- Musiałem… zabić… rodzinę… teraz my… będziemy… rodziną…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz